Epilog

1.4K 135 99
                                    

Znajdowali się we trójkę w dużym salonie Państwa Agreste przejęci niedawnymi wydarzeniami. Felix zajął duży, szary fotel, a Marinette wraz z Adrienem siedzieli naprzeciwko niego. On wpatrzony w stół, ona - wpatrzona w ukochanego.  Gabriel Agreste nie zapanował nad mocą absolutną i ostatecznie stracił resztki zdrowego rozsądku, kiedy białe światło zgasło zobaczyli jak ich ojciec leży ma podłodze nieruchomo i co jakiś czas pomrukiwał jak bardzo kocha swoją żonę. Potem przybyła Marinette, która dopiero dała radę wyrwać się z tunelu iluzji i zastała wtedy ten wstrząsający widok - dwóch braci płaczących nad mężczyzną w przebraniu.

- Przepraszam. - głos starszego z nich rozniósł się po dużym pokoju echem. - To nie tak powinno się skończyć. - kontynuował napotykając przy tym roziskrzone spojrzenie Adriena.

- Wydałeś mnie... - powiedział z wyrzutem młodszy z braci czując, że dziewczyna siedząca obok kładzie swoją dłoń na jego kolanie, co naprawdę dodało mu otuchy. - I stworzyliście razem z ojcem tak okropną iluzję. Wiesz jak boli świadomość, że to tylko iluzja?

W jego głosie wybrzmiewał smutek, żal, cierpienie. To wszystko sprawiało, że Felix czuł coraz to większy ciężar w okolicy klatki piersiowej i nie wiedział co tak właściwie powinien powiedzieć, bo owszem, wiedział że go zawiódł.

- Chciałem ją po prostu odzyskać. - przyznał, a to wyznanie złapało za serce młodego Agreste'a. - Nie chciałem też, żeby cię skrzywdził. Pomyślałem, że jeśli dowie się kto jest Czarnym Kotem to będzie delikatny i nic ci nie zrobi.

- Myślę, że to była dodatkowa motywacja, żeby mnie zranić jeszcze bardziej. - odpowiedział sucho dotykając swojego sygnetu, który to odzyskał po całej sytuacji.

- Nie mów tak. Tata cię kocha, Adrien. Po prostu nie potrafił tego okazać w dobry sposób. - spojrzał mu w oczy z powagą, a Adrien mógłby przysiąc, że to tylko jawne kłamstwo. No może gdyby nie fakt, że Felix wydawał się całkowicie poważny. 

Marinette spojrzała zmartwiona na swojego chłopaka, bo nie wiedziała co powinna teraz zrobić, nie była pewna czy powinna też uczestniczyć w tej poważnej, rodzinnej rozmowie, ale kiedy powiedziała, że zostawi ich samych Adrien kategorycznie jej tego zabronił tłumacząc się tym, że musi mieć na nią oko, tak jakby coś miało jej grozić i tym, że po prostu chciał aby była częścią tego. Tak więc siedziała i nagle poczuła jak ciepła dłoń ukochanego ją obejmuję w talii bardzo czule.

- Więc czemu zawsze mnie odtrącał? - zapytał głucho, a Marinette miała wrażenie jakby jej serce przestało na chwilę bić. Wiedziała, że musi mu być teraz trudno, a gdy zauważyła w jego spojrzeniu tyle bólu postanowiła, że po całej rozmowie nagrodzi go za ten ciężki dzień długim pocałunkiem.

Tyle mogła dla niego zrobić...

- Nie wiem. - przyznał. - Chyba jesteś jak mama, a on nie mógł tego znieść. - tu się zatrzymał, żeby zebrać myśli. - Pamiętasz, kiedy rodzice pojechali do Tybetu?

- Wtedy gdy zostawili nas u siostry mamy? - zmarszczył brwi zbity z tropu, ale po chwili coś sobie przypomniał. - To właśnie po tym wyjeździe ojciec stał się dla mnie taki chłodny.

-  Właśnie wtedy.  - przytaknął Felix zerkając na Marinette, która nawet nie spostrzegła na sobie tego wzroku, była zbyt bardzo zapatrzona w Adriena. Mimo wszystko się ucieszył, że jego brat znalazł kogoś, kto patrzył na niego z taką troską i miłością, a po sposobie w jakim ją obejmował wiedział, że darzyli się naprawdę wyjątkowymi uczuciami. - Znaleźli tam miraculum pawia, nie wiem co się dokładnie wydarzyło, nie chciał dużo zdradzić, ale mama zapadła przez nie na chorobę... To było już przesądzone, że niedługo jej tu... - urwał gwałtownie, a młodszy Agreste poczuł, że rozumie co brat chciał mu przekazać. Bez słowa wstał i przytulił Felixa.

Love me, ok? [ Zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz