Tydzień LXXIX

4.7K 320 1
                                    

    — Severusie?

Obudził się w pustym łóżku.

— Severusie!

Wstał szybko, chwytając różdżkę i pobiegł w kierunku, z którego dobiegał krzyk. Znalazł go w łazience, gapiącego się na swoje odbicie.

— Ja.. ja... — wyjąkał Harry z oczyma pełnymi łez.

Był w wieku Snape'a. Być może nawet starszy.

— Jestem... — Głos mu się załamał. Odwrócił się i rzucił Severusowi w ramiona.

— Jesteś Harrym — powiedział, ściskając go mocno. — Wciąż jesteś Harrym.

* * *

Snape wpatrywał się w okno, podczas gdy trójka obradowała przy kuchennym stole.

— I co teraz zrobimy? — zapytał Potter.

Dumbledore odkaszlnął niezręcznie.

— Harry, musimy...

Snape odwrócił się gwałtownie.

— Masz zamiar go zabrać — przerwał, nie siląc się na pytający ton.

Poppy obracała w palcach swoją różdżkę, a Harry wyglądał na oszołomionego.

— To musi się skończyć — zaczął dyrektor — zanim będzie za późno, a kończą się nam już pomysły. Harry, musisz stanąć do walki z Voldemortem.

Potter wyglądał w tym momencie starzej niż kiedykolwiek; zmarszczki wokół jego oczu i ust pogłębiły się, a nozdrza rozszerzyły lekko.

— W porządku — powiedział, patrząc na Snape'a. — Zrobię to, ale chcę jeszcze jednego dnia.

Mistrz eliksirów otworzył usta, żeby coś powiedzieć.

— Nie, Severusie — głos dyrektora był bardzo stanowczy.

— Mogę rozproszyć uwagę Voldemorta.

— Mógłbyś rozproszyć jego — wzrok Dumbledore'a spoczął na Harrym.

— Nie mam zam...

— Dyrektor ma rację — przerwał mu cicho Potter.

Usta Snape'a zacisnęły się w wąską linię.

— Zostawcie mnie więc i zobaczcie, czy mnie to obchodzi.

Zamknął się w pracowni, gapiąc na obrazek, na którym trzymają się za ręce.


* * *

Tym razem, gdy usłyszał pukanie, otworzył drzwi.

Potter wziął go za rękę i poprowadził do sypialni. Rozebrali się metodycznie i nago opadli na łóżko. Harry położył głowę na jego piersi, a palce Snape'a zacisnęły się na jego włosach; pomiędzy brązowymi kosmykami widać było wyraźne pasma siwizny.

— Umarłbym dla ciebie — syknął nagle.

— Umarłbyś ze mną — wyszeptał Harry w jego ramię.

Kiedy poczuł, że jego klatka piersiowa staje się mokra, przewrócił go na plecy i pocałował gwałtownie; Potter rozszerzył nogi, otwierając się dla niego.

— Teraz — jęknął. — Teraz, na miłość boską.

Zanim się spostrzegł, już w nim był. Otoczony niewyobrażalną ciasnotą i ciepłem. Przycisnął twarz do jego szyi, nie chcąc się ruszyć.

— Nie — załkał Harry, przesuwając dłonie w dół jego pleców.

— Ty nie — warknął Snape, trzymając go mocno i nie mogąc złapać oddechu. — Ty nie...

— Kochany — szepnął cicho.

Poruszyli się razem.



Jeśli ktoś nie zajrzał do opisu - przypominam, że opowiadanie nie jest moje i zostało skopiowane z chomikuj.pl, dla łatwiejszego odczytu :)

Opieka nad dzieckiem | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz