9| Ach, te sny

1.4K 148 85
                                    

POV.Adrien

Kiedy wróciłem do domu od razu rzuciłem się na łóżko i wykrzyczałem w poduszkę, co ja zrobiłem do jasnej cholery?! Poszedłem do Marinette, nie wiadomo po co i jeszcze zrobiłem z siebie totalnego idiotę.

- No młody teraz to przesadziłeś. - oznajmił Plagg połykając na raz camemberta.

- Co ja mam zrobić?! Cholera by to wszystko. - złapałem się za głowę, a drzwiach zobaczyłem mojego jakże znienawidzonego brata. - Czemu ty się zawsze tu czaisz? Nie masz swojego pokoju?!

Blondyn jednak spojrzał na mnie i wzruszył ramionami, usiadł przy biurku.

- U ciebie jest więcej okien. - burknął wyjmując książkę. - Opowiadaj jak było.

(...)

- I nazwałem ją szczotką, rozumiesz?! Po co mówiłeś, że się na nią gapię jak łysy szczotkę?! Przez to zrobiłem z siebie debila! - oskarżyłem brata, na co ten prychnął.

- Beze mnie też sobie świetnie radzisz.

- Potwierdzam. - odezwało się Kwami. Zacisnąłem zęby, a Plagg podleciał do mnie i usiadł na moim kolanie. - Ale z drugiej strony nie było tak źle, ja bym dał jej ser i od razu zapomni o tej akcji.

- Ja bym jej dał jakieś antidotum, żeby nie musiała pamiętać pokazu błazenady Czarnego Kota. - prychnął Felix zapisując coś w zeszycie.

Oto prawdziwy Felix. Znienawidzony przeze mnie ideał. On zawsze był pieprzoną perfekcją, a ja nigdy mu nie dorównywałem.
A przecież tego nie powiem. Nie jestem tak słaby, nie potrzebuję litości. On nie musi wiedzieć jak bardzo go nie znoszę.

- Adrien, żyjesz? - zapytał blondyn, na co ja tylko odwróciłem wzrok. - Dobra ja już idę. - wzruszył ramionami. - Wiesz jutro idę na randkę, na taką prawdziwą. Nie na dwie minuty.

- Nie liczę na randkę z Marinette. - burknąłem, a wtedy chłopak się roześmiał.

- To ty o tym pomyślałeś, ja o niczym nie wspomniałem. - wytknął mi i wyszedł z pokoju.

Westchnąłem ciężko i położyłem się na plecach.

- Oboje pomyśleliśmy o Marinette, nie wmówi mi że było inaczej. Ona mnie nie interesuje. Po prostu na maksa mnie wkurza. - pociągnąłem nosem przez katar. - Ciągle tylko każdemu pomaga, a potem uznaje, że to nic takiego. Czego ona chce? Z takim wyglądem może uwieść każdego jednym uśmiechem. Oczywiście nie licząc kogoś tak doskonałego jak mnie!

- Młody zacznij się wysypiać, albo nie bierz tyle tych ziółek od Mistrza, bo chyba źle na ciebie działają. - powiedział Plagg, ale to zignorowałem.

- Poważnie, czego ona chce? Jest taka irytacjo zapadająca w pamięć, zwłaszcza te jej fiołkowe oczy. - przyznałem zdenerwowany.

Nie chciałem o niej myśleć.

***

Pov.Marinette

Gdzie jestem? Mrużę oczy i widzę zielone oczy.

- Czarny Kot? - mówię, na co ten się uśmiecha. Chwyta mnie w talii i mówi coś, niestety, za cicho bym usłyszała. - M...Możesz powtórzyć? Nic nie usłyszałam.

- Mówię, że wyglądasz ślicznie.

Wyszczerzam oczy w zdziwieniu. On naprawdę mi to powiedział? Patrzę na swój ubiór. Jestem w dresach i starym, rozciągniętym podkoszulku. Marszczę brwi i zwracam wzrok ku blondynowi.

Love me, ok? [ Zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz