Dzisiaj jest już sobota, więc chyba cały dzień spędzę z Maxem. Trochę dziwnie się czuję w jego towarzystwie. Noszę w sobie zarodek zapłodniony przez niego i on o tym nie wie. Chcę mieć z nim dziecko. Tylko chyba on nie chce ze mną. Leżę teraz i Max jeszcze śpi więc od razu wstaję, bo jakoś dziwnie się czuję kiedy on okazuje mi swoje chyba prawdziwe uczucia i nie wie, że będzie ojcem. Wstałam i poszłam do garderoby. Tam ubrałam jakąś szarą, krótką tunike i uczesałam wysoką kitkę. Wyszłam z garderoby i od razu pobiegłam do toalety.
Max
Obudziłem się i obok mnie nie było Julie. Martwię się o nią. Ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje. Nie pozwala mi się dotykać i nie rozmawia ze mną. Wstałem i zobaczyłem uchylone drzwi do toalety, przez które widzę klęczącą Julie nad sedesem. Od razu idę do kuchni po szklankę wody. Idę do łazienki gdzie widzę już opierającą się o kafelki podłogi załamaną Julie.
- Kochanie, co się dzieje. Powiedz mi, proszę. Nie chcę już dłużej patrzeć jak cierpisz i nic nie mogę z tym zrobić.- powiedziałem i kucnąłem obok niej.
- Nic mi nie jest!- krzyknęła i wstała.
- Skarbie błagam Cię, nie męcz się z tym. Powiedz mi...
- Max, nic mi nie jest!- krzyknęła i wyszła. Poszedłem więc do kuchni i zacząłem szykować tosty.
Wiem co mogę zrobić, żeby dowiedzieć się czy jest w ciąży czy nie.
Julie
Siedzę w salonie i oglądam jakiś serial. Nagle na dół zszedł Max z winem i wódką. Nie mogę pić, bo jestem w ciąży, więc nie wiem co mu powiem. Usiadł obok mnie i położył alkohol na ławie. Usiadł blisko mnie i położył swoją dużą dłoń na moim udzie i zaczął sunąć coraz wyżej. Po chwili odsunęłam się, a Max w tym czasie zaczął nalewać wino. Po chwili podał mi kieliszek z winem.
- Nie chcę.- powiedziałam i położyłam jeden z kieliszków na ławę.
- Czemu?
- Max nie chcę...
- Julie, czy ty jesteś w ciąży?- zapytał się przerywając mi.
- Max?
- Julie widziałem test.- powiedział, a w moich oczach stanęły łzy.
- Max, przepraszam Cię. Nie wiem co ja źle zrobiłam. Wybacz mi.- popłakałam się.
- Julie, czy ja będę ojcem?!- zapytał się głośniejszym tonem.
- Max, ja Cię tak bardzo przepraszam.- powiedziałam i pogrążyłam się w płaczu.
- Julie, będę ojcem czy nie?!- krzyknął.
- Nie krzycz, proszę...
- Przepraszam, ale powiedz mi, będę?- na co pokiwałam głową.
- Będziesz.- powiedziałam, a on skoczył i zaczął krzyczeć.
- Tak, tak, tak!- w pewnym momencie podszedł do mnie i mocno mnie złapał, podniósł i podrzucił, po czym mocno przytulił.
- Max, nie jesteś zły?- zapytałam trochę rozbawiona całą tą sytuacją.
- Julie, nie gadaj głupot! Nie mógłbym, jak mogłaś tak myśleć?! Teraz będziemy mieli dziecko! Razem, ono będzie, nie moje, nie twoje tylko nasze.
- Max, nawet nie wiesz jak się cieszę...! Nawet nie wiesz jak się bałam, że mnie...
- Julie, Kocham Cię!
- Ja ciebie też Max.- powiedziałam po czym złączył nasze usta w długi, namiętny pocałunek.
- Będę ojcem!!!- wykrzyczał jak najgłośniej mógł, a ja zaczęłam się śmiać.
CZYTASZ
Mój szef i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]
RomanceZnalazłam pracę i jutro idę na rozmowę kwalifikacyjną. Już nie mogę się doczekać.