Dni w których coś się zmienia, są przepełnione entuzjazmem, jednak wystarczy jeden zły ruch, żeby cała radość zamieniła się w smutek i rozpacz. Pewnie zbytnio dramatyzuję, ale naprawdę jestem specjalistką jeżeli chodzi o psucie dobrego nastroju. Dlatego też, czułam jak moje serce wali mocniej i szybciej niż zwykle, a moje nogi się trzęsły. Gdzie ja właśnie byłam?
Na środku dotąd nieznanej mi sali lekcyjnej. Nawijali po Francusku, jak dobrze, że mówiłam biegle w tym języku. W myślach dziękowałam za lekcji u Pani Felici. Wcale nie była, okropną ropuchą! Jednak to nie zmieniało faktu, że wszyscy się na mnie gapili, a ja nie wiedząc co ze sobą zrobić skupiłam się na swoich butach.
Nauczycielka wydawała się być całkiem miła, za to uczniowie? Zerkałam na wszystkich. Byli uśmiechnięci, przynajmniej większość. Szukałam wzrokiem wolnego miejsca, naprawdę nie chciałam siedzieć w pierwszej ławce, chociaż tylko tam były wolne miejsca. Dokładniej dwa miejsca. Przełyknęłam ślinę, nie dość, że w pierwszej ławce to jeszcze całkiem sama! Świetnie gorzej być nie może! Moje serce biło zdecydowanie za szybko, nowi ludzie, nowa klasa, nowi nauczyciele... To za dużo, trudno mi się oddychało, miałam wrażenie, że zaraz stracę przytomność.
— Marinette? — nauczycielka dotyknęła mnie po ramieniu. Natychmiast zwróciłam wzrok ku rudej kobiecie. —Myślę, że najlepiej by było gdybyś usiadła z...
— Spóźniony! — przerwał nam głośny krzyk, na który aż zamknęłam oczy. — Witam, witam, wiem że tęskniliście!
Spojrzałam na osobę, która narobiła tyle hałasu, był to blondyn. Ale nie byle jaki blondyn! Stał tu oto przede mną Adriena Agreste'a! Sławny model. Moje usta mimowolnie się otworzyły. Wyglądałam pewnie przekomicznie, ale prawda jest taka, że był to syn mojego idola! Zanim cokolwiek zrobiłam z drugiej ławki przeskoczył Mulat i zaczął witać się z modelem.
— Moglibyście oszczędzić nam tego hałasu? Mamy nową koleżankę, jest zdenerwowana, bądźcie wyrozumiali. Zwłaszcza ty Adrien. Na Boga, ile masz lat?— westchnęła z poirytowaniem.— Dobrze Marinette, usiądź tam. — wskazała na drugą ławkę.
Pokiwałam głową. Nawet udało mi się posłać wyduszony uśmiech. Martwiłam się, że wszyscy mają mnie za dziwadło, nie odezwałam się jeszcze, ani słowem. Usiadłam obok dziewczyny o ślicznych, kręconych włosach.
— Marinette, prawda? Jestem Alya.— przedstawiła się.
— Em... Tak. Miło mi. — odpowiedziałam zmieszana.
Wyglądała na miłą, a ja potrzebowałam się z kimś zaprzyjaźnić.
***
— Skąd jesteś? Mówisz bardzo dobrze po Francusku, aż dziwne, że dopiero niedawno się tu przyprowadziłaś. — odłożyła na chwilę telefon.
— Jestem z Włoszech. Chociaż mój tata urodził się właśnie w Paryżu, a mama w Chinach, to mieszkaliśmy tam. Przyjechałam tu tylko dlatego, że nie jestem jeszcze pełnoletnia i nie mogłabym tam zostać. Tak oto jestem. — zaśmiałyśmy się.
— Coś ty! Paryż jest niezwykły! Słyszałaś o superbohaterach?
Na te słowa tylko wywracam oczami, przypominając sobie te wszystkie bujdy .
— Oczywiście, że tak! Właściwie, słyszę o nich od kiedy tu przyleciałam.
— Mhm, są niezwykli! Mam nawet bloga, między nami, całkiem popularnego, nazywa się Biedroblog.
Usadziłam się wygodniej na krześle. Byłyśmy chyba trochę za głośno, zważywszy na to, że w czytelni powinno się być bardzo cicho. Poza tym zauważyłam już parę minut temu, że niektórzy patrzą na nas co jakiś czas. Najwidoczniej Alya nie należała do cichych osób
— ,, Biedroblog"? — powtórzyłam.— A co z jej partnerem? Czarnym Kotem?
Dziewczyna zachichtała jakbym powiedziała coś zabawnego.
— Błagam cię, wiem, że Blog o seksiaku w czarnym lateksie byłby dobrym pomysłem, ale bez przesady! Jest wiele stron o nim, łaski bez przerwy do niego wzdychają.
