Gdy obudziłam się przez rażące światło spojrzałam zaspanym wzrokiem na zegarek.
- Jasna cholera.
Dochodziła jedenasta więc szybko wyskoczyłam z łóżka i poleciałam do łazienki zabierając bieliznę. Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Miałam lecieć odwiedzić Maxa w pracy. A jeszcze muszę spakować swoje ubrania. Mój prysznic zajął mi piętnaście minut. Wyszłam spod prysznica i okręciłam się ręcznikiem. Podeszłam do lusterka nad umywalką i przemyłam twarz zimną wodą. Osłuszyłam ciało i ubrałam moją bieliznę. Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy szukając w niej czegoś lekkiego i zwiewnego. Znalazłam letnią sukienkę w kwiaty. Wzięłam do tego sandałki z kwiatkami i podeszłam do toaletki aby się pomalować. Nałożyłam troszeczkę korektora, puder, szminkę i tusz do rzęs. Wyszłam z pokoju i pokierowałam się do kuchni. Zaczęłam robić tosty gdy do kuchni wbiegła Alex.
- Ciociu, mi też zrobisz?- spytała się i podeszła bliżej blatu.
- Jasne słońce. A co tam u ciebie malutka?
- Ja już nie jestem malutka.- powiedziałam z oburzeniem.
- No dobra, dobra.- powiedziałam unosząc ręce w górę w celu obrony.
- Cześć dziewczyny.- do kuchni wszedł Oliver.
- Hej.- odpowiedziałam krótko.
- Tata!- krzyknęła Alex lecąc w objęcia swojego taty.
- Co tam malutka?- powiedział, a Alex oburzyła się.
- Nie jestem malutka!- krzyknęła.
- To co tam księżniczko? - poprawił się.
- Ciocia robi nam tosty.- uśmiechnęła się w moją stronę i ja jej odwdzięczyłam uśmiech spoglądając na chwilę na Olivera.
- Ciocia robi NAM tosty?- powtórzył pytając i podkreślając słowo "nam" z uśmiechem od ucha do ucha.
- Nie, tylko mi i sobie. Ty nic nie dostaniesz.- powiedziała moja księżniczka uśmiechając się chytrze.
- Dobra macie. Ja idę na górę się zacząć pakować.- położyłam im talerz z paroma tostami i wzięłam swój idąc na górę.
- Dzięki!- krzyknął Oliver.
Weszłam do pokoju i zaczęłam rozkładać walizki na łóżku aby do nich pochować ubrania. Otworzyłam szafę i wzięłam wyjęłam wnętrze pierwszej półki. Położyłam ubrania na łóżku i zaczęłam od nowa składać i chować do walizki.
Gdy tylko myślałam o tym, że teraz będę się budzić i zasypiać koło mojego faceta, który jest tylko mój i nikogo innego w moim brzuchu rodziło się tysiące motyli. Nie oddam go nikomu i nikt mi go nie zabierze.
Spakowałam już trzy półki i zaczęłam chować rzeczy z haczyków.
- Jak tam. Dużo ci jeszcze zostało?- do pokoju weszła Betty.
- No jeszcze buty z szafy i kosmetyki. No i jeszcze takie tam drobiazgi.- dzisiaj nie będziemy brać wszystkiego. Nie zmieściłoby się wszystko w szafie, a jeszcze chcę iść do biura na chwilę.
- Pomóc ci?- spytała się.
- Nie no już zaraz kończę. A biorę tylko najpotrzebniejsze rzeczy, bo się wszystko nie zmieściłoby.- zaśmiałyśmy się.- Zresztą na razie jadę na jakiś czas i i tak jutro przychodzą dziewczymy na babski wieczór. Będziemy tylko my do tego przyjdzie Anna i Holly. No i niestety tata i Oliver zostanom. Nie będę ich wyganiać. Zresztą nie wiadomo czy...- i zamilkłam.
CZYTASZ
Mój szef i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]
RomanceZnalazłam pracę i jutro idę na rozmowę kwalifikacyjną. Już nie mogę się doczekać.