7.

12.7K 315 13
                                    

Podeszłam do niego i delikatnie złączyłam nasze usta. Nie wiem co o tym decyduje, ale cholernie mam mu ochotę pomoc zmienić podejście do relacji damsko męskich i to ja chcę być w tej relacji, z nim. Gdy nasz pocałunek, który dzisiaj ja prowadziłam trwał, ktoś zapłukał do biura. Szybko się od siebie odsunęliśmy, a ja usiadłam przy swoim biurku.

- Proszę!- powiedział szef i poszedł do siebie. Zgadnijcie kto przyszedł.

Znowu ta jędza.

Ubrana była w sukienkę, przez którą wszystko było widać. Podeszła do biura i zaczęła znowu się wypinać i udawać, że czeka na podpisanie papierów. Tym razem szef nie patrzył się na jej silikonowe cycki tylko szybko podpisał papiery. Spojrzał się jej w oczy.

- To wszystko?- a jej oczy zrobiły się takie duże jak pięć złoty.

- Max...- spojrzała na niego pytającym, a zarazem błagającym spojrzeniem. Powiedziała to tak cicho i intymnie jakby chciała go tym głosem rozebrać.

- Dla Pani, nie Max tylko szefie, to po pierwsze, a po drugie nie chce pani widzieć w takich sukienkach w pracy. Niech pani nie pozwala sobie na zbyt dużo. Rozumiemy się?- powiedział, a ona szybko wyszła oczywiście wymachując swoim tyłkiem i trzasnęła drzwiami. Gdy to zobaczyłam parsknęłam śmiechem, choć powstrzymywałam się. Normalnie nie mogłam wytrzymać.

- Mam dla ciebie zadanie.- powiedział patrząc na mnie. Ja od razu zestresowana wyprostowałam się i spoważniałam.- Jeśli to nie będzie problem. Mogłabyś mi podać swojego e-maila. To ci wyśle umowy, w których jest coś do zmienienia. Wszystko ci wytłumaczę e-mailem.- ciekawe jaki jest haczyk.- I będziesz musiała to wydrukować i mi przywieźć w niedziele do mnie do domu. Będziemy jeszcze podpisywać to wszystko. Dobrze?

- A...?

- Oczywiście dostaniesz za nadgodziny.- właśnie o to miałam zapytać.

Niedzielę mam wolną. I jeszcze dostanę za nadgodziny? Zajebiście!

- No dobrze.- powiedziałam udając, że mi na tym nie zależy i każdy wrócił do swojej pracy.

**

Dzień minął jak każdy inny. Szybko zjechałam windą na dół mając nadzieję, że moja koleżanka jeszcze jest w pracy. Niestety jej już nie było. Wyszłam na parking, otwarłam auto i wsiadłam. Zanim jeszcze odjechałam zadzwoniłam do koleżanki.

- Anne to, o której dokładnie mam być gotowa?

- Jutro o 16.00. A dzisiaj pójdziemy do klubu, bo...

- No dobra. Jak już tak bardzo chcesz.- powiedziałam wchodząc jej w zdanie. Przyda mi się trochę rozrywki.

- Super w takim razie, bądź gotowa, dzisiaj o 18.00.

- Dobrze.

Jechałam autem do domu i słuchałam jakiejś piosenki, która w tej chwili leciała w radiu. Po paru minutach znalazłam się pod domem. Zaparkowałam auto w garażu i weszłam do domu. Gdy tylko otwarłam drzwi poczułam cudowny zapach szarlotki. Moja mama robi najlepszą szarlotkę.

- A co tak cudownie pachnie?- udałam, że nie wiem co tak pachnie.

- Szarlotka. Twoja ulubiona.- powiedziała mama i w tym samym czasie spojrzałyśmy się na siebie i uśmiechnęłyśmy się.

- Pyszności. A co na obiad?-zapytałam, bo o dziwo nic co mogło być związane z obiadem nie czułam.

- Zapytaj taty.- wskazała ze złością na tate. On się tylko uśmiechnął.

Mój szef i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz