#9

968 64 19
                                    

Peep:
Zaniosłem go do samochodu, gdzie posadziłem go na miejscu pasażera. Sam zasiadłem za kierownicą i po otrzymaniu adresu pojechałem do jego domu. Droga minęła szybko, więc po niedługim czasie znaleźliśmy się na miejscu. Całkiem imponujący ten jego dom. Tym razem nie brałem go na ręce, tylko puściłem przodem, żeby to on prowadził. W końcu byłem tu pierwszy raz.

Pump:
Skrzywiłem się lekko, kiedy chłopak posadził mnie na miejscu pasażera. Wolałem prowadzić i to chyba nic dziwnego. Już miałem się na niego wydrzeć, ale się powstrzymałem. W końcu nie miałem ochoty na żadne głupie kłótnie. To byłoby bez sensu. Wyszedłem z samochodu i zacząłem iść w stronę mojego domu. No wreszcie. Domek. Tęskniłem za nim. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
- Zapraszam - mruknąłem i spojrzałem na chłopaka, stojącego za mną.

Peep:
Wszedłem do mieszkania i rozejrzałem się. Było tu naprawdę ładnie. Miał kasę, więc nie oszczędzał na sprzęcie czy meblach. Czułem się tak jakoś dziwnie. Skoro był taki zmęczony i chciał się położyć, to czemu ja tu z nim przyjechałem? Po prostu bycie w domu Pump'a, kiedy on jest trzeźwy - nigdy bym nie pomyślał, że coś takiego mnie spotka.
- Całkiem tu fajnie - uśmiechnąłem się pod nosem.

Pump:
Pokiwałem głową i uśmiechnąłem się pod nosem. Usiadłem na łóżku i przeciągnąłem się. Chyba powinienem się przebrać. Otworzyłem szafę i zacząłem w niej grzebać. Zupełnie nie wiedziałem, co założyć. W pewnej chwili wyciągnąłem jakąś bluzę z tygrysem. Spojrzałem na chłopaka.
- Dzięki - mruknąłem. - Założyć to? - zapytałem i pokazałem chłopakowi bluzę.

Peep:
Bluza była całkiem niezła. Od razu wyobraziłem sobie z nią kilka stylizacji. Uwielbiałam modę, ale definiowałem ją zupełnie inaczej niż społeczeństwo. Wszyscy podążali za trendami, kiedy ja wolałem iść swoją drogą. Moim celem było po prostu bycie innym, sam nie wiem nawet, skąd mi się to wzięło.
- Fajna, zakładaj - powiedziałem i usiadłem na kanapie.

Pump:
Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem się rozbierać. Najpierw pozbyłem się koszulki, a potem spodni. Założyłem na siebie tylko bluzę. Nie wstydziłem się przebierać przed tym chłopakiem. W końcu nie miałem czego. Byłem ładnie zbudowany. Usiadłem po turecku na łóżku i zmierzyłem chłopaka wzrokiem.
- Umiesz gotować? - zapytałem.

Peep:
Przygryzłem wargę i obserwowałem dyskretnie chłopaka. Cóż, miał się czym chwalić. Zmarszczyłem brwi. Został w samej bluzie. Przyłapałem się na różnych... myślach, które raczej nie powinny się znaleźć w mojej głowie. No nic, był atrakcyjny, więc to całkiem normalne.
- Umiem, a co, głodny jesteś? - uniosłem brew.

Pump:
Uniosłem brew i pokiwałem głową. Zajebiście. Chyba mam pełną lodówkę, więc coś mi ugotuje. Jestem cholernie głodny. Nie jadłem nic od wczoraj. Wstałem z łóżka, pociągnąłem chłopaka za nadgarstek i zacząłem iść w stronę kuchni.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Ugotuj cokolwiek. Lodówka jest pełna, więc masz pełne pole do popisu - mruknąłem.

Peep:
Otworzyłem lodówkę. Rzeczywiście była pełna. Mama nauczyła mnie gotować i radziłem sobie z tym całkiem nieźle. Nawet pracowałem w jednej restauracji. Okay, tego wspominać nie chcę. Odcinanie głów krabom nie jest przyjemne. Wyciągnąłem potrzebne składniki i zabrałem się za robotę. Wybrałem jedno z moich ulubionych dań - meksykańskie taco.
- Mam nadzieję, że lubisz meksykańskie żarcie - zaśmiałem się pod nosem.

Pump:
Uniosłem brew i uśmiechnąłem się pod nosem. Meksykańskie żarcie? Czy on chce zrobić taco? Uwielbiam je! Zajebiście. Kocham go po prostu. Oby jeszcze było dobre i mnie nie otruł. Nie wątpię w jego umiejętności, ale... Zawsze muszę dmuchać na zimne. W końcu w ogóle go nie znam. Usiadłem przy stole i zacząłem się mu przyglądać.
- Całkiem lubię - mruknąłem i przekrzywiłem głowę.

Zakazana miłość | Lil Pump x Lil PeepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz