Po krótkiej wizycie w mieszkaniu, gdzie wreszcie wziąłem prysznic i się przebrałem, wybrałem się do szpitala. Po drodze kupiłem parę drobiazgów dla Natalii.
Wszedłem do sali szpitalnej i zobaczyłem pielęgniarza ze strzykawką w ręce, próbującego coś wstrzyknąć do kroplówki mojej partnerki.
- Co jej podajesz? - zapytałem z ciekawości.
Mężczyzna najwyraźniej nie spodziewał się mojej obecności, zauważyłem jak jego rękę wędruje w stronę pleców. Złapałem za broń
- Rzuć to i ręce szeroko! - wrzasnąłem.
Mężczyzna na początku nie miał zamiaru ustąpić i nadal trzymał pełną strzykawkę już wbitą w linię kroplówki Natalii.
- Rzuć to i odsuń się od niej, odwróć się tyłem i łapy szeroko, albo użyję broni!- dałem mu do zrozumienia.
Mężczyzna rzucił na ziemię strzykawkę. Podbiegłem do niego,
- Łapy szeroko! - zakułem go w kajdanki i wezwałem Stefana i mundurowych.
Natalia obudziła się podczas całej akcji i wyglądała na zaskoczoną, widziałem, że najchętniej by mi pomogła gdyby nie te wszystkie kabelki i linie kroplówki.
- Wszystko będzie dobrze Natalia- rzuciłem wyprowadzając mężczyznę z jej sali.
Posłała mi porozumiewawcze spojrzenie.
- Głowa!- rzuciłem do mężczyzny.
- Jak się nazywasz i dla kogo pracujesz?- dodałem.
- Nie Twoja k.. sprawa psie!- warknął.
Popchnąłem go w dół,
- To się jeszcze okaże- oznajmiłem dobitnie.
Na korytarzu pojawili się mundurowi i Stefan.
- Zabierzcie go na komendę- rzuciłem do mundurowych.
- Wszystko w porządku? - zapytał Stefan.
- Tak, na szczęście pojawiłem się tutaj w odpowiednim momencie. Nawet nie wiem co by było gdybym się spóźnił. A jeszcze jedno, chodź.
Wyciągnąłem rękawiczkę i złapałem strzykawkę, po czym zabezpieczyłem ją i podałem ją Stefanawi.
- Zabierz to do analizy. - powiedziałem.
- Oprócz tego, jak wrócisz na komendę, to wspomnij szefowi, żeby wysłali kogoś do ochrony. Póki co ja tu zostanę.
- Dobra- rzucił rzeczowo .
Zabrał dowód i odwrócił się w stronę Natalii.
- Część! Jak tam? Widać ostro komuś zaszłaś za skórę- rzucił.
Natalia pokręciła głową:
- U mnie już lepiej. Wiesz ilu ludziom ja zaszłam za skórę?- odpowiedziała blondynka z lekkim uśmiechem.
Stefan się zaśmiał i popatrzył najpierw na Natalię, a później na mnie.
- Na pewno nie jednemu. Dobra lecę. Trzymaj się Natalia. Narazie Kuba. - rzucił na odchodne.
- Część Stefan! - odpowiedzieliśmy z partnerką w jednym czasie, co nas trochę rozbawiło.
Podeszłem do drzwi, gdzie porzuciłem rzeczy, które przyniosłem dla partnerki.
- Nie powiem, że się nie cieszę na Twój widok Kuba- powiedziała blondynka i dodała- Kolejny raz ratujesz mi życie. Dziękuję -popatrzyła mi prosto w oczy.
- Drobiazg, w końcu jesteś moją partnerką. Nie mogę Cię stracić, bo nikt tak jak Ty, nie potrafi podnieść mi adrenaliny, ani wyprowadzić mnie z równowagi- rzuciłem prawie się śmiejąc.
- Umhy , dobra, dobra, to samo mogę powiedzieć o Tobie- odpowiedziała z ironią w głosie.
- Poza tym, nie mogę się doczekać kiedy mnie stąd wypuszczą. Nie potrafię tak cały czas bezczynnie leżeć - dodała.
Zaśmiałem się, bo to była cała moja partnerka Natalia, nie mogła sobie dać na wstrzymanie.
- No z tego co mi wiadomo, jeszcze tu trochę poleżysz. Mam coś dla Ciebie- odpowiedziałem.
Zza pleców wyjąłem mały bukiecik różnokolorowych kwiatów. Usiadłem na krześle koło jej łóżka.
- Piękne, dziękuję- powiedziała z uśmiechem.
- Może to nie róże takie jak jesteś w zwyczaju dostawać od.. - zacząłem
- Przestań Kuba, nie chcę nawet myśleć o tym człowieku - mruknęła i posmutniała.
Położyłem kwiatki na półce i złapałem ją za dłoń.
- Natalia, obiecuję Ci, że ten człowiek już nigdy nic Ci nie zrobi - posłałem jej uśmiech.
Z torby którą ze sobą przyniosłem, wyłożyłem na półkę owoce, a po nich wyjąłem pudełko czekoladek.
- Mam coś co poprawi Ci humor- wyciągnąłem otwarte pudełko w stronę blondynki.
- Kuba jak możesz? Wyjdę stąd gruba- zaśmiała się kobieta.
- Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić- puściłem do niej oczko i oboje zaczęliśmy się śmiać.
Siedziałem z nią nawet po tym, jak pod drzwiami sali pojawił się mundurowy, a właściwie do wieczora, bo za oknem już ciemniało. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nawet nie wiedziałem, że mamy tyle wspólnych tematów. Ten wieczór mógł się nigdy nie kończyć.
Niestety usłyszałem głos salowej:
- Wizyty skończyły się dziesięć minut temu i będę musiała pana grzecznie poprosić o opuszczenie szpitala- powiedziała starsza, trochę otyła, szpakowata kobieta.
- Już, już wychodzę- rzuciłem i podniosłem się z krzesła.
- No to trzymaj się Natalia. O prawie zapomniałem, jutro spodziewaj się wizyty reszty kumpli i szefa komendy. Ja też wpadnę. Nie byłem do końca pewien tego posunięcia, albo raczej jej reakcji, ale przybliżyłem się do blondynki i delikatnie musnąłem ją w policzek. Widziałem, że lekko się uśmiechnęła.
- Do zobaczenia Kuba- powiedziała cicho.
- Śpij dobrze- szepnąłem jej do ucha, po czym opuściłem salę i szpital.
CZYTASZ
Natalia i Kuba - życie na krawędzi [ZAKOŃCZONA - W trakcie korekty]
FanfictionHistoria pracy i przyjaźni aspiranki Natalii Nowak i aspiranta Kuby Roguza, która przechodzi przez turbulencje i zmienia się z czasem w coś, czego nie spodziewają się sami bohaterowie. Zapraszam wszystkich chętnych na książkę pełną emocji. 05.11...