Tydzień XXV

5.8K 434 2
                                    

Każdego ranka, gdy tylko się obudził i ubrał, Harry biegł do salonu i otwierał pudełko, by zobaczyć, czy Dumbledore przysłał im coś fajnego.

— Listy. Dwa dla mnie i jeden dla ciebie.

Snape chrząknął coś, przygryzając tosta i biorąc od niego kopertę. Nalał chłopcu kubek soku dyniowego i szklankę letniej herbaty.

— To od Rona i Hermiony. Myślisz, że będę mógł do nich wkrótce napisać?

— Co byś im powiedział? — zapytał Severus, otwierając list od dyrektora.

Harry zmarszczył brwi.

— Nie wiem, ale głupio się czuję, nie odpisując, a oni piszą same miłe rzeczy.

— Poczekaj do momentu, aż będziesz mógł się z nimi zobaczyć. Są bardzo wyrozumiali.

— Profesorze?

Severus zgniótł list od dyrektora w dłoniach, mrucząc coś pod nosem.

— O co chodzi, Harry? — zapytał w końcu.

— Podoba mi się tutaj o wiele bardziej niż u Dursleyów.

— Dursleyów? Co masz na myśli? Skąd wiesz, kim oni są?

Potter wzruszył ramionami.

— Nie wiem, sir. Pamiętam... trochę.

— To znaczy? Co dokładnie?

— Niedużo, ale i tak wiem, że traktujesz mnie lepiej niż oni — zniżył głos. — Nie krzyczysz tyle na mnie, nie bijesz, gdy zrobię coś źle i codziennie dajesz mi jedzenie. Tutaj jest... po prostu lepiej.

Snape zmrużył oczy.

— Przynieś mi pióro i pergamin. Musimy porozmawiać z Dumbledore'em.


* * *


Harry siedział razem z dyrektorem na kanapie, próbując wszystko wyjaśnić. Na początku Snape zamierzał dać im chwilę prywatności, parząc herbatę i przyglądając się słoikom w kuchni. Jednak po nieudanej próbie podsłuchania rozmowy dał sobie spokój i usiadł naprzeciwko nich. Tłumaczył to tym, że ma pełne prawo wiedzieć, co dzieje się w głowie chłopaka. Im szybciej rozwiążą problem, tym szybciej będzie mógł wrócić do Hogwartu.

— Co jeszcze pamiętasz, Harry? — zapytał Dumbledore.

Chłopiec oplótł się ramionami.

— Niewiele, sir. Pamiętam Dursleyów, pamiętam ucieczkę przed Dudleyem. On i jego przyjaciele... polowali na Harry'ego. Pamiętam psa...

— Coś jeszcze?

— Tam, gdzie byłem, zawsze było ciemno. I...

Dumbledore uśmiechnął się, próbując dodać mu odwagi. Harry zerknął na Snape'a, który siedział sztywno w fotelu ze splecionymi palcami.

— Często się bałem. I byłem głodny i smutny.

Mężczyźni spojrzeli na siebie.

— Czemu byłeś smutny, Harry?

— Oni... mówili o mnie złe rzeczy — zaczerwienił się. — Nazywali mnie dziwadłem i twierdzili, że moi rodzice byli głupi i nienawidzili mnie tak bardzo, że zginęli w wypadku samochodowym i dlatego mam to — dotknął dłonią czoła. — Mówili, że powinienem być im wdzięczny, bo nikt inny mnie nie chciał.

Snape zmrużył oczy, widząc, że Dumbledore nie czuje się komfortowo w tej sytuacji.

— Harry, mój chłopcze, to, co mówili twoi krewni, to nieprawda. Nie jesteś dziwadłem. Jesteś dzielnym, młodym mężczyzną i wszyscy cię bardzo kochają. Twoi rodzice, Harry, oni...

Snape wrócił do swojej pracowni. Nie musiał słuchać reszty tej historii.


* * *


Przez kilka następnych dni Harry był bardzo cichy. Nie biegał na ich wspólnych spacerach, pokazując na wszystko i Snape ze zdziwieniem odkrył, że głowa chłopca znajduje się przy jego pasie.

Czytał książki, które dostał od dyrektora, uczył się lekcji, ćwiczył pisanie i arytmetykę i uparcie powtarzał łacińskie czasowniki, które dyktował mu Snape każdego wieczoru. Gdy skończyli, siadał blisko radia i wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w płomienie.

Przestał nawet pytać o psa.


Jeśli ktoś nie zajrzał do opisu - przypominam, że opowiadanie nie jest moje i zostało skopiowane z chomikuj.pl, dla łatwiejszego odczytu :)

Opieka nad dzieckiem | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz