Tydzień LXXX

6.7K 425 32
                                    

Stał w zimnej kuchni, bezczynnie gapiąc się w okno; ziemia na zewnątrz wydawała się być martwa. 


Nagle usłyszał ciche pukanie dochodzące z pudełka. Podszedł do niego i z lękiem uniósł wieko. 


— Czas wracać do domu, Severusie. 


* * * 


Gdy Snape wszedł do skrzydła szpitalnego, nie był przygotowany na widok Harry'ego — przytomnego i siedzącego na jednym z łóżek. Dumbledore mówił coś do niego, ale wzrok chłopaka był skierowany na Severusa. 


Jak wiele pamięta? Czy nienawidzi mnie tak samo jak kiedyś? 

Dyrektor zauważył, że uwaga Pottera nie jest skupiona na nim i odwrócił się. 


— Ach, jesteś już. Właśnie mówiłem Harry'emu, że na pewno niedługo go odwiedzisz. 


Snape skinął głową. Harry żył, oddychał i pomimo że lekko blady, wyglądał na całkiem zdrowego. 


I znów miał osiemnaście lat. 


— Potter — powiedział przez ściśnięte gardło. 


W oczach chłopaka błysnęło zdezorientowanie, ale zniknęło równie nagle, jak się pojawiło. 


— Profesorze Snape, chciałbym panu podziękować... 


— Nie ma o czym mówić. — Severus próbował zmusić się do mówienia normalnym tonem. — Wszystko... w porządku? 


Harry skinął powoli głową. 


— Tak mi się wydaje. 


Powietrze wokół nich szumiało od niewypowiedzianych słów. Snape zrobił wszystko, aby skoncentrować się na tym, że Harry przeżyje ostateczną konfrontację z Voldemortem, jednak nie śmiał wyobrażać sobie, co będzie później. Czy wróci do swojego wieku, czy pozostanie starszy? Czy będzie pamiętał, co się wydarzyło? 


Czy zapomni o wszystkim? 


Snape skinął im obu głową i odwrócił się do wyjścia. 


— Profesorze! 


Zatrzymał się. 


— Harry — powiedział Dumbledore, a Severus usłyszał dźwięk odsuwanego krzesła. — Pójdę już, jeśli nie masz nic przeciwko. Jestem ogromnie rad z twojego zwycięstwa, ale papierkowa robota nie pozwala mi na chwilę wytchnienia. 


— Dziękuję za odwiedziny, sir. 


Dumbledore ścisnął ramię Severusa i wychodząc, uśmiechnął się miękko. Po chwili już go nie było. 


— Profesorze. 


Mistrz eliksirów wziął drżący oddech i odwrócił się dopiero wtedy, gdy był pewien, że jego twarz nie zdradza żadnych uczuć. 


— Czy mógłbyś...? — Harry wskazał na krzesło. 


Czując się jak skazaniec, podszedł do łóżka i usiadł na wolnym miejscu. Złożył ręce na kolanach, powstrzymując je od drżenia. 


— Severusie. — Harry nachylił się ku niemu i położył na nich swoją dłoń. — Hej. 


Snape znalazł w sobie resztki siły i spojrzał w górę. 


Oczy chłopca, jasne i czyste, wyrażały zdecydowanie. 


— Jak długo każesz mi czekać tym razem? 


Mężczyzna wypuścił drżący oddech i uniósł jego dłoń do ust. 


— Tylko dopóki nie skończysz szkoły, Harry. — powiedział, całując ją. — Tylko dopóki nie skończysz szkoły. 




Koniec.


Jeśli ktoś nie zajrzał do opisu - przypominam, że opowiadanie nie jest moje i zostało skopiowane z chomikuj.pl, dla łatwiejszego odczytu :)

Opieka nad dzieckiem | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz