Podeszłam do niego i delikatnie złączyłam nasze usta. Nie wiem co o tym decyduje, ale cholernie mam mu ochotę pomoc zmienić podejście do relacji damsko męskich i to ja chcę być w tej relacji, z nim. Gdy nasz pocałunek, który dzisiaj ja prowadziłam trwał, ktoś zapłukał do biura. Szybko się od siebie odsunęliśmy, a ja usiadłam przy swoim biurku.
- Proszę!- powiedział szef i poszedł do siebie. Zgadnijcie kto przyszedł.
Znowu ta jędza.
Ubrana była w sukienkę, przez którą wszystko było widać. Podeszła do biura i zaczęła znowu się wypinać i udawać, że czeka na podpisanie papierów. Tym razem szef nie patrzył się na jej silikonowe cycki tylko szybko podpisał papiery. Spojrzał się jej w oczy.
- To wszystko?- a jej oczy zrobiły się takie duże jak pięć złoty.
- Max...- spojrzała na niego pytającym, a zarazem błagającym spojrzeniem. Powiedziała to tak cicho i intymnie jakby chciała go tym głosem rozebrać.
- Dla Pani, nie Max tylko szefie, to po pierwsze, a po drugie nie chce pani widzieć w takich sukienkach w pracy. Niech pani nie pozwala sobie na zbyt dużo. Rozumiemy się?- powiedział, a ona szybko wyszła oczywiście wymachując swoim tyłkiem i trzasnęła drzwiami. Gdy to zobaczyłam parsknęłam śmiechem, choć powstrzymywałam się. Normalnie nie mogłam wytrzymać.
- Mam dla ciebie zadanie.- powiedział patrząc na mnie. Ja od razu zestresowana wyprostowałam się i spoważniałam.- Jeśli to nie będzie problem. Mogłabyś mi podać swojego e-maila. To ci wyśle umowy, w których jest coś do zmienienia. Wszystko ci wytłumaczę e-mailem.- ciekawe jaki jest haczyk.- I będziesz musiała to wydrukować i mi przywieźć w niedziele do mnie do domu. Będziemy jeszcze podpisywać to wszystko. Dobrze?
- A...?
- Oczywiście dostaniesz za nadgodziny.- właśnie o to miałam zapytać.
Niedzielę mam wolną. I jeszcze dostanę za nadgodziny? Zajebiście!
- No dobrze.- powiedziałam udając, że mi na tym nie zależy i każdy wrócił do swojej pracy.
**
Dzień minął jak każdy inny. Szybko zjechałam windą na dół mając nadzieję, że moja koleżanka jeszcze jest w pracy. Niestety jej już nie było. Wyszłam na parking, otwarłam auto i wsiadłam. Zanim jeszcze odjechałam zadzwoniłam do koleżanki.
- Anne to, o której dokładnie mam być gotowa?
- Jutro o 16.00. A dzisiaj pójdziemy do klubu, bo...
- No dobra. Jak już tak bardzo chcesz.- powiedziałam wchodząc jej w zdanie. Przyda mi się trochę rozrywki.
- Super w takim razie, bądź gotowa, dzisiaj o 18.00.
- Dobrze.
Jechałam autem do domu i słuchałam jakiejś piosenki, która w tej chwili leciała w radiu. Po paru minutach znalazłam się pod domem. Zaparkowałam auto w garażu i weszłam do domu. Gdy tylko otwarłam drzwi poczułam cudowny zapach szarlotki. Moja mama robi najlepszą szarlotkę.
- A co tak cudownie pachnie?- udałam, że nie wiem co tak pachnie.
- Szarlotka. Twoja ulubiona.- powiedziała mama i w tym samym czasie spojrzałyśmy się na siebie i uśmiechnęłyśmy się.
- Pyszności. A co na obiad?-zapytałam, bo o dziwo nic co mogło być związane z obiadem nie czułam.
- Zapytaj taty.- wskazała ze złością na tate. On się tylko uśmiechnął.
CZYTASZ
Mój szef i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]
RomanceZnalazłam pracę i jutro idę na rozmowę kwalifikacyjną. Już nie mogę się doczekać.