32| Kot Adriena

949 102 68
                                    

Samochód odjechał z piskiem opon, a kiedy akuma ich opuściła młodszy Agreste przełknął nerwowo ślinę.

— Nie jestem tego pewny, tato. — powiedział zmartwiony blondyn przypatrując się księdze z której nic nie rozumiał. — Skoro to twój pomysł, to dlaczego ty nie wypowiesz życzenia?

— Jak śmiesz, Felixie? — spojrzał na niego ozięble.

Ten oziębły wzrok sprawiał, że blondyn w pełni rozumiał ucieczkę brata z domu. Chociaż miał mu to trochę za złe, bo nie chciał zostać sam, czuł się pod ogromną presją.
W końcu zawsze był wymarzonym synem dla Gabriela, nie przypominał mu w niczym jego żony, był jej zupełnym przeciwieństwem, dlatego, kiedy patrzył na Felixa bolesne wspomnienia nie doskwierały mu tak mocno jak wtedy, gdy patrzył na Adriena - żywą kopię jego ukochanej.

— Po prostu myślę, że nie jestem do tego odpowiedni. — sprostował siląc się na spokój.

— Ale to ty jesteś młody i silny. Chyba nie chcesz stracić ojca, prawda? — ścisnął swoją laskę, a przez kark chłopaka przeszedł przejmujący dreszcz. — No właśnie...

Zapadła głucha cisza, którą przerywał tylko ciężki oddech młodego.

— Boję się. — wyznał, ale zaraz tego pożałował pod wpływem pouczającego spojrzenia swojego ojca. — Przepraszam, tato.

— Już niedługo wróci do nas Emilie. — oświadczył, a po jego twarzy przemknął delikatny uśmiech. — Biedronka i Czarny Kot nie spodziewają się dodatkowych gości.

A Felix wiedział, że nie mógł pozwolić na to aby stała się im krzywda, bo przecież Czarnym Kotem nadal był jego brat, którego mimo wszystko kochał. Na jakiś swój sposób.  

- Nie możemy ich zranić. - odezwał się, kiedy samochód zakręcił.

- Nie zamierzam tego zrobić, jeżeli nie będą się sprzeciwiać. - założył ręce na siebie. Felix nie mógł już tego wytrzymać, bał się, cholernie się bał, ale też chciał odzyskać matkę...

I wtedy powiedział coś czego od razu pożałował.

- Adrien jest Czarnym Kotem. - wyrzucił z siebie nawet nie zerkając na zdumioną minę ojca, tylko że ze zdumienia szybko przeszedł w euforię. Nawet nie patrząc na niego przeszedł go przejmujący dreszcz kiedy usłyszał ten przeszywający śmiech.

- To się doskonale składa, Felix. - położył dłoń na karku nastolatka.

Było już za późno, żeby się wycofać...

Pov.Adrien

Wbiegłem do klasy spóźniony. To nie moja wina, że nie mogłem znaleźć dobrego miejsca do detransformacji.
Spojrzałem w stronę uczniów i od razu zauważyłem przyoatrującą się mi z rozbawieniem Marinette.
Uśmiechnąłem się do niej i pomachałem delikatnie, a z tego przyjemnego stanu wyprowadził mnie głos nauczycielki.

— Spóźniłeś się. — oświadczyła sucho na co wywróciłem oczami. — To brak szacunku do nauczyciela i jego przedmiotu!

Już miałem coś odpyskować, no bo rany, przeżywała to jakbym co najmniej miesiąc nie przychodził na jej lekcje.
Tyle, że wtedy znowu spojrzałem na Marinette i to właśnie to sprawiło, że niespodziewanie zamiast odezwać się w typowym dla siebie stylu po prostu uśmiechnąłem się ze skruchą.

— Przepraszam, coś mi wypadło. — powiedziałem, a w klasie zapanowala totalna cisza.

Spokojnie, też się nie spodziewałem takich słów po mnie.

Love me, ok? [ Zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz