Piątek przybył bardzo szybko.
Z jednej strony cieszyłem się z tego, ponieważ mogłem być jak najbliżej osób, które kocham,
a z drugiej smuciło, ponieważ oznaczało to, że przybliżałem się do tego ostatecznego dnia.
Ale nie bałem się.
Nie bałem się śmierci.
Nie bałem się niewiadomej, która nastanie po tym jak moje serce przestanie bić.
Bałem się tego, że będę tam praktycznie sam.
Bałem się, że nie zobaczę swojej babci i swojego dziadka.
Bałem się, że nie będę blisko ciebie.
Znaczy...
...będę,
ale nie tak jakbym chciał.
Bałem się, że nie będę już mógł żartować z przyjaciółmi.
Bałem się, że nie będę mógł uchronić mojej siostry przed idiotami, którzy będą chcieli z nią chodzić.
Bałem się, że już nie pogram z tatą w bajsbol.
Bałem się, że nie będę już mógł pomagać mamie w ogrodzie.
I zdałem sobie sprawę,
że boję się śmierci...