Pov.Marinette
W mojej głowie wybrzmiewało jego wyznanie miłości. Kochał mnie... Naprawdę mnie kochał! Serce waliło mi jak oszalałe, już mieliśmy się pocałować, tak bardzo tego chciałam, tak bardzo chciałam znowu posmakować jego ust, kiedy zobaczyłam nad nami przeskakującą postać jak gdyby nigdy nic.
Akumo-stwór.
- Kotku. - wyszeptałam oddalając się od chłopaka i kładąc palec na jego nosie. Posłał mi niezrozumiałe spojrzenie, a ja wskazałam palcem na górę. - Widziałam jakiegoś złoczyńcę.
To ten dzień, to dziś musiałam stanąć na wysokości zadania i stać się niezwykłą Biedronką. Problem w tym, że we mnie nie było nic niezwykłego, byłam zwykłą Marinette. Poza tym na litość boską! Czy to całe zło nie mogło poczekać jeszcze pięciu minut? Byłam pewna, że te pięć minut starczyłoby na wplecenie swoich palców w jego miękkie włosy i na naprawdę romantyczny pocałunek.
- Jeżeli to jakaś wymówka, bo się zestresowałaś to... - położył dłoń na moim policzku, a mi zmiękły nogi. - To wiedz, że naprawdę wszystko rozumiem. Nie chciałem cię przestraszyć tym wyznaniem.
Spuścił wzrok, a jego uszka opadły. Jak mogłabym się nie uśmiechnąć? Właśnie się o mnie troszczył i to w tak uroczy sposób, że od razu go przytuliłam.
- Nie o to chodzi, to naprawdę był jakiś akumo-stwór. - spojrzałam mu w oczy i pocałowałam szybko jego policzek. - Porozmawiamy po tym jak go pokonasz, okej?
Widocznie ten całus zrobił na nim wrażenie, bo przez chwilę stał w ciszy, a kiedy się już ocknął położył dłoń na swoim poliku i posłał mi ten swój koci uśmiech. Coś w nim było, że z trudem powstrzymywałam się od rzucenia mu na szyję.
- W takim razie... - ujął moją dłoń i pocałował ją szybko. - Nie mogę się doczekać, aż ponownie się zobaczymy, moja Księżniczko.
Pobiegł w jakąś stronę, a ja westchnęłam rozmarzona.
Wszystko szło w dobrą stronę, teraz jeszcze tylko nie spieprzyć jako Biedronka. Otworzyłam torebkę z której od razu wyleciała Tikki z którą już parę razy rozmawiałam. Wiedziałam co muszę powiedzieć, jednak przez to że byłam pełna obaw próbowałam to odłożyć na bok.W końcu skoro kochał Marinette, to Biedronkę też musiał polubić!
***
Nie musiałam go długo szukać, bo już po chwili wiedziałam gdzie się znajdował.
Stanęłam na jakimś dachu delikatnie się chwiejąc i wpadając na chłopaka, którego przecież miałam zaskoczyć.
Nie przejęłam się tym zbytnio, bo przecież to nic wielkiego.
Spojrzałam na niego stęskniona za widokiem jego oczu, mimo że widziałam je jakieś pięć minut temu.
Już miałam się uśmiechnąć, kiedy ten posłał mi naprawdę odrzucające spojrzenie.- Kim jesteś? - zapytał, a ja się wyprostowałam dumnie.
- Hej, jestem nową posiadaczką tego miraculum i... - przerwałam zauważając, że jojo zaplątuje się wokół moich nóg, a ja próbowałam je jakoś ujarzmić. - I... I Będę ci pomagała.
Miałam wrażenie, że jeszcze bardziej zaplatałam jojo wokół nóg, same z nim problemy. Jak Alya tego tak sprawnie używała do obrony? To ustrojstwo miało mi pomóc w bohaterskim życiu, a nie je utrudniać! Teraz byłam pewna, że albo miałam jakiś wadliwy egzemplarz, albo ktoś ewidentnie robił ze mnie jakieś żarty.
Mało śmieszne!
- Kim jesteś? I co do Cholery tutaj robisz? Księżniczka, nigdy by nie oddała swojego miraculum. - powiedział, a po chwili zbladł trochę.
CZYTASZ
Love me, ok? [ Zakończone ]
FanfictionPokochanie kogoś czasami wydaje się absurdalne. A świat jest pełen absurdów. ,, - Tęskniłam. - przyznałam zerkając w oczy Czarnego Kota. - Ale byłam też na ciebie zła. - Bo nie przychodziłem? - Bo nie przychodziłeś. " Marichat&Adrienette Okładka:...