Po usłyszeniu dzwonka szkolnego, wszyscy pokierowali się do swoich klas.
Moją i Nialla pierwszą lekcją była historia, której nienawidzę. Blondyn usiadł na swoje miejsce, a ja na swoje, czyli obok Marcela. Klasa rozmawiała do czasu, kiedy w progu pomieszczenia stanęła nauczycielka. Wredna blondynka po trzydziestce czyli Pani Brown.-Z racji, że to wasz ostatni tydzień nauki, dzisiejsza lekcja będzie dość luźna. Obejrzymy film.-zwróciła się do wszystkich, siadając przy biurku.
-OBEJRZYJMY GLINIARZ Z BEVERLY HILLS 3!-krzyknął Niall z tyłu klasy, podnosząc ręce do góry, przez co nauczycielka spojrzała na niego dziwnie.
-Chodziło mi raczej o film związany z tym przedmiotem i proszę się tak nie wdzierać panie Horan.-powiedziała, kręcąc głową.
-A jaki teraz mamy przedmiot?-zapytał (znając go poważnie), a kasa zaśmiała się.
***
Lekcja mijała dla jednych szybko, a dla innych trwała wieczność. Oglądaliśmy jakieś nudne filmy związane z wojną... jakąś tam. Niall był tak znudzony, że zasnął opierając się o ręce. Ja natomiast bazgrałem coś w zeszycie, przez cały czas myśląc o Harrym. Ocknąłem się, kiedy Marcel szturchnął moim ramieniem, podając jakąś karteczkę.-Co to jest?-spytałem niechcący głośno, a pani Brown uciszyła mnie palcem. Chwyciłem za papierek, rzucając chłopakowi pytające spojrzenie, a następnie czytając.
"Na imprezie było całkiem fajnie. Chcesz się ze mną umówić?"
Kiedy przeczytałem, momentalnie się spiąłem. Czy on myśli, że jestem gejem? Spojrzałem na uśmiechającego się Marcela.
Nie chciałem zwracać na siebie uwagi nauczycielki, więc odpisałem mu na odwrocie karteczki zwykłe "nie jestem gejem" i oddałem. Rzucił mi tylko kpiące spojrzenie i przez resztę lekcji nie zwracał na mnie uwagi.Z tej głupiej sytuacji uratował mnie dźwięk dzwonka kończącego lekcję. Szybkim ruchem spakowałem książkę i piórnik, łapiąc za plecak i podchodząc do zaspanego Nialla.
-Już koniec? Tak szybko? -zdziwił się, ziewając i pakując wolno przedmioty do torby.
-W przyszłym roku nie będę tolerować takiego zachowania Panie Horan.-usłyszeliśmy głos nauczycielki, kiedy wychodziliśmy z klasy.
-Ale przecież ja niczego nie robię!-Irlandczyk się oburzył.
-I właśnie o to mi chodzi. Niczego Pan nie robi, panie Horan. Nie uczy się, nie słucha na lekcji...Dobrze idźcie już.-machnęła ręką i wróciła do pisania w dzienniku.
Pozostałe trzy lekcje minęły zwyczajnie.
***
-Zapomniałem ci powiedzieć.-zwróciłem się do przyjaciela, kiedy siedzieliśmy sami przy stołówkowym stoliku, jedząc.
-Marcel chciał się ze mną umówić.-dokończyłem, a Niall uniósł brwi.-Haloo! Ja tylko spałem.-powiedział z pełną buzią,na co zaśmiałem się.
-Myślisz, że on się domyśla, no wiesz... że jestem tym kim jestem?-zapytałem dość cicho, żeby nikt prócz Nialla nie usłyszał.
-I tak niedługo będziesz musiał o tym powiedzieć stary. Roger i tajemnica, zapomniałeś?-powiedział dość głośno, biorąc gryza kanapki.
-Shhh! Niall, mów ciszej.-rzuciłem mu złe spojrzenie.
Zapomniałem, że on nie wie o tym co ustaliłem z Rogerem.-Tomlinson! -usłyszałem za sobą, więc się odwróciółem. O wilku mowa. -I jak z tym autem?-umięśniony nastolatek zapytał, podchodząc do naszego stolika i zakładając ręce na klatce.
-O czym on mówi?-Irlandczycy zapytał, patrząc raz na niego, a raz na mnie.
-Wszystko załatwiam Roger, ught... a tobie wytłumaczę później.-powiedziałem, po czym chłopak odszedł, klepiąc mnie po ramieniu, a mój przyjaciel domagał się wyjaśnienia.
-O co chodzi? Mów natychmiast!-blondyn spojrzał na mnie z wściekłą miną.
-To nic takiego. Nie musisz się martwić.-zwróciłem się do przyjaciela, popijając sok. Chciał coś powiedzieć, ale przerwał nam dzwonek na ostatnią lekcje, którą mamy osobno.
***
-Mamo! Tato! -chciałem się przywitać, ale widocznie byli jeszcze w pracy.
Odłożyłem plecak w przypadkowym miejscu i włączyłem telewizję.Jakoś po godzinie szesnastej postanowiłem pójść do swojego pokoju, a kiedy miałem już zrobić pierwszy krok po schodach, przez okno ujrzałem Harrego i jakiegoś mężczyznę. Prawdopodobnie to ten jego przyjaciel, z którym rozmawiał rano przez telefon.
Schowałem się lekko za zasłoną, żeby mnie nie zauważyli. Czułem się żałośnie z tym co robię, ale byłem ciekaw. Wyglądało jakby się kłócili. Jego przyjaciel wsiadł do auta i odjechał, a Harry wkurzony wrócił do swojego domu, chyba trzaskając drzwiami. Czy powinienem tam pójść? Nie wiem czy on teraz potrzebuje wsparcia, czy może spokoju. Ostatecznie zdecydowałem pójść pod pretekstem, że usłyszałam jakiś hałas.--
Z lekkim wahaniem, ale zapukałem do jego drzwi, następnie chowając ręce do kieszeni.
-Chandler, proszę...-zaczął, kiedy otworzył, ale nie dokończył orientując się, że to ja. Poczułem się trochę niezręcznie.
-Umm... j-ja usłyszałem hałas i myślałem, że... coś się stało.-powiedziałem z zakłopotaniem. Po wyrazie twarzy Harrego poznałem, że coś jest nie tak.
-Nic się nie stało... No to cześć.-powiedział szybko i już chciał zamknąć drzwi, ale go powstrzymałem.
-Jesteś na mnie zły? -zapytałem, trzymając drzwi i próbując utrzymywać kontakt wzrokowy z Harrym. Nie rozumiem czemu ostatnio tak się zachowuje. Czy to przez tego Chandlera?
-Dlaczego miałbym być...Uhh, wejdź.-otworzył szerzej drzwi, wpuszczając mnie do środka. Lekko podenerwowany usiadłem na kanapie, czekając aż zacznie mówić.
-Lubię cię Louis, a nawet bardzo.-zaczął,siadając obok mnie i obejmując ramieniem.-Ale cieszę się, że pomiędzy nami się jeszcze nic... wiesz... nie zaczęło, ponieważ to nie ma przyszłości. Jestem głupi. Dziś mój przyjaciel uświadomił mi, że tylko bym cię zranił. Mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli zakończymy...-nie wierzyłem w to co mówi. Wstałem energicznie z kanapy, wyrywając się z jego objęcia.
-Mówisz to na serio? Twierdzisz, że nic się jeszcze nie zaczęło?!-próbowałem powstrzymać łzy.
-O tym właśnie mówił Chandler. Zrobiłem ci nadzieję.-powiedział, chowając twarz z bezradności w dłoniach.-To moja wina.
-Harry zdecyduj się! Nie wiem o co ci chodzi! Najpierw mnie całujesz, potem ignorujesz, następnie znów jest dobrze, a teraz cieszysz się, że pomiędzy nami się nic nie zaczęło?-byłem wściekły i jednocześnie chciałem płakać, ale Harry miał rację. Zrobił mi nadzieję. Od zawsze chciałem, żeby zwracał na mnie uwagę w taki sposób jak dotychczas.
-Naprawdę sądzisz, że moglibyśmy kiedykolwiek być razem? Przepraszam to moja wina. Nie powinienem cię nigdy pocałować. Odbiło mi...nie byłem sobą.-po jego słowach zacząłem płakać i nie ukrywałem tego. Mężczyzna podszedł do mnie, próbując mnie przytulić, ale odepchnąłem go.
-Zawsze mi się podobałeś, ale musiałem to ukrywać... Teraz kiedy mogło być tak...pięknie...zepsułeś to. Masz rację, zrobiłeś mi jebaną nadzieję. Co ja sobie myślałem?-wydusiłem z siebie przez płacz, chodząc w kółko po salonie Harrego.
CZYTASZ
"Too Old" [Larry Stylinson]
FanfictionLouis zakochał się w starszym o 20 lat, przyjacielu rodziców-Harrym.