Gdy wstałam rano byłam okropnie szczęśliwa, ponieważ wczorajszy dzień miło się skończył, a dokładnie w objęciach cholernie troskliwego i seksownego niestety dla mnie- szefa. Jego budowa nie daje po nim poznać, że jest troskliwy, jest cholernie przystojny i umięśniony, swoim wyglądem przypomina gangusa. Podeszłam do szafy i wybrałam zwykłą czarną sukienkę, która była luźna. Trochę krótsza od tych co miałam poprzednio, ale nadal elegancka. Poszłam do łazienki zażyć porannej toalety i ubrałam się. Do tego dodałam czarne botki, bo dzisiaj było zimno. Wzięłam sweter i kolczyki te same co wczoraj. Sweter był długi i szary, aż za kolano. Pomalowałam się: bordowawą szminką, jasnymi cieniami, różem i tuszem. Zeszłam już gotowa na dół. Patrzę za okno, a tam nie wiem jakim cudem stał mój samochód. Rodziców znowu nie było. Zjadłam coś, wypiłam sok pomarańczowy, bo kawy brakło, a nie stać mnie na kawę z barku w firmie. Wyszłam z domu i zamknęłam go na klucz. Gdy zamykałam dom znowu zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o drzwi i zsunęłam się po nich na ziemię. Chwilę później poczułam się lepiej, ale rozsądnie będzie zamiast samej jechać do pracy zamówić taksówkę. Gdy taksówka dojechała podałam adres, a kierowca szybko ruszył i podążył w jego kierunku. Jak już dotarłam pod wskazany adres zapłaciłam taksówkarzowi i weszłam do wieżowca. Zobaczyłam moją koleżankę, a więc przywitałam się z nią. W firmie pojawiłam się przed czasem, dzięki czemu mogłyśmy sobie pozwolić na dłuższą rozmowę. Pogadałyśmy i umówiłyśmy się w sobotę na zakupy do galerii. Pokierowałam się do windy gdy zobaczyłam, że za pięć minut muszę być u góry. Weszłam do biura i zauważyłam na moim biurku stertę papierów.
- Dzień dobry.- usłyszałam męski głos. Popatrzyłam na szefa, a on chyba po wczorajszej sytuacji szczerze się uśmiechnął oblizując usta. Nie wnikam co miało znaczyć obliczanie ust, ale ta myśl przychodzi mi na myśl i nie chce opuścić mojej głowy.
- Dzień dobry- odwzajemniłam uśmiech.
- Jak kostka?- a ja zaczerwieniłam się. Gdy on to zobaczył zaśmiał się pod nosem.- Ładnie pani dziś wygląda.
- Dobrze, dziękuję.- uśmiechnęłam się i poszłam do mojego biura. Zabrałam się za segregowanie papierów. A później za odpisywanie na e-maile.
**
- Pójdzie pani po dwie kawy.- oznajmił oschle zapewne przez fakt, że jest skupiony na tym co robi. Ja posłusznie wstałam i poszłam po kawy. Gdy wróciłam, zapłukałam i usłyszałam ciche "proszę". Weszłam, ale nikogo nie zauważyłam. Podeszłam do jego biura i położyłam tam jego kawę. Gdy podeszłam do swojego biura i odłożyłam swoją kawę, poczułam pewnego mężczyznę. Złapał mnie w talii.
- Bu.- po czym zaczął całować moje ucho. Później zszedł na szyję i na obojczyki. Obrócił mnie w swoją stronę i musnął moje usta. A ja znowu się uśmiechnęłam.
To mój szef. Kobieto!!
Nie przestawał mnie całować. Zjeżdżał swoimi rękami i ścisnął delikatnie pośladki, bo pewnie przypomniał sobie o tym siniaku.
- Szefie...- powiedziałam i odsunęłam się od Niego na około 20 centymetrów. On mimo to podszedł i troskliwie złapał moje policzki w jego duże, ciepłe i bezpieczne dłonie. Znowu pocałował moje usta i przy okazji wsadził mi swój język do moich ust. Zaczęła się wojna między moim, a jego językiem. Zjechał rękami jeszcze niżej. Podniósł mnie i posadził na biurku oczywiście nic nie zrzucając.
- Szefie ja nie...- znowu mi przerwał, a jak zaczął mnie całować to tym razem stwierdziłam, że popłynę. Oddałam mu się w całości. Robi to okropnie troskliwie.
- Śliczna sukienka.- powiedział po czym wsunął swoje ręce pod moją sukienkę. Szybko się od niego odsunęłam, bo to jest jednak za szybko.
- Mam na dzisiaj bardzo dużo pracy i muszę się za nią w końcu wziąść.- puścił mnie. Od razu uśmiechając się poszedł do swojego biura.
CZYTASZ
Mój szef i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]
RomanceZnalazłam pracę i jutro idę na rozmowę kwalifikacyjną. Już nie mogę się doczekać.