35. Nie byłabym chyba dobrą matką...

4.4K 130 6
                                    

Obudziłam się i poczułam, że ktoś leży obok mnie. Otworzyłam oczy ale od razu je zamknęłam, bo słońce wpada przez nie zasłonione okno. Po chwili mogłam otworzyć oczy. Obróciła się w stronę osoby, która leży obok mnie. Przy okazji zobaczyłam w jakim pokoju jestem. Wiem tyle nigdy nie byłam w tym pokoju. Gdy zobaczyłam osobę obok od razu się wystraszyłam.

- Kurwa! Co my... Jak... Dlaczego?- w moich oczach pojawiły się łzy.

- Spokojnie, nie bój się. Nic nie robiliśmy. Poprostu nie mogłem znaleźć twoich kluczy i łatwiej było jechać do mnie...

- To nie znaczy, że możemy spać razem. Mówiłam ci, że mam chłopaka! Nie chce mieć nie potrzebnych problemów. Nie potrzebuje kłopotów! I mam pytanie...- zatrzymałam się na chwilę- Dlaczego mnie kurwa rozebrałeś?!

- Człowiek chce dobrze, a jak zawsze wszyscy mają do niego pretensje.

- Nie miałeś żadnego prawa mnie rozbierać! Nie pozwolę sobie na takie traktowanie!- powiedziałam i wyszłam z pod kołdry. Szybko wzięłam swoją sukienkę, która była poukładana i leżała na szafce nocnej. Od razu pokierowałam się do łazienki i pierwsze co to wskoczyłam pod prysznic. Szybko się umyłam i wyszłam z pod prysznica obkręciłam się ręcznikiem. Stanęłam przed lusterkiem i trochę się ogarnęłam. Po chwili ręcznik zdjęłam z siebie i odłożyłam na wieszak, a sama ubrałam się i wyszłam. W pokoju nikogo nie było więc wyszłam z pokoju i poszłam przez salon do kuchni.

- Harry, następnym razem poprostu...pamiętaj, że mam chłopaka. Nie...nie potrzebnie mnie...

- Rozumiem. Nie wiedziałem...przepraszam.- przerwał mi.

- Nigdy więcej tego nie rób.- powiedziałam błagalnym tonem.

- Dobrze. Przepraszam...ale teraz zjedz śniadanie. Nie chcę żebyś no głodnego wychodziła z domu.- powiedział i zrobił minę zbitego pieska.

- Dobrze, ale zapamiętaj, że ja już jestem zajęta.- powiedziałam i nastała chwila ciszy.

- To w takim razie pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.- mruknął pod nosem.- A teraz wcinaj śniadanie.- podał mi talerzyk z naleśnikami.

- Jezu, nie zjem tego...

- To najwyżej ja zjem.

**

Ogólnie do domu Harry mnie odwiózł. O dziwo nikt nie pytał "kto to?". Dla mnie może i lepiej, bo nie musiałam też im tłumaczyć dlaczego u niego spałam. Pewnie by się wszystko wydało jakby zadali jedno pytanie. Ogółem to nie umiem kłamać i zawsze przeze mnie wszystko wychodziło na jaw. Dlatego zawsze jak coś było to wszyscy mnie pilnowali.

Teraz czekam na Holly i Anne razem z Betty. Dzisiaj urządzamy sobie taki babsli wieczór. Tyle, że u nas na babskim wieczorze będzie Oliver i tata. Maxowi nic nie mówiłam, bo nawet nie rozmawialiśmy. Mówił, że ma jakieś ważne sprawy do pozałatwiania. Nie dopytywałam się go, bo mu ufam i mam nadzieję, że mnie nie okłamuje.

Już ogarnęłam trochę pokój gdzie będziemy spać. No chyba, że jakoś inaczej się wszystko potoczy. Mamy jakieś przekąski i napoje. Pewnie i tak pójdziemy na zakupy i kupimy jeszcze alkohol.

Usłyszałam dzwonek do drzwi i od razu z góry zbiegłam na dół. Okazało się, że drzwi otworzyła Betty i już razem rozmawiały. Dziewczyny przyjechały jedną taksówką i już są wszyscy.

- Dziewczyny!- krzyknęłam i zaczęłyśmy się przytulać.

- Julie!- odkrzyknęły razem.

Mój szef i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz