1 (Ruggero)

130 11 7
                                    

Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Świetnie. Od nowa to samo. Kolejne miesiące męczarni. Kiedy już zdołałem wywlec się z łóżka i ogarnąć, zszedłem na dół.

-Jak tam, Ruggero? Gotowy na rozpoczęcie?- zagadnęła mnie mama w kuchni

-Jasne- burknąłem pod nosem

-Nie zawiedź nas- poklepał mnie po ramieniu ojciec

Jadłem w ciszy moje śniadanie, słuchając rozmów domowników.

-W końcu spotkam się ze znajomymi i będę mógł chodzić na treningi!- cieszył się Leonardo

-Już nie możemy się doczekać twoich meczów- pogładziła go mama po głowie

-A ty?- ojciec spojrzał na mnie- Zamierzasz zapisać się w tym roku na jakieś dodatkowe zajęcia?

Wzruszyłem ramionami.

-Najpierw chciałbym się zadomowić w nowej szkole- odpowiedziałem

-Powinieneś pójść śladami brata i znaleźć w sobie jakieś ambicje.

Wiedziałem, że nie odpuści, więc wstałem od stołu i pospiesznie opuściłem dom.

Czekało mnie dwadzieścia minut spaceru. Moje liceum mieściło się na Tiburtina Antica.

Słońce przygrzewało, mimo, że było jeszcze wcześnie. Na ulicach Rzymu było dość cicho. Mijałem pojedyncze osoby, które spieszyły się do pracy lub dzieciaki, które właśnie kończyły wakacje i udawały się do znienawidzonego miejsca.

Odpaliłem moją playliste na spotify, aby droga minęła mi szybciej. Uwielbiałem przechadzać się tak wieczorami. Słuchać muzyki i obserwować gnające samochody, ludzi, zagubionych turystów. Lubiłem zastanawiać się, gdzie wszyscy podążają. Czasem chciałem być na ich miejscu, ponieważ wydawało się, że mają o wiele ciekawsze życie niż moje. Nie narzekałem, bo nie nudziłem się jakoś szczególnie. Ciągle nadarzała się okazja, aby wyjść, gdzieś ze znajomymi czy się zabawić, ale to już była pewnego rodzaju rutyna, a ja potrzebowałem czegoś nowego.

Nim się obejrzałem byłem już pod murami szkoły. Zatrzymałem się przed potężnymi drzwiami, wziąłem głęboki oddech i wszedłem do środka.

Na korytarzu panował zgiełk. Tego dnia uczniowie dzielili się na tych, którzy znakomicie znają to miejsce, cieszą się z widoku przyjaciół, a rozpoczęcie nie jest dla nich szczególnym wydarzeniem. Była też ta druga grupa, do której należałem również ja, czyli zagubione pierwszaki. Mimo, że nie należałem do osób strachliwych to czułem się przytłoczony. Moja poprzednia szkoła była o wiele mniejsza, zresztą nie lubiłem być nowy.

-Tutaj jedzą dzieci!- krzyknął uczeń z wyższej klasy w moją stronę, na co jego rówieśnicy zareagowali śmiechem

Przezabawne... Normalnie dostałby po ryju, ale nie chciałem mieć kłopotów już na starcie.

Znalazłem tablicę informacyjną, z której dowiedziałem się, że moja klasa ma zebrać się w sali numer dwanaście na drugim piętrze.

Pomaszerowałem schodami do góry. Dość szybko znalazłem odpowiednią salę. W środku przebywała już spora grupa uczniów, którzy ze sobą gawędzili. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi.

Usiadłem w jednej z tylnych ławek i zacząłem przeglądać instagrama tylko po to by uniknąć kontaktu wzrokowego z innymi.

-Mogę się dosiąść?- usłyszałem w pewnym momencie

Skinąłem głową.

-Daniel Blanco- przedstawił się niski szatyn

-Ruggero Pasquarelli- podałem mu dłoń

Chłopak okazał się być naprawdę w porządku. Szybko znaleźliśmy wspólne tematy. Cieszyłem się, bo ani na chwilę nie zapanowała między nami niezręczna cisza, której tak bardzo nienawidziłem. Myślę, że zdołam się nawet zaprzyjaźnić z Danielem.

Fíjate me | Jorggero Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz