— Jakieś zmiany? — zapytała Pomfrey, bawiąc się z Harrym i jednocześnie go badając.
— Nie. A u was?
— Też nie — odparł dyrektor, wyciągając rzeczy ze swojej torby bez dna. — Ale przyniosłem ci to. — Na stole pojawiła się nietknięta butelka whisky.
Snape skinął głową, przywołując z kredensu dwie szklanki.
— A co z tobą, Severusie? — Poppy podeszła do nich, podając gruchającego wesoło chłopca Dumbledore'owi.
— Poza znudzeniem i tym, że mój umysł zmienia się w kleistą papkę z powodu braku jakiejkolwiek rozmowy z w miarę rozgarniętą osobą?
— Ach! Gdyby tylko inni nauczyciele wiedzieli, jak za nimi tęsknisz.
— Bardzo, kurwa, śmieszne — mruknął Snape, wypijając kolejnego drinka.
— Prawie bym zapomniał! — wykrzyknął Albus. — Sięgnij do mojej torby, Severusie. Mam coś, co zapewni wam chociaż minimalną rozrywkę.
Snape niechętnie odstawił szklankę i sięgnął ku plecakowi dyrektora, który piszczał i szamotał się, dopóki Severus nie zacisnął dłoni na jego rozpięciu. Wyciągnął z niego coś dużego, ciężkiego i opakowanego w brązowy papier.
— No, otwórz to — ponaglił go starszy czarodziej.
Snape rozerwał papier.
— A niech to — wymruczał sarkastycznie. — Zawsze chciałem coś takiego.
— Teraz możesz słuchać radia! Pomoże też Harry'emu szybciej rozwijać się intelektualnie.
— Nigdy tego nie wyłączę.
— A ty będziesz pamiętał, że tam na zewnątrz wciąż istnieje świat, czekający na twój powrót.
— Na Merlina, Albusie, jak długo jeszcze? — Severus odłożył urządzenie. — Nie robię nic poza słuchaniem odgłosów Pottera. Wolę już stanąć naprzeciwko innych śmierciożerców.
Dumbledore wyraźnie posmutniał.
— Staramy się, jak tylko możemy, ale jeszcze nie znaleźliśmy rozwiązania.
Snape nie chciał wyjść na niewdzięcznika. Jakby nie patrzeć, jest tutaj bezpieczny, ma zapewnione przetrwanie. Jednak gdyby...
— Musi być coś, co mogę zrobić. Inaczej zwariuję, Albusie.
— Mógłbyś zrobić dla mnie kilka eliksirów. Zawsze mi ich brakuje — wtrąciła Poppy.
— Przyślijcie mi sprzęt — odparł natychmiast. Wiedział, że próbują go udobruchać i po raz pierwszy w życiu nie miał nic przeciwko temu.
Dumbledore pocałował Harry'ego w czoło i oddał go Severusowi.
— Do zobaczenia za tydzień, mój chłopcze. Och, jeszcze jedno — sięgnął do kieszeni i wyciągnął dwa listy. — To od przyjaciół Harry'ego. Nie mają o niczym pojęcia, ale zapewniłem ich, że wszystko jest pod kontrolą.
Snape wziął korespondencję z wyrazem wstrętu na twarzy.
— Przynajmniej będę miał coś ciekawego do poczytania.
Jeśli ktoś nie zajrzał do opisu - przypominam, że opowiadanie nie jest moje i zostało skopiowane z chomikuj.pl, dla łatwiejszego odczytu :)
CZYTASZ
Opieka nad dzieckiem | Snarry
FanfictionOPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE - zostało znalezione na chomikuj.pl i przeniesione tutaj, by łatwiej się czytało :) Autor: Perfica Tłumaczenie: carietta Harry staje w ostatecznym starciu z Voldemortem, które... nie okazuje się ostateczne. Ku rozpaczy...