9🌹

6.7K 406 195
                                    

-Louis, musimy już jechać. Twoi rodzice mają coś pilnego do załatwienia, więc będą dopiero rano. Jay się o ciebie martwi.-powiedział, po czym otworzyłem oczy. Prawie zasnąłem w aucie, przytulając go.

-Znów to samo... -wymamrotałem.-Znów będę sam w domu.

-Hej Louis, przecież mieszkam obok. Jeśli będziesz czegoś potrzebował, możesz do mnie przyjść.-uśmiechnął się. Przytaknąłem, odklejając się od niego i siadając wygodnie na swoim fotelu, a mężczyzna odpalił auto.

Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się. To znaczy, nie wiem czy Harry mówił coś do mnie, ponieważ zasnąłem z głową opartą o szybę.
Po kilkunastu minutach, kiedy dotarliśmy już przed mój dom, loczek delikatnie mnie poklepał po ramieniu, tym samym budząc. Wychodząc z samochodu, zauważyłem rodziców, stojących na schodach. Kierując się do wejścia, Jay przytuliła mnie. Miała zmartwioną minę.

-Harry. Czy wszystko z nim dobrze? - zwróciła się do mężczyzny, a ja słuchałem ich rozmowy, stojąc oparty o drzwi. Harry przekonywał ją, że wszystko jest okej, po czym pożegnała go wraz z Markiem i odjechali tam gdzie musieli.

-Louis.-zielonooki zwrócił się do mnie. -Dojdziesz sam na górę, czy mam cię zaprowadzić? -zapytał, na co wzruszyłem ramionami. -Dobrze, to zaprowadzę cię.-powiedział i otworzył drzwi, dając mi pierwszeństwo. Byłem cholernie śpiący. Rzuciłem się brzuchem na kanapę.

-Czy mogę jeszcze coś dla ciebie zrobić?-podszedł do mnie, i ukucnął obok.

-Dziękuję za wszystko Harry. Nie trzeba.-odparłem, zamykając oczy.

-Może przygotować ci kąpiel? Dobrze ci zrobi. -zaproponował na co pokręciłem głową.

-Dam sobie radę.-powiedziałem, zmieniając pozycje na siedzącą.

-Dobrze, to przygotuję.-nie słuchając mnie udał się do łazienki.

Czy ten człowiek nie jest za dobry?

Harry poinformował mnie, że kąpiel jest gotowa, więc wstałem z kanapy, czując, że alkohol działa.

Kiedy miałem zamiar przekroczyć próg łazienki, zachwiałem się i poczułem silne, łapiące mnie w talli ręce.

-Louis, może powinieneś pójść się położyć?-zapytał, po czym przytaknąłem od razu na zgodę. Mężczyzna objął mnie ramieniem, prowadząc po schodach do mojego pokoju.

Upadłem na łóżko, sapiąc z ulgą.

-Harry, dam już sobie radę. Na prawdę.-próbowałem go przekonać.

-Dobrze, w takim razie śpij dobrze Louis.-uśmiechnął się lekko i wyszedł z pokoju, zostawiając otwarte drzwi. Z jednej strony chciałem być sam, a z drugiej... chciałem, żeby przy mnie został.

Ściągnąłem ubrania, pozostając tylko w bokserkach i koszulce. Zamknąłem oczy, próbując zasnąć, ale niestety nie wychodziło mi to.
Po kolejnej nieudanej próbie, postanowiłem zejść do kuchni po coś do picia. Próbując wyczołgać się jakoś z łóżka, upadłem dość hucznie na podłogę.

Nagle w progu moich drzwi, zauważyłem męska sylwetkę.

-Louis! Co się stało!?-podbiegł do mnie, pomagając mi wstać.

-Harry, nadal tu jesteś?-zapytałem z zdziwieniem, lecz cieszyłem się, że został.

---------------

Przepraszam za jakiekolwiek błędy i dziękuję za czytanie!

xxx

"Too Old"  [Larry Stylinson] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz