5 (Ruggero)

73 6 3
                                    

Zdawałem sobie sprawę, że moje umiejętności są znikome, ale jakaś mała część mnie liczyła na to, że się uda. Chciałem dostać się do drużyny, ale jak zwykle nie wyszło. Jestem beznadziejny i do niczego się nie nadaję. Daniel podołał, a ja nie i to było cholernie przykre. Wiedziałem, że mój przyjaciel zrezygnuje. Próbował wcisnąć mnie na swoje miejsce, ale raczej nic z tego nie wyjdzie.


-Jak poszło?- ojciec już od progu był ciekaw- Jesteś w drużynie?

-Tak- skłamałem- Niedługo zaczniemy treningi.

-To świetnie!- ucieszył się- Gratuluję, synu!- poklepał mnie po plecach

-Trzymałem za ciebie kciuki, Rugge- Leo podszedł i mnie przytulił

-Ta, dzięki...

-W końcu idziesz w ślady brata- uśmiechnęła się mama

-Możesz sobie darować- prychnąłem i pobiegłem na górę do mojego pokoju

Rzuciłem się na łóżko i ukryłem twarz w poduszce. Dlaczego skłamałem? Przecież nie jestem w stanie udawać, że gram. Nie chciałem, aby mnie wyśmiali i skrytykowali, ale postąpiłem w najgorszy możliwy sposób. Prędzej czy później będą chcieli przyjść na mecz albo każą mi zagrać z Leonardo, a wtedy wyjdzie na jaw, że nic nie umiem. Jestem taki głupi... Powinienem od razu powiedzieć, jaka jest sytuacja i rozejrzeć się za czymś innym.

Dźwięk dzwoniącego telefonu, przerwał moje przemyślenia.

-Ruggero?- usłyszałem głos Daniela

-Tak, a co?

-Chyba mam dobrą wiadomość- słyszałem ekscytację w jego głosie

-Oby faktycznie to była dobra wiadomość, bo mam zjebany humor- westchnąłem

-Rozmawiałem z Jorge...

-No i?

-Było ciężko, ale w końcu stwierdził, że mógłby ci pomóc w dostaniu się do drużyny skoro tak bardzo ci zależy... Wiesz potrenować, dać kilka wskazówek...

-Naprawdę? Nie żartujesz?

-Jasne, że nie! Pewnie szczegóły ustali z tobą w szkole.

-Nawet nie wiem jak mam ci dziękować!- uśmiechnąłem się

Po skończonej rozmowie miałem ochotę skakać z radości. Jest cień szansy, że jednak będę w drużynie i nikt nie dowie się o moim kłamstwie. Poza tym fakt, że to właśnie Jorge mi pomoże... Widziałem, że moja obecność go irytowała, ale ja cieszyłem się wtedy jak małe dziecko. To, że wywołałem w nim jakiekolwiek emocje wiele dla mnie znaczyło. Poza tym, kiedy go dotknąłem... Poczułem takie przyjemne dreszcze. Mimo, że mnie odepchnął, nie zraziłem się. To głupie, że tak się czuję, bo przecież prawie się nie znamy, ale cóż. Teraz będziemy mieli okazję się do siebie zbliżyć. Zacznę spędzać z nim czas. Brzmi nieźle.

Fíjate me | Jorggero Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz