34. Może się wymienimy numerem?

5K 140 14
                                    

Gdy zeszliśmy razem na dół zobaczyliśmy Olivera, Betty i Alex. Rodziców nadal nie ma.

- O! Jesteście w domu?- zapytała skrępowana Betty. Pewnie domyśla się, że wszystko słyszeliśmy.

- No tak.- uśmiechnęłam się do Maxa.

- Ciocia!- podbiegła do mnie rozpromieniona Alex. Kucnęłam i dałam jej wpaść w moje objęcia.

- Maleńka, co tam? Gdzie byliście?- zapytałam się trochę oddalając od małej ale nie wstając na wyprostowane nogi.

- Dobrze, byliśmy na lodach.- powiedziała z wielkim uśmiechem.

- To dobrze. Leć teraz się pobaw, dobrze?- zapytałam się, a ona poleciała na górę kiwając tylko jeszcze głową.

- Ymm, Oliver?- zapytałam się

- Tak?- odpowiedział pytaniem i widziałam na twarzy jak cały się czerwieni. Może myśli, że coś powiem na temat tego co mówili gdy wrócili.

- Dlaczego zostawiliście Harry'ego samego u nas w domu?- zapytałam się i czułam jak Max napina się delikatnie gdy tylko wspominam o tym.

- Powiedział, że zaczeka na ciebie, a ja mu ufam.- powiedział i popatrzył się na Maxa jakby chciał powiedzieć, że mu nie ufa.

- Co chcesz przez to powiedzieć?- zapytałam się go.

- Nic, nic nie chce przez to powiedzieć. Poprostu pasujecie do siebie.- powiedział i czułam jak Max już nie wytrzymuje.

- Ale jestem z Maxem i nie zmienisz tego. Ja z Harry'm się tylko przyjaźnię i nie mam zamiaru zmieniać naszych relacji.- powiedziałam i przytuliłam się do mojego chłopaka, którym jest Max, a nie Harry.

Poczułam jak delikatnie się rozluźnia i ucieszyło mnie to, że tak na niego działam.

- Oliver uspokój się.- zbesztowała go Betty.- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy.

- Jak w nie swoje? To jest moja siostra i to ja się o nią martwię, a nie ty. I to nie ty później będziesz na siebie zła jak jej się coś stanie!- wykrzyczał wściekły Oliver.

- Dobra my idziemy do kuchni. Nie mam zamiaru się z tobą kłucić.- powiedziałam i pociągnęłam Maxa za rękę do kuchni.

Weszliśmy do kuchni i nalałam nam soku pomarańczowego do dwóch szklanek.

- Idiota.- mruknęła pod nosem. Widziałam jak Max siedzi cicho i nad czymś rozmyśla. Podałam mu szklankę z sokiem, a sama zaczęłam pić swój sok. Szybko z mojej szklanki zniknęła pomarańczowa ciecz. Po chwili Max też swoją opróżnił.

- Dobra, ja muszę lecieć skarbie.- powiedział i pocałował mnie w usta.- Napisz albo dzwoń jak coś, okey?

- Dobra.- pocałowałam go w usta.

Wstaliśmy razem i poszliśmy pod drzwi wejściowe. Max założył swoje tak samo duże buty jak Olivera i szybko wyprostował się.

- Pa skarbie.- przytulił mnie do siebie.

- Pa kocie.- powiedziałam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Pocałował mnie w czubek głowy i powoli zaczął mnie puszczać. Nagle poczułam chłód i zimno. On już wyszedł z domu i mnie zostawił. Ale nie mogę go ciągle przecież zatrzymywać w moim domu.

Nie będę siedzieć w domu i się nudzić. Muszę gdzieś iść.

Wyjęłam telefon i napisałam do Anny.

Ja: Masz ochotę iść dzisiaj się zabawić trochę?

Jeszcze napisze do Holly, Kevina i może do Harry'ego.

Mój szef i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz