29🌹

4.8K 300 223
                                    

Po serii pocałunków, rozmawialiśmy o wszystkim tak długo, aż woda nie stała się zimna. Opowiedziałem Harry'emu o zakończeniu roku, o tym co mnie martwi i czego się obawiam. Daje mi ogromne wsparcie, którego nigdy nie dostałem od rodziców czy nawet Niall'a, który teraz ma mnie zwyczajnie w dupie.

Tamtego dnia rodzice wrócili z pracy, akurat wtedy, kiedy wychodziłem od Harry'ego. A co najlepsze, nawet nie zapytali, dlaczego mam mokre włosy.

***

Następny dzień zaczął się zwyczajnie. Była to sobota, a ja mogłem spokojnie leniuchować, nie myśląc ani trochę o poniedziałku, ponieważ zaczęły się wakacje. Starałem się omijać rodziców jak największym łukiem, ale niestety to zauważyli. Kazali mi zjeść razem z nimi obiad w kuchni, nie pozwalając wrócić do swojego pokoju.

-W tym roku na wakacje, myśleliśmy o tym, żeby pojechać do cioci na wieś.-zaczęła mama, następnie władając widelec do ust.

-O boże... Nie mów tylko, że do ciotki Hildy!-przewróciłem oczami. Tak bardzo jej nie lubię. Zawsze zmusza mnie, żebym wychodził na dwór, bo jej sąsiadka ma "ładne córki" w moim wieku. Co mnie obchodzą jej córki?

-Żadne "O boże"-warknął Mark. -Trzeba odwiedzać swoją rodzinę.

-Louis, przecież lubisz ciocię.-odezwała się mama.

-Skąd wiecie, skoro nigdy mnie o to nie pytaliście? O nic mnie nie pytacie!-wkurzyłem się lekko, ale wiem, że mam rację.

-W takim razie chcesz zostać tu sam?-zapytała, patrząc na Marka.

-Jest za nieodpowiedzialny.-fuknął.

-Nadal chodzi Ci o te auto? Przecież już dawno jest po sprawie!

-Louis, nie krzycz. Idź już lepiej do siebie.-powiedziała, posyłając proszące spojrzenie.

Odszedłem natychmiast od stołu, idąc w stronę wyjścia.

-Wychodzę do kolegi.-poinformowałem, zanim zamknąłem drzwi.

Oczywiście, że nie idę do żadnego kolegi. Od razu pokierowałem się pod dom Harry'ego, mając nadzieję, że tam będzie.

Zapukałem do drzwi, po chwili przypominając sobie o dzwonku. Cholera, czemu zawsze o nim zapominam?

Po chwili drzwi się otworzyły, a w progu stanął Harry w czerwonej koszuli w kwiaty z krótkim rękawem. Dziś na dworze było ciepło, ale nie za ciepło, dzięki lekkiemu wiaterkowi.

Mężczyzna uśmiechnął się na mój widok, wpuszczając do środka.

-Nie boisz się, że Jay i Mark cię zobaczą?-zapytał, siadając obok mnie na kanapie.

-Wkurzyłem się na nich.-westchnąłem, a Harry zrobił minę, która znaczyła, że mam mówić dalej. -Chcą jechać na wakacje do ciotki, której nie znoszę.

-Nie może być aż tak zła. Ciocie zawsze są fajne.-uśmiechnął się pocieszająco, kładąc swoją dłoń na moim kolanie.

-Chce mnie zeswatać z jakąś córką sąsiadki.-zaśmiałem się.

-W takim razie nigdzie nie jedziesz.-odparł zdecydowanie. -Wiem coś o dzieciach sąsiadów.-zaśmiał się. -Potrafią zawrócić w głowie.

Tak, wiem, że mówił o mnie.

***

Zasiedziałem się u Harry'ego, nawet nie zauważając, kiedy wybiła godzina dziewiętnasta.

-Wiesz, gdybym tata kupił mi to auto, moglibyśmy jeździć w fajne miejsca.-zacząłem, przerywając oglądany film. Siedziałem tak, że moja prawa noga była przerzucona przez jego biodra, policzek wtulony w jego ramię, on obejmował mnie swoją ręką w pasie.

-Lou, przecież ja też mam auto.-uśmiechnął się, składając delikatnego całusa na moim czółku.

-Nie pomyślałem o tym... serio mógłbyś ze mną pojechać na jakąś wycieczkę?-zapytałem z nadzieją.

-Oczywiście, że tak. Nawet w tym momencie.-uśmiechnął się czule.

-Okej. To jedziemy.-oderwałem się od niego, wstając i poprawiając spodnie, które zaczęły mi zjeżdżać z tyłka. Harry spojrzał na mnie trochę niedowierzająco.

-Na prawdę?-zapytał dla pewności.

***

No więc na prawdę wsiedliśmy do samochodu Harry'ego, wcześniej skradając się ostrożnie, by rodzice nie zauważyli, że z nim jestem.

Harry jechał przed siebie, nawet dokładnie nie mówiąc dokąd zmierzamy. Otworzyliśmy okna, pozwalając, by przyjemny wiatr uderzał w nasze twarze. Włączyliśmy "Summertime sadness", delektując się każdym wersem piosenki, przy okazji śpiewając na głos razem.

Mężczyzna wyciągnął znikąd opakowanie Winstonów, chcąc zapalić i chyba był dziś w wyjątkowym humorze, ponieważ pozwolił mi zrobić to również. Oczywiście nie dał mi całego papierosa, ale wdmuchał dym z swoich do moich ust. Powtarzał to aż nie skończył palić całego.

Niebo zaczynało robić się coraz bardziej kolorowe, a słońce zachodzić. Starszy zatrzymał auto na poboczu, po czym z niego wyszliśmy, siadając na masce i oglądając czerwony zachód słońca. Nawet nie sprawdzałem telefonu, chociaż widziałem, że mama do mnie dzwoniła.

Siedzieliśmy ciepło wtuleni do siebie, patrząc na niebo. Spojrzałem na mężczyznę, spotykając się z jego błyszczącymi oczami, kiedy poczułem, że przygląda mi się. Uniosłem delikatnie kąciki ust, gdy zielonooki położył swoją dłoń na moim policzku, przybliżając twarz.

-Wiesz...-zaczął, gładząc mój policzek. Przymknąłem oczy, delektując się jego dotykiem. -Ciesze się, że mogę teraz tu z tobą być.-wyszeptał, następnie łącząc nasze usta w wolnym pocałunku.

-------

Przepraszam za błędy czy powtórzenia, ale jest już ta godzina, że ledwo rozumiem co piszę XD ale mam nadzieję, że jest dobrze. Dobranoc kochani xx

"Too Old"  [Larry Stylinson] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz