8.

11K 327 7
                                    

Obudziłem się, a piękna kobieta, z którą wczoraj się super bawiłem jeszcze spała. Nie chciałem jej budzić, więc gładziłem jej ciepłe policzki moim kciukiem. Leżała teraz twarzą do mnie. Wyglądała przesłodko. Posiadanie takiej małej osóbki na własność jest moim marzeniem. Po chwili zauważyłem, że się przebudza.

- Witaj piękna. Jak się spało?- zapytałem, a ona przez chwilę była w szoku.  Chyba nic nie pamiętała. Podniosła się i nadal była zaskoczona.

- Co ty tu robisz? Dlaczego jesteś w moim łóżku? Co my robi...- przerwałem jej muskając jej usta moimi. Przesłodka jest jak się denerwuje.

Julie

Oderwał swoje usta od moich.

- Nic nie robiliśmy. Nie bój się. Poprostu nie pozwoliłaś mi wczoraj odejść jak ciebie tu przyniosłem. Kazałaś mi tutaj zostać...a więc zostałem.- dodał po chwili.- Wstajemy?- powiedział, a ja próbowałam to sobie jakoś poukładać. Co się wczoraj działo? Byłam na imprezie firmowej. Byłam tam z Anną. Czemu ona mnie nie odprowadziła do domu? Co się później działo? Byłam z nią, tańczyłam z obcym facetem, Anna...Anna zakrywała do tego blondyna z firmy. No i wszystko jasne. Ona zajęła się Nim i ja byłam "skazana" na Maxa.

- Dobra, w takim razie chodź, zjemy coś.- pociągnęłam go i wyciągnęłam z łóżka. Poszliśmy na dół do kuchni. Rodzice byli w salonie i się patrzyli na nas ze zdziwieniem.

- Julie, mogłabyś nam przedstawic swojego...towarzysza z dzisiejszej nocy?- zapytała mnie mama.

-Mamo, tato to jest...- nie wiedziałam co mam powiedzieć, źle to zabrzmi jak powiem jakie łączą nas stosunki firmowe.

- Jestem Max. Szef Julie.- a ja cała zaczerwieniłam się.- Miło mi państwa poznać.- mama uśmiechnęła się od ucha do ucha.

- Nam również.- powiedziała i chyba nie chciała za bardzo dociekać, żeby nie zrobić wstydu, ale widzę, że kusi ją, aby dopytać. Po chwili wrócili do oglądania filmu.

- Co zjesz?- zapytałam go, a on objął mnie rękami w talii. Jego dłoń bardzo krępuje mnie jak i moje ruchy.

- A co ty zjesz?

- Mhm. Ja?- udaje, że nie wiem co wybrać.- Ja zjem tosty.

- A więc ja też.- szepcze mi do ucha i zaczyna całować szyję, a ja uśmiecham się. Co on ze mną wyprawia?!

Zrobiliśmy tosty i zjedliśmy je przy stole. Do tego wzięliśmy sok pomarańczowy.

- Smakowało?- pytam się go.

- Bardzo, ale wolę ciebie.- mówi szeptem, żeby rodzice nie usłyszeli. Uśmiecha się i dobrze wiem co ma na myśli. Składa pocałunek na moim policzku i podnosi talerzyk, bo zjadł.- Co robisz dzisiaj?

- Ja dzisiaj idę z przyjaciółką do galerii. Z Anną z recepcji. A co?

- A nic, tak pytam.- mruczy pod nosem.- To ja może już pójdę, a ty się przyszykujesz do wyjścia z przyjaciółką?- mówi, odkładając talerzyk do zlewu.

- Dobrze. Dziękuję, że mi pomogłeś. Bez ciebie mogłabym wylądować nie wiadomo gdzie.- powiedziałam stojąc w ganku.

- Nie ma za co. Do zobaczenia.- powiedział wychodząc. Pocałował mnie w usta i gdy zamknęłam drzwi dzwonił po taksówkę. Smutno mi się zrobiło jak zamknęłam drzwi. Fajny był taki poranek. Mogłabym mieć ich więcej. Nawet z Maxem, który czuję, że sprowadzi mnie na grzeszną drogę.

Mój szef i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz