Część 23 - Umieram normalnie z głodu

2.2K 51 14
                                    

 Jak się okazało mężczyzna miał już wcześniejsze problemy psychiczne. Po przesłuchaniu został przewieziony do szpitala psychiatrycznego.

Po zakończeniu papierologi zebraliśmy się z Natalią do wyjścia, po drodze mieliśmy jeszcze wpaść do szefa. Udaliśmy się do jego gabinetu, ale już stał przed swoim biurem na korytarzu. Naczelnik był zdecydowanie bardziej przyjaźnie nastawiony do nas i do naszej relacji, bo przywitał nas uśmiechem.

 - Tu są akta i raport, na tym kończymy na dzisiaj szefie- powiedziałem podając teczkę naczelnikowi.

- Dzięki Kuba, a i jeszcze jedno, cieszę się, że wreszcie wam się prywatnie układa - powiedział naczelnik, a ja i Natalia papatrzyliśmy się na siebie ze zdziwieniem.

-Chyba nie myślicie, że nie widziałem co się dzieję, nie urodziłem się wczoraj, te wasze przepychanki, zwariowane emocje i wybuchowe temperamenty i tak by się prędzej czy później odbiły na waszej pracy, życzę wam powodzenia- zakończył i uśmiechnął się na odchodne.

Popatrzyłem na partnerkę i zastanawiałem się przez chwilę nad tym co mówił Zarębski. W sumie faktycznie miał trochę racji, bo widział, jak zaczęliśmy się z Natalią nieustannie przepychać i kłócić kiedy była z Żarskim. Jedyne na czym mi wtedy zależało, to jej dobro, ale ona myślała, że bezpodstawnie czepiam się jej faceta, a jak widać, nie myliłem się co do tego całego Wojtka. Z zamyślenia wyrwała mnie Natalia.

- Idziemy, czy chcesz sobie tu jeszcze postać i pomyśleć? - zapytała.

- Umieram normalnie z głodu. - dodała. 

 - Czyli już się lepiej czujesz?- zapytałem i uśmiechnąłem się do niej.

Pokiwała głową, 

- Jeśli masz na myśli wymioty to tak, pod tym względem jest lepiej, ale jestem wykończona i dosłownie chyba w tym momencie zjadłabym konia z kopytami. Choć nie, najbardziej to chyba miałabym ochotę na gofra, albo frytki, albo i jedno i drugie. Umm!- dokończyła i spotkała się z moim pytającym spojrzeniem.

- Na obiad?- zapytałem zdziwionym głosem.

Wzruszyła ramionami i się uśmiechnęła.

- Dlaczego nie, każda pora jest dobra.

Uwielbiałem w niej takie frywolne podejście do życia. Popatrzyłem jej prosto w oczy i szybko ją cmoknąłem w usta, tym razem uważając by nikt nas nie przyuważył. Uśmiechnęła się i podała mi rękę. Złapałem ją mocno i powiedziałem. 

-Chodźmy już stąd, byle daleko, nawet na tego gofra i frytki- dodałem i wyszliśmy z komendy.

Natalia i Kuba - życie na krawędzi [ZAKOŃCZONA - W trakcie korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz