Część 9 - Co Ci się stało?

2.4K 59 7
                                    


 Przemykam korytarzem szpitalnym do sali Natalii.

Otwieram drzwi i widzę, jak uśmiecha się przez sen. Co bym dał, żeby dowiedzieć się, co wywołało jej radość. Zakradam się cicho i siadam pomału na krześle koło jej łóżka. Patrzę na jej twarz, która od paru dni nabrała zdrowych kolorów. Wyciągam dłoń i delikatnie dotykam jej policzka. Jednak kiedy się budzi szybko zabieram rękę.

- Umh, przeciąga ramiona w górę. 

- Długo tu jesteś Kuba?- pyta.

- Nie dopiero przyszedłem- odpowiadam. 

Posyła mi uśmiech i siada próbując poprawić sobie poduszkę.

- Poczekaj, pomogę - rzuciłem i ułożyłem za jej plecami tak poduszkę, by wygodnie jej się siedziało. Właśnie miałem zamiar usiąść, kiedy złapała mnie za prawą dłoń.

- Co Ci się stało? Nie wygląda to dobrze, może powinien to ktoś tutaj w szpitalu zobaczyć. - powiedziała z zatroskaniem, przejeżdżając delikatnie swoją dłonią po mojej, po czym ją puściła i spojrzała mi w oczy.

- A takie tam, nic wielkiego- rzuciłem.

- Serio? - zapytała.

- Umhu- mruknąłem.

-Słyszałam, że przymkneliście dzisiaj Żarskiego i jego kumpli. Popatrzyła na mnie uważnie.

-To prawda- odpowiedziałem krótko.

- Tak jak Ci obiecałem, ten człowiek Ci już nie zrobi krzywdy - uśmiechnąłem się w stronę partnerki.

- A rękę załatwiłeś podczas akcji, tak?- dociekała i widziałem, że nie wymigam się od odpowiedzi.

- Przywaliłem Żarskiemu, za to co Ci zrobił- opuściłem wzrok, a kiedy go podniosłem zobaczyłem, że się uśmiecha.

- Chodź tu na chwilę- powiedziała i przywołała mnie ręką. Wstałem z miejsca i usiadłem koło niej na łóżku, a ona wyciągnęła do mnie ręce i mocno wtuliła się w moją klatkę piersiową. Poczułem zapach jej włosów i na chwilę położyłem na nich swój policzek.

- Dziękuję partnerze, za to, że zawsze mogę na Ciebie liczyć- powiedziała i odsunęła się ode mnie.

- Zawsze- rzuciłem krótko z uśmiechem. Zamyśliłem się na chwilę, co by było gdybyśmy już zawsze byli tak blisko siebie? Z transu, w którym się znalazłem, wybiło mnie jej pytanie.

- Jutro mam wypis o jedenastej, dasz radę po mnie przyjechać? - zapytała.

- Co? Znaczy się o dwunastej tak, nie ma sprawy - odpowiedziałem.

- Kuba, nie o dwunastej, tylko o jedenestej - zaśmiała się Natalia. 

- A tak w ogóle jesteś ostatnio jakiś nieprzytomny i rozkojarzony. Może powinieneś już jechać do domu i porządnie się wyspać - powiedziała.

Miała rację, od pewnego czasu miałem problemy ze snem, nękał mnie koszmar, że mimo reanimacji nie przeżyła i straciłem ją na zewsze. Nie miałem jednak zamiaru denerwować jej moimi problemami. Podniosłem się z łóżka 

 - Dobra uciakam- rzuciłem na pożegnanie i udałem się do samochodu. 

Natalia i Kuba - życie na krawędzi [ZAKOŃCZONA - W trakcie korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz