#26

886 70 59
                                    

Pump:
Cały się trząsłem. Usiadłem na kanapie i powoli zaczęło do mnie docierać to, co powiedziałem i zrobiłem. Schowałem twarz w dłoniach. Nie miałem siły na nic. To wszystko wykańczało mnie od środka. Było we mnie wręcz za dużo emocji. Nie chciałem tego. Nie chciałem krzywdzić Peep'a, ale kiedy mnie zdenerwował, naprawdę byłem w stanie zrobić wszystko, byle tylko jakoś go za to ukarać. W głowie ciągle rozbrzmiewały mi jego słowa. Kochał mnie. On mnie kochał. Teraz już tak nie jest. Jestem dla niego nikim. Zostawił mnie. Zerwał ze mną. To koniec. Koniec tej cudownej przygody. Jak zwykle ja musiałem wszystko spieprzyć. A pomyśleć, że mogłem się zwyczajnie uspokoić. Tylko to wystarczyło do tego, żebyśmy mieli jakiekolwiek szanse, aby nasz związek przetrwał. Nie odezwałem się już ani słowem. Wolałem się uspokoić. Wziąłem kilka tabletek Xanax'u, a potem popiłem je dużą ilością lean'u. Może dzięki temu chociaż na chwilę uda mi się zapomnieć o tej chorej sytuacji.
Mimo to, z każdym dniem było coraz gorzej. Ta kłótnia nie dawała mi spokoju. Nie mogłem przestać myśleć o swoim chłopaku. Nie chciałem, żeby nasze relacje rozpieprzyły się całkiem przez jedną małą sprzeczkę. Żeby przynajmniej na chwilę móc zapomnieć o dręczących mnie myślach, ćpałem jak najwięcej mogłem. Nigdy w życiu aż tak bardzo nie potrzebowałem dragów żeby przeżyć. Zażywałem jedną tabletkę antydepresantu na godzinę, a potem jeszcze jakieś inne narkotyki. Nie patrzyłem nawet czasem co biorę. Raz był to biały proszek, a kiedy indziej śmieszne kolorowe pastylki. Najlepsze było to, że łykałem je na czczo. Nie jadłem kompletnie nic. Brakowało mi Gus'a. Ciągle liczyłem, że jednak wróci i powie mi jak bardzo mnie kocha. W końcu to jego spojrzenie, czułe słowa... One zawsze sprawiały, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Teraz też się uśmiechałem, ale zupełnie dzięki czemuś innemu. Ta tęsknota dosłownie zabijała mnie od środka. Dzisiejszego dnia czułem się naprawdę bardzo źle. Moja psychika nie działała prawidłowo. Ciągle miałem jakieś napady paniki, przez co musiałem brać leki, bo inaczej bym nie wyrobił. Potem jednak, stało się coś, czego najbardziej się obawiałem. Zrzygałem się na podłogę, a zaraz potem upadłem kilka metrów dalej, przy okazji tracąc całe czucie w kończynach. Byłem przerażony. Czułem się jak bezbronne małe dziecko. Momentalnie wybuchłem płaczem. W myślach powtarzałem tylko jedno zdanie. ''Gus, wróć do mnie i mi pomóż''

Peep:
Po kłótni z Gazzy'm nie odzywałem się do niego zupełnie. Odciąłem się od tego toksycznego związku. Znalazłem schronienie u Yunggoth'a, który zaproponował, żebym u niego zamieszkał. Od razu się zgodziłem, bo nie miałem wielu innych opcji. Tych kilka dni przeżywałem zupełnie odosobniony i samotny. Nie chciałem z nikim rozmawiać. Wewnętrznie byłem zupełnie rozbity. Bolało mnie jego zachowanie i stosunek do mojej osoby, ale wciąż kochałem go nad życie. Nie da się zapomnieć o takich rzeczach od tak. Nie wytrzymałem. Musiałem wreszcie go zobaczyć. Pod pretekstem zabrania reszty ubrań pojechałem do naszego domu. Postaram się z nim porozmawiać, a jeśli nie wyjdzie... Wyprowadzę się na stałe. Ta myśl była straszna i ciągle ją wypierałem. Mimo wszystko nie chciałem tego kończyć. Zapukałem niepewnie do drzwi. Miałem klucze, ale uznałem to za szczyt chamstwa tak po prostu bezceremonialnie tam wejść.

Pump:
Uniosłem wysoko brwi słysząc pukanie do drzwi. O cholera. Czyli moje prośby zostały wysłuchane. Dobre i to. W końcu tak cholernie się bałem, że zostanę tu sam i już nigdy więcej nie zobaczę Gus'a. Pociągnąłem nosem i wziąłem głęboki wdech. Jego obecność tutaj była dla mnie wybawieniem. Może uda mu się mi jakoś pomóc. Może się dogadamy. Może nasz związek da się jeszcze naprawić. Bardzo bym chciał żeby tak było. Chcę go znowu zobaczyć i przynajmniej porozmawiać.
- Otwarte! - krzyknąłem.

Peep:
Powoli wszedłem do mieszkania, ale to co zobaczyłem wprawiło mnie w osłupienie. Cholera, nie spodziewałem się, że doprowadzi się do takiego stanu. Szybko do niego podbiegłem. Byłem zupełnie spanikowany.
- Gazzy, co ci do cholery jest? - zapytałem. Kawałek dalej leżały wymiociny, nie poruszał w ogóle nogami. Jest źle, nawet bardzo. Wyglądał jak wrak człowieka.

Zakazana miłość | Lil Pump x Lil PeepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz