Snape siedział w salonie, jednym uchem słuchając cicho grającego w tle radia i popijając alkohol. Po raz pierwszy od dawna nic nie zaprzątało jego głowy i mógł się zrelaksować.
— Profesorze Snape?
Poderwał gwałtownie głowę. Harry nie budził się w nocy od czasu, gdy był niemowlęciem. Chłopak stał w progu, wokół bioder miał owinięty ręcznik.
— Znów to samo.
— Rozumiem, panie Potter.
Dziwnie było słyszeć ten głębszy głos, który pamiętał już z czwartego roku Harry'ego. Dziwniejsze było jednak to, że chłopak był prawie tej samej budowy, co przed zaklęciem Voldemorta.
— Czy... wszystko w porządku? — zapytał Snape.
Harry zaśmiał się cicho.
— Nic mnie nie boli, ale żadne ciuchy na mnie nie pasują. Poza tym wypadłem z łóżka, gdy się obracałem.
— Czy chciałbyś wezwać dyrektora?
— To nie jest konieczne, ale potrzebuję większej szaty. Nie mogę tak chodzić cały dzień.
— Prawda. Jeśli nie masz nic przeciwko, mogę pożyczyć ci jedną ze swoich.
Harry uśmiechnął się szeroko.
— Chyba już raz je nosiłem, z tego, co pamiętam.
Twarz Snape'a była nie do odczytania.
— Znajdziesz ją rano w łazience. Dobranoc, panie Potter.
Harry skinął głową i zniknął za drzwiami swojego pokoju.
Jeśli ktoś nie zajrzał do opisu - przypominam, że opowiadanie nie jest moje i zostało skopiowane z chomikuj.pl, dla łatwiejszego odczytu :)
CZYTASZ
Opieka nad dzieckiem | Snarry
FanfictionOPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE - zostało znalezione na chomikuj.pl i przeniesione tutaj, by łatwiej się czytało :) Autor: Perfica Tłumaczenie: carietta Harry staje w ostatecznym starciu z Voldemortem, które... nie okazuje się ostateczne. Ku rozpaczy...