#18

959 53 15
                                    

Liza:
Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się szeroko. Wydawało mi się, że nie kłamie. Polubiłam tego chłopaka. Myślę, że Peep bardzo dobrze wybrał. Jako jeden z niewielu zrobił na mnie dobre wrażenie.
- No nic, dłużej wam czasu nie zabieram. Mam jeszcze spotkać się dzisiaj z Oskarem. Bardzo mi było miło poznać. Peep nie mógł lepiej wybrać - puściłam oczko do chłopaka i czule pożegnałam się z synem.
- Do zobaczenia! - z uśmiechem opuściłam salę. Życzyłam ich związkowi wszystkiego co najlepsze.

Peep:
Oblałem się rumieńcem, gdy usłyszałem wyznanie Pump'a. Pocałowałem go w policzek. Mama niestety musiała już iść. Może to i lepiej? Wiem, że Gazzy się bardzo stresował. Mama go zaakceptowała, co od razu wyczułem po jej słowach. Byłem bardzo szczęśliwy, wszystko poszło po mojej myśli. Przytuliłem mamę na pożegnanie i odprowadziłem ją wzrokiem.
- I jak wrażenia? Chyba nie była taka straszna... - powiedziałem, gdy wyszła.

Pump:
Odetchnąłem z ulgą i pokiwałem głową. Byłem w szoku. Nie sądziłem, że zdążę tak szybko przekonać do siebie jego mamę. W sumie to dawno nie usłyszałem tak miłych słów, skierowanych do mojej osoby. Było mi bardzo miło. Chociaż... Gus na pewno mógł lepiej wybrać, przynajmniej według mnie. W końcu nie jestem ideałem i nigdy nie byłem. Swoją drogą, to gówniarz ze mnie i czasem dziwi mnie to, że Peep jest tak we mnie wpatrzony. Taka jest prawda. Dawno nie patrzyłem na siebie tak krytycznie. To dobrze zrobi tej całej mojej ''narcystycznej osobowości''.
- Do widzenia - mruknąłem do jego matki i posłałem jej lekki uśmiech. Potem skierowałem wzrok w stronę Peep'a.
- Jest całkiem w porządku. Dobrze, że nie wypytywała jakoś bardzo o moją przeszłość. Nawet ty mało co o niej wiesz - powiedziałem.

Peep:
Zmarszczyłem brwi. W sumie miał rację. Ale działało to w obie strony. Ja też mu wiele o swojej nie mówiłem. Miałem beznadziejne dzieciństwo, nie chwaliłem się nim za bardzo. Jedyne, co w nim dobre to moja niepełna rodzina. Brak ojca, brak akceptacji rówieśników, początki depresji - jedne z niewielu rzeczy, które się wtedy działy. Mamy jeszcze czas na takie rozmowy. Podejrzewałem, że nie będą proste ani dla mnie, ani dla niego.
- Wiem. Musimy to kiedyś nadrobić - mruknąłem.

Pump:
Pokiwałem głową i spuściłem wzrok. Sam nie wiedziałem, czy kiedykolwiek mu o wszystkim powiem. Wielu osobom może się wydawać, że byłem rozpieszczonym dzieciakiem z dobrego domu, ale tak naprawdę to brednie. Moja sytuacja była chujowa.
- Tia... Może kiedyś - wymamrotałem cicho i wziąłem głęboki wdech.

Peep:
Przytuliłem go czule. Nie chciałem nam obu psuć humoru. Dzień zaczął się cudnie, więc skończmy go tak samo. Na szczęście pobyt Pump'a w szpitalu dobiegał końca. Potem wrócimy do normalnego życia. No okay, nie do końca normalnego. Parę zmian na pewno zajdzie.
- Bardzo dobrze wypadłeś, serio cię polubiła. Dumny jestem - uśmiechnąłem się ciepło.

Pump:
Wtuliłem się w chłopaka. W tym momencie chciało mi się wyć. Po prostu ostatnio w ogóle o tym nie myślałem. Liczyłem się tylko ja i to, żeby mi było dobrze. Nie miałem czasu na zamartwianie się. W końcu piąłem się tylko na szczyt. Zmusiłem się do lekkiego uśmiechu i pokiwałem głową.
- Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem taki kulturalny - powiedziałem i zaśmiałem się pod nosem.

Peep:
Pogłaskałem go po głowie. Wyczułem, że coś było nie tak. Może zaczął wspominać swoją przeszłość? Czułem się nieco odpowiedzialny za to. Nie powinien się zasmucać.
- Aż sam byłem w szoku, że tak umiesz - zaśmiałem się.

Pump:
Uniosłem lekko kącik ust i pokręciłem głową No, w sumie to ja też. Nigdy nawet nie starałem się być dla kogoś miłym. Przychodziło mi to tak bardziej naturalnie. Po prostu się do tego nie zmuszałem. A jeśli chodzi o nauczycieli... To i tak nienawidziłem wszystkich z osobna.
- Trzeźwo myślę, więc umiem - powiedziałem.

Zakazana miłość | Lil Pump x Lil PeepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz