5| Kara

1.5K 149 41
                                    

— Dobra, to kiedy mogę sobie pójść? — zapytał opierając się o ścianę.

— Może byś mi pomógł, zamiast ciągle narzekać?

Spojrzałam na chłopaka zaciskając mocniej mop. Irytował mnie, od kiedy tylko przyszedł ciągle coś mu nie grało, a o sprzątaniu nawet mu się nie śniło w efekcie czego wszystko musiałam robić sama! Nauczycielka gdzieś wybyła, więc nikt nas nie pilnował.

— Jestem stworzony do wyższych celów. — uniósł dumnie swoją głowę, a ja wywróciłam oczami.

— Na przykład do mycia okien? Faktycznie ja tam nie dosięgnę.

Zaśmiałam się rzucając w niego ścierką, a ten zdezorientowany dostał nią w twarz.
Widziałam, że chciał coś powiedzieć, nawet dostrzegłam cień uśmiechu na ustach blondyna, ale wtedy mój telefon zaczął wibrować w tylnej kieszeni moich spodni.
Już sięgałam, aby chwycić komórkę, kiedy ktoś mi ją wyrywał, ktoś czyli nie kto inny jak Adrien.

—  ,,Ciocia Kaia". — przeczytał zadowolony z siebie. —  Dzień dobry Pani.

Poczułam jak w środku się gotuję, ale pocieszał mnie fakt, że odebrał od cioci, nie od kogoś innego, a właśnie od niej.
Robił to ja własną odpowiedzialność.

— Nette była dzisiaj bardzo niegrzeczna. —  przeciągnął samogłoski, na co ja spiorunowałam go spojrzeniem. Chłopak jednak niezbyt się tym przejmował i kontynuował gadanie bzdur.

— Ty Zboczeńcu! Nawet nie potrafisz wypowiedzieć jej imienia normalnie! Zaraz naślę na ciebie gliny, rozumiesz?! Do Cholery, ja już cię znajdę i rozszarpię! Gdzie jest moja Marinette?!

Histeryczne darcie się mojej ciotki, rozbawiło mnie do łez. Natomiast Agreste chyba ogłuchł i został sparaliżowany. Wspięłam się na palce, żeby odebrać moją własność, odchrząknęłam chcąc zabrzmieć poważnie i się uśmiechnęłam.

— Co tam? — odezwałam się.

— Marinette gdzie się podziewasz? — zapytała jak gdyby nigdy nic. 

— Musiałam zostać po lekcjach. Spóźniłam się na lekcję, a ten pajac użył tej samej wymówki co ja i nauczycielka dodała dwa do dwóch. No, więc jestem teraz na sali gimnastycznej. — wytłumaczyłam bawiąc się włosami. — Em, możesz tego nie mówić rodzicom? Wiesz jacy oni są. — upewniłam się.

— Pff... Nie powiem im ani słowa. Jak coś jesteś na kółku artystycznym! Czy gdzie tam.

— Dzięki.

— Na kółku młodych piekarzy!

Zakończyła rozmowę, a ja skierowałam swój wzrok na Adriena. Jego wzrok stał się taki pusty, a może przerażony? Powiedz mi, co to za wzrok Agreste? Przestraszyłeś się? A przecież taki odważny z ciebie chłopak.

Między nami zapanowała cisza. Słyszysz Agreste? Nie psuj tej chwili. Jest magiczna, ja patrzę w inną stronę ty w inną. Jest cudownie! Więc powtarzam: nie psuj tego! 

Kiedy chłopak otworzył usta i chwycił moje ramię, wszystkie światła zgasły. Zaczęłam się rozglądać nie wiedząc co tak właściwie się stało, poczułam tylko, że moje nogi zaczynają odmawiać mi posłuszeństwa.
Nie widziałam zbyt wiele, ale dostrzegłam dziwny, biały dym roznoszący się po całej sali i zbliżający się do nas w niebezpiecznie szybkim tempie.

Złapałam chłopaka za nadgarstek i rzuciłam się w bieg.

— Już się urywamy? — zdziwił się.

— Mógłbyś się chociaż raz zamknąć?

Krzyknęłam wypychając go na parapet. Byliśmy na parterze, o tyle dobrze. Chłopak był zdezorientowany i chyba nie wiedział co się dzieje.

— Zatkaj nos! Ten dym, może być niebezpieczny! 

Zaczęłam siłować się z otwarciem okna, ale wydawało się to niespodziewanie trudne.

— Daj pomogę. — zaproponował, ale właśnie wtedy udało mi się zrobić to samej.
Czułam się tak... Tak silna! Zupełnie tak jakbym sama otworzyła słoik z ogórkami konserwowymi.

— Wychodź, na co czekasz?! — pośpieszałam go widząc, że ten patrzy na mnie wielkimi oczami, jednak chłopak ani drgnął.
Dym był coraz bliżej, a ja mało myśląc wypchnęłam chłopaka przez okno.
Weszłam na parapet już mając zeskoczyć, kiedy do mojego nosa dostał się dziwny zapach, a może to smak?
Sama nie wiem... Czułam bezsilność, a moje ciało stawało się coraz to bardziej ciężkie.

— Jestem Senny Anioł i ... — to ostatnię co usłyszałam zanim upadłam.

Chyba byłam w jakimś transie, ale sama nie wiem w jakim. Byłam tak zagubiona.

* Adrien *

Wszystko działo się zdecydowanie za szybko, poczułem ból, kiedy dziewczyna mnie wypchnęła z okna, a ja uderzyłem o beton, ale zaraz potem zauważyłem jak dziewczyna traci przytomność.

— Jestem Senny Anioł i zamienię Paryż w krainę snów! — wrzasnęła ofiara akumy. Jednak ja patrzyłem na granatowowłosą.

— Nette? Znaczy Marinette, słyszysz mnie? — zapytałem, ale nie otrzymałem odpowiedzi.
Nie mogłem nic zrobić, to znaczy mogłem! Mogłem ocalić ją pod postacią Czarnego Kota. Ocalić i ją i cały Paryż.
Nim dym do mnie dotarł ja pobiegłem się przemienić.
Oparłem się o jakiś murek i odchyliłem głowę do tyłu.

To, że na tamtą chwilę zapomniała, o swoich uczuciach, przekonaniach co do mnie i mi pomogła, zupełnie jakby zależało jej na mnie, mimo że tak nie było, ucieszyłem się.
Przypominała mi Biedronkę.

Posmutniałem delikatnie na myśl o Biedronce, dalej bolało.

XXX

Kochani, pojawiały się pytania odnośnie wstawiania rozdziałów i przyznam szczerze, że nie mam wyznaczonych specjalnych dni, ale staram się wrzucać rozdziały mniej więcej regularnie co tydzień.

Wychodzi różnie, wiem o tym, ale chęci też się liczą 😅

Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu.

Love me, ok? [ Zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz