4🌹

7.6K 459 559
                                    

Czy moje serce zaraz wyskoczy? Jeśli tak, to chciałbym, żeby Harry je złapał.

-Umm... Harry. Przepraszam myślałem, że to moja mama i... - przerwałem, kiedy zorientowałem się, że dłoń loczka nadal znajduje się na moim ramieniu. Poczułem ciarki przechodzące przez moje ciało.

-Louis. -zaczął, patrząc na mnie z poważną miną. -Nie musisz mi mówić, o co ci chodzi, ale chcę wiedzieć, czy wszystko w porządku.

-Jeśli moja mama kazała ci to sprawdzić, to powiedz jej, że wszystko jest okej... po prostu się spieszę... jestem z kimś umówiony. - powiedziałem, po czym starszy zdjął swoją rękę z mojego ramienia, następnie chowając ją do kieszeni spodni. Poczułem powiew zimnego wiatru, przez co lekko się skuliłem.

-Nikt nie kazał mi tu przyjść. Louis, przecież znamy się nie od dziś.-powiedział, uśmiechając się.

Szkoda, że on nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, o co tak naprawdę mi chodzi. Gdyby wiedział, jego podejście do tej sytuacji byłoby kompletnie inne. To prawda, odkąd pamiętam mężczyzna proponował mi pomoc. Kiedy byłem młodszy, chętnie zgadzałem się, aby pomagał mi w lekcjach czy w innych rzeczach, lecz w chwili , w której zdałem sobie sprawę, że zaczynam coś do niego czuć, starałem się unikać wszelkich, bliższych kontaktów z mężczyzną. Stresowało mnie to za bardzo. Byłem przerażony wyobrażeniem o tym, że zielonooki może dowiedzieć się o wszystkim. To zepsułoby jego przyjaźń z moimi rodzicami. Harry i Jay praktycznie znają się od liceum. Mark poznał go nieco później, ale czas nie ma znaczenia. Dogadują się wspaniale. Nie chciałbym zmieniać ich relacji. Poza tym, moi rodzice nawet nie wiedzą, że jestem gejem. To tajemnica, którą znam tylko ja i Niall.

-Nic się nie stało...naprawdę spieszę się i... -wyższy postanowił mi przerwać.

-Pójdę po kurtkę i odwiozę cię, skoro tak się spieszysz. To żaden problem.-mężczyzna energicznie ruszył w stronę drzwi, po czym szybko go zatrzymałem,

-Nie... Rodzice i twoja dziewczyna będą źli. Nie chcę wam psuć kolacji. Dam sobie radę.- na twarzy starszego, wymalowało się zdziwienie.

-Jaka dziewczyna? -zapytał, marszcząc brwi i zakładając rękę na rękę.

-Umm... no Emma... czy jak jej tam.-powiedziałem drapiąc się po karku. Tak naprawdę, specjalnie pomyliłem imię.

-Czekaj.-uśmiechnął się, przez co na jego twarzy pojawiły się dołeczki.-Chodzi ci o Gemmę? Moją siostrę Gemmę?... ale o Gemmę? -zaśmiał się, powtarzając imię kobiety. W tamtym momencie moje poliki zamieniły się w wielkie różowe plamy.
-Gemma to moja siostra. Śmieszne, że tak pomyślałeś. Nigdy nie wspominałem ci o niej?-zapytał, po czym pokręciłem głową. Szczerze? ulżyło mi bardzo. Tak naprawdę, nie wiem nawet, jakiej orientacji jest Harry. Gemma, która okazała się być jego siostrą, była pierwszą kobietą, jaką widziałem w jego towarzystwie, oprócz mojej mamy. Oczywiście, nie wiem co on robi, kiedy go nie ma u nas, ale nie wygląda na takiego, który ugania się za kobietami. W sumie, ma prawie czterdzieści lat, nadal nie będąc w żadnym związku. Może czeka na właściwą osobę?

-To zabawne, ale teraz już przynajmniej wiesz. No to jak? Jedziemy? - klasnął w dłonie. Skierowałem swój wzrok na niego, po czym zastanowiłem się chwilkę, gdzie tak naprawdę się spieszę. Niall będzie po mnie o 22, więc mam jeszcze półtorej godziny.

-Właściwie... mam jeszcze czas. Może wróćmy do środka?-zaproponowałem, wskazując na drzwi. Mężczyzna przytaknął, po czym ponownie chwycił mnie za ramię.

-Louis...pamiętaj, że możesz mówić mi o wszystkim, tak jak ojcu.-powiedział,przyglądając mi się dokładnie.

-Jasne. Jak ojcu.-powtórzyłem trochę zawiedzionym głosem, zjeżdżając wzrokiem na czubki swoich butów i podnosząc smutno kąciki ust.

Mama przerwała rozmowę z Gemmą, wstając od stołu i patrząc na nas, wchodzących do domu.

-Wszystko w porządku?-zapytała zmartwiona, po czym przytaknąłem i wróciłem na swoje miejsce przy stole razem z loczkiem.

Przez całą kolację, zerkałem na siostrę Harrego, od czasu do czasu uśmiechając się do niej. Dopiero teraz zauważyłem, jak bardzo podobni są.

Po jakimś czasie, Jay i Gemma znalazły się na kanapie, pochłaniając się rozmowami na różne kobiece tematy.

My pozostaliśmy przy stole. Starsi wspominali swoje dzieciństwa, co jakiś czas śmiejąc się głośno. Ja natomiast przytakiwałem i uśmiechałem się, co jakiś czas sprawdzając godzinę w telefonie.

Była już 21:45, więc przeprosiłem tatę i Harrego, udając się do siebie. Po dokładnie piętnastu minutach, ubierając katanę, usłyszałem pukanie do drzwi mojego pokoju.

-Proszę.-powiedziałem już ubrany.-Oh, to ty Harry. Coś się stało?-zapytałem, patrząc na mężczyznę.

-Twój przyjaciel Niall czeka na dole.-powiedział, posyłając mi uśmiech, następnie wychodząc z pomieszczenia.

Schodząc na dół, do salonu, ujrzałem Irlandczyka, szczerzącego się do mnie.

-No siemasz! Mówiłem żebyś się nie stroił! Przecież Harry nie...-zasłonił szybko usta, orientując się, że mężczyzna o którym mowa, stoi niemal obok. Na moje nieszczęście, zielonooki usłyszał swoje imię, posyłając Niallowi pytające spojrzenie.

-Oo... Pan Harry!-powiedział zakłopotany, podchodząc do mężczyzny i wyciągając rękę w jego stronę.
Harry zignorował gest blondyna, zakładając ręce na klatce piersiowej i uśmiechając się.

-Co Harry? -loczek zapytał z zaciekawieniem, a ja posłałem Niallowi groźne spojrzenie.

-------------

Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Mam nadzieję, że opowiadanie nie jest nudne? :) i miłego wieczoru ♥

"Too Old"  [Larry Stylinson] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz