1| Ćmy

2.2K 184 73
                                    

Weszliśmy do piekarni cioci. Rozejrzałam się dookoła  czując cudowny zapach wypieków i mocnej, czarnej kawy. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Nie byłam przekonana do tego wyjazdu, ale klimat tego miasta był niezywkły.

— O już jesteście? Przepraszam, że nie przyszłam po was na lotnisko. — krzyknęła ciotka Kaia, na co ja tylko wywróciłam oczami.

— Nic się nie stało. Najważniejsze, że przeżyliśmy podróż, prawda Marinette?

Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja biedna tylko się skrzywiłam i próbowałam zamordować ich wzrokiem, jednak na moich rodziców nie działały moje magiczne sztuczki.

— W porządku. To nic takiego Mari. — odezwała się w końcu.— Poza tym to Tom piszczy jak mała dziewczynka, kiedy widzi mysz. — zwróciła się do mojego taty, a ja zaśmiałam się głośno widząc zawstydzonego tatę.

Co ja co, ale ciocia Kaia, to cudowna kobieta. Miła, pomocna i zawsze mnie pociesza. Ma długie, czarne włosy i szare oczy, a nos zdobią małe zgrabne piegi. Sylwetkę  ma raczej zgrabną, a styl ubierania zmienia co tydzień. 

— No już. Chodź Marinette, może sprawdź jak wygląda twój pokój? Oczywiście, jak chcesz możesz go przerobić, posprzątałam tam w miarę przed twoim przyjazdem.

Oznajmiła, a na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech. Szczerze, bałam się o pokój. W najgorszym wypadku miałabym pokój z rodzicami lub ciocią. Ale teraz już wiedziałam, że nie bylam6na to skazana.

— Kaia do diaska! Mówiłem, że masz się oszczędzać. Marinette mogła spać z nami w pokoju! Masz złamaną rękę. — zaczął tato.

— Och, błagam cię Tom. Mari ma już szesnaście lat, nie pięć. Myślisz, że chce jej się mieszkać z wami w jednym pokoju? — patrzyła na niego wyczekująco, gdy ten się nie odezwał , ta tylko uśmiechnęła się zwycięsko.— No właśnie, więc się nie wtrącaj! Chodź kochana.

Zaczęła wspinać się po schodach a ja za nią. Targałam już ostatkami sił swoją ciężką walizę, próbując sprawiać pozory nie zmęczonej. Po chwili weszłyśmy po drabince do mojego nowego pokoju. Gdy już mogłam odetchnąć rozejrzałam się.

— Wow... — wyrwało mi się.

— Tak, to poddasze. No, ale póki co możesz wychodzić tamtędy na dach. Jest bezpiecznie, jak będziesz uważać. — wskazała dłonią na okno. — Tylko nie mów nic Sabine i Tom'owi. Przecież udusiliby mnie za to, ale oni zawsze byli jacyś przewrażliwieni. — zaśmiałyśmy się.

— Dziękuję ciociu. Jakbyś potrzebowała pomocy to... To mów, w końcu po to tu przyjechałam.

— Mhm, jasne. — odburknęła już wychodząc, ale się zatrzymała  i znowu na mnie popatrzyła.  — Uważaj na siebie. Grasują tu popierdolone ćmy.

Nie rozumiałam. Mama mówiła mi o jakimś Władcy Ciem, a nie o samych ćmach. Musiałam się więcej dowiedzieć o sytuacji jaka tu panowała, dlaczego każdy tak bardzo się bał tych,, super-złoczynców"?

XXX

Jakby ciotka Kaia to moja ulubiona postać tutaj.

Love me, ok? [ Zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz