35.

179 11 1
                                    

Nie sądziłem, że kiedyś przyjdzie taki dzień, w którym poznasz moich przyjaciół.

Może powinienem zacząć, że nigdy nie sądziłem, że zostaniemy przyjaciółmi.

Ponieważ byłem tchórzem.

Nadal jestem, ale powoli robię postępy.

Także, nie sądziłem, że dzisiaj, gdy otwierałem drzwi ujrzę twoją osobę.

Uśmiechniętą,

z wieloma torbami w rękach,

ze wspaniałym błyskiem w oczach.

,,Uznałam, że nie chcę siedzieć w pokoju i samotnie oglądać filmy" - powiedziałaś, wchodząc do mieszkania i odstawiając siatki na ziemię.

Cieszyłem się, że przyszłaś,

ale już miałem gości...

,,Kto przyszedł?!" - krzyknął Michael z drugiego pokoju.

,,Zapewne Melody" - odpowiedział mu Ashton. - ,,Luke nie ma za wielu przyjaciół."

W salonie każdy wybuchł śmiechem przez komentarz chłopaka.

Przekręciłem oczami i lekko uśmiechnąłem się do ciebie.

Patrzyłaś na mnie lekko zakłopotana i zbita z tropu.

,,Przeszkadzam?" - zapytałaś niepewnie.

Od razu zacząłem kręcić głową.

,,Nie przeszkadzasz" - powiedziałem.

Nigdy nie przeszkadzasz.

,,Z chłopakami gramy w gry i oglądamy jakieś filmy" - kontynuowałem. - ,,Chciałabyś się dołączyć?

Na twoją twarz ponownie wstąpił szeroki uśmiech.

Ściągnęłaś drugiego buta, ponieważ pierwszy już znajdował się na półce i wzięłaś siatki w dłonie.

Od razu je od ciebie zabrałem.

Widziałem, że męczyłaś się, niosąc je.

Posłałaś mi uśmiech, który wystarczył mi jako ,,dziękuję".

Razem poszliśmy do salony, gdzie na konsoli grali Michael i Calum.

,,Cześć" - przywitałaś się i widziałem jak ponownie stajesz się zakłopotana.

Wyglądałaś słodko.

Jednak nie mogłem się nad tobą znęcać,

więc usiadłem na kanapie i poklepałem miejsce obok siebie, abyś na nim usiadła.

,,Znasz każdego, prawda?" - zapytałem.

Pokiwałaś jedynie głową, a twoje usta ponownie rozciągnęły się w szeroki uśmiech.

,,Jesteś w to beznadziejny" - odezwał się Calum, gdy na monitorze pokazał się zwycięzca.

,,Nie gram w to dwadzieścia cztery godziny na dobę tak jak ty" - prychnął Michael.

Nagle przeniósł swoje spojrzenie na twoją osobę.

,,Chcesz zagrać, Melody, z naszym mistrzem sztuk walki w tej jakże wspaniałej i edukującej grze?" - zapytał, a spomiędzy twoich warg wydobył się cichy chichot.

Byłaś taka urocza w każdym calu.

,,Mogę spróbować" - wzruszyłaś ramionami.

Michael podał ci swojego pada, a ty niepewnie go przyjęłaś, dziękując cicho.

Clifford posłał w twoją stronę oczko

i gdyby nie był moim przyjacielem

to najchętniej wyrzuciłbym go z balkonu.

Gra się rozpoczęła.

Widziałem, a także słyszałem, że twoja taktyka polega na klikaniu wszystkich przycisków na raz.

Na początku wydawało mi się to słabym pomysłem.

Jednak, kiedy gra dobiegła końca, byłem lekko zdziwiony wynikiem.

Nie sądziłem, że tak dobrze grasz.

,,To niesprawiedliwe" - jęknął Hood. - ,,Wciskałaś wszystko naraz."

Wzruszyłaś jedynie ramionami.

A później zaśmiałaś się.

Szybko wstałem z kanapy i sprawnym ruchem uniosłem cię do góry.

Objęłaś mnie swoimi nogami w pasie, aby nie spaść.

Nie puściłbym cię.

Zakręciłem się wokół własnej osi z tobą na rękach.

Ponownie słyszałem twój wspaniały śmiech.

,,Mamy nowego mistrza!" - krzyknąłem, gdy przestałem się okręcać.

Chłopacy od razu zaczęli ci wiwatować.

Ostrożnie położyłem cię na ziemi i poszedłem do kuchni, aby zabrać pięć kartoników z sokiem i wróciłem do salonu.

Podałem każdemu napój i wbiłem słomkę do środka.

Patrzyłaś na mnie rozbawiona.

Uniosłem kartonik do góry i spojrzałem na każdego.

Swój wzrok zatrzymałem na tobie.

,,Za nową mistrzynie! Za Melody!" - krzyknąłem i zacząłem pić swój sok.

Każdy zrobił to samo.

,,Soczki z Cappy?" - zapytałaś.

Uśmiechnięty pokiwałem głową.

,,Luke jest uzależniony od Cappy soczków" - powiedział Ashton.

,,Szczególnie brzoskwiniowych" - dodał Calum.

Mieli racje.

Ale nie było to tak duże uzależnienie.

Ty mnie bardziej uzależniałaś.

Kochaj || Luke Hemmings ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz