Pov.Adrien
Wpatrywałem się w spokojne ulice Paryża rozmyślając nad ostatnimi dniami. Coraz częściej odwiedzałem Marinette na jej dachu w nadziei na rozmowę z nią i mam wrażenie, że jej te rozmowy także się podobały.
Uśmiechnąłem się na tą myśl i podparłem brodę dłonią.
Ciekawiła mnie, ciekawiła mnie na tyle, że w szkole podążałem za nią wzrokiem, ale ona go zwinnie ignorowała, albo mówiła coś w taki sposób, że wszyscy chichotali, ale mi nie było do śmiechu. Nie miałem nawet czasu na bycie chamskim w stronę znajomych i nauczycieli... Szczerze to nawet nie chciałem taki być.- Hejka, Czarny Kocie. - usłyszałem nad sobą i od razu zobaczyłem dziewczynę o ciemnych włosach związanych w kucyk. - Coś mi wypadło i nie mogłam przyjść.
Usiadła obok mnie i się rozejrzała.
- Cieszę się, że już jesteś. - przyznałem i skupiłem wzrok tylko na niej.
Dziewczyna nie obdarzyła mnie swoim spojrzeniem, wpatrywała się gdzieś w dal szukając nowego zagrożenia, ale nie miała czego szukać, bo ten wieczór był bardzo spokojny.
- Jestem taka zmęczona. - odezwała się po chwili bohaterka, a ja zmarszczyłem brwi. - Zabawa w bohaterstwo to jednak coś poważnego.
Odchyliła głowę do tyłu, a ja ciężko westchnąłem.
- Jeżeli jesteś zmęczona to może odpuść sobie patrol. - uśmiechnalem się. - Ja mogę się wszystkim zająć!
Dziewczyna niemal natychmiastowo spojrzała na mnie swoimi piwnymi oczami i posłała mi ciekawski uśmiech.
- Coś ty ostatnio tak uczynny, co? - zapytała podejrzliwie, a ja wyszczerzyłem oczy.
- W końcu jestem super-bohaterem, nie? - poprawiłem włosy do tyłu, a dziewczyna dalej nie zmieniała wyrazu twarzy. Co jak co, ale Biedronka miała świetną intuicję i kiedy coś wyczuwała zawsze była niemal pewna, że ma rację.
- Albo w twoim prywatnym życiu pojawiła się jakaś dziewczyna. - trąciła mnie w ramię, a ja się zaczerwieniłem przeokropnie.
- Przyjaciółka. - wtrąciłem, a ona podniosła brwi i się zaśmiała.
Czasami miałem wrażenie jakby dziewczyna chciała specjalnie mnie z kimś zeswatać, żebym nie męczył się z uczuciami do niej. Odwróciłem wzrok, bo mimo że nie miałem szans u niej to miałem jakiś sentyment do tamtego uczucia, które czułem tylko w jej obecności.
- Mój chłopak też na początku był tylko przyjacielem. - powiedziała poprawiając swoje kręcone włosy do tyłu i się zaśmiała. - A teraz jesteśmy ze sobą już czwarty miesiąc.
Cieszyłem się jej szczęściem, ale z drugiej strony nie wiedziałem co mógłbym na to odpowiedzieć, w końcu Marinette nie była dla mnie atrakcyjna pod żadnym względem. No może była ładna, miała piękne oczy, które zawsze przypatrywały mi się z taką uwaznością i rozbawieniem, malinowe usta na których widziałem nieraz uśmiech, albo zawstydzenie, czerwone poliki na których...
Szlak, no była atrakcyjna, ale nie oznacza to, że jak głupi będę do niej leciał.
Przecież ona mnie nawet nie lubi, to znaczy lubi Czarnego Kota, ale nie Adriena.- To co innego, ona nie przepada za mną. - wyznałem, a dziewczyna trąciła mnie w ramię.
- Co ty opowiadasz?
- Mówię serio, unika mnie. - podrapałem się nerwowo po karku zdając sobie nagle sprawę z tego jak to brzmi. - Ona mi się nie podoba, to tylko... Po prostu nie lubię mieć wrogów, okej?
Biedronka zaśmiała się jakbym powiedział coś niezwykle zabawnego, a ja obrzuciłem ją spojrzeniem pełnym wyrzutu.
- Wiesz co? Jeżeli ona cię unika to spraw, żeby musiała z tobą porozmawiać, może wtedy zakocha, to znaczy polubi twoje towarzystwo.
CZYTASZ
Love me, ok? [ Zakończone ]
FanficPokochanie kogoś czasami wydaje się absurdalne. A świat jest pełen absurdów. ,, - Tęskniłam. - przyznałam zerkając w oczy Czarnego Kota. - Ale byłam też na ciebie zła. - Bo nie przychodziłem? - Bo nie przychodziłeś. " Marichat&Adrienette Okładka:...