Patrzyłam na nią chwilę, jednak gdy jej słowa dotarły do mnie od razu poczułam jak moje poliki zaczynają się czerwienić.
— S...Seksiaku? Co to za słowo? — udałam głupią.
— Normalne, jeże... — przerywał nam hałas. Może to był mój ratunek?
— Szykujcie się na zemstę!
Czy ja śnię? Człowiek w świecącym lateksie stał właśnie na jednej z szaf i patrzył na nas z góry. Od początku każdy mi mówił o tym co się tutaj działo, ale musiałam to zobaczyć żeby uwierzyć w coś tak absurdalnego, bo przecież magia nie istnieje. Więc czym jest to coś?
— Musimy lecieć. — odezwała się Alya.
Obie biegłyśmy po cichu w stronę zbiegowiska. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to śliczna szatynka w stroju z kropkami. To musiała być Biedronka, prawda? Słyszałam wymianę zdań, ale oprócz tego walczyli. Chłopak w niebieskim lateksie celował w bohaterkę jakąś nutką? Nie miałam pojęcia, co się działo, ale ona świetnie omijała jego pociski, po czym zawiązała swoje jojo na jego łydce i go przewaliła. Przeciwnik jednak wstał ponownie i odepchnął dziewczynę czymś co wyglądało na falą muzyczną. I w tym momencie, czułam takie wileke napięcie jakbym oglądała najnowszy odcinek mojego ulubionego serialu. I tak jak to zwykle bywa, w napięciu się trzyma do kolejnego odcinka, w tej chwili ktoś dotknął mnie po ramieniu. Odwróciłam się jak poparzona.
Stał oto przede mną anioł. Albo ten cały Chat Noir. Patrzyłam na jego twarz, ten szybko przykucnął i przyglądał mi się z powagą.
Faktycznie miał... Czarne, doklejone uszy, ale to wcale nie wyglądało tak tandetnie jak w mojej wyobraźni i... On też nie był jak w mojej wyobraźni. Każde słowo Alyi teraz miało większy sens.Miał zielone oczy, takie... Zapierające dech w piersiach, miał blond włosy, które były niechlujnie ułożone, co tylko dodawało mu uroku. Nie potrafiłam się oprzeć i zerknęłam na czarny lateks, który sprawił że jego mięśnie są nadzwyczaj widoczne. Nie potrafiłam odwrócić od niego wzroku, zupełnie jakby rzucił na mnie jakiś urok.
— Ducha zobaczyłaś? — odezwał się. Skąd on się wziął?! Jeżeli to nie anioł w ludzkim ciele, to naprawdę nie wiem jak to możliwe, że jest taki...
— J...Ja, em.
Brawo! Wykazałam się jak zwykle brakiem języka w buzi! Co za porażka. Odwróciłam się, żeby Alya mnie wspomogła, jednak tej już nie ma. Nie no błagam! Ciekawe kiedy się zwinęła. Przed czy po tym jak zaczęłam się zachwycać mięśniami bohatera.
— To niebezpieczne. Masz trzymać się z dala od zagrożenia, takie są zasady.
Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i nagle poczułam, że się unosimy w powietrzu. Nawet mnie nie ostrzegł! Zamknęłam oczy i mocno chwyciłam go w szyi wtulając się. Przeżyłam lot samolotem, ale to chyba nie był koniec atrakcji.
— Ekhm... Mogłabyś już przestać mnie dusić. — powiedział, a ja się od niego oderwałam, prawie się przy tym wywracając do tyłu. Całe szczęście on mi na to nie pozwolił i pomógł stanąć na ziemi.
— Dziękuję. — odwróciłam wzrok.
Chłopak nagle się zbliżył do moich ust i... Zamknęłam oczy nie będąc pewna co ten dokładnie robi. Moje poliki były już na skraju czerwoności, serce też stukało jak szalone, kiedy ten powiedział.
— Brzoskwinia. — puścił mi oczko, po czym po prostu pobiegł pozostawiając mnie samą sobie.
Czy on... Powąchał moją pomadkę?! Wyciągnęłam szybko z torby pomadkę i faktycznie była... Brzokwiniowa.
Mam teraz jedno, zasadnicze pytanie. CO. SIĘ. TUTAJ. STAŁO?!
XXX
Muszę szczerze przyznać, że chciałabym poprawić charakter Adriena w tym fanfiction, mam nadzieję, że wyjdzie to na dobre.
Piszcie swoje odczucia ❤️
CZYTASZ
Love me, ok? [ Zakończone ]
FanfictionPokochanie kogoś czasami wydaje się absurdalne. A świat jest pełen absurdów. ,, - Tęskniłam. - przyznałam zerkając w oczy Czarnego Kota. - Ale byłam też na ciebie zła. - Bo nie przychodziłem? - Bo nie przychodziłeś. " Marichat&Adrienette Okładka:...