9 (Ruggero)

68 5 2
                                    

-Dzień dobry, śpiąca królewno- usłyszałem, gdy otworzyłem oczy

-Co takiego?- przewróciłem się na drugi bok i ku mojemu zdziwieniu ujrzałem Jorge- Gdzie jestem?- zapytałem zdezorientowany

-Byłeś tak bardzo najebany, że prawie wpadłeś pod mój samochód.

-Nic nie pamiętam. Boże jak mi wstyd- zakryłem twarz dłońmi

-Nawet wolę nie wiedzieć ile alkoholu w siebie wlałeś.

-Dlaczego mnie tu zabrałeś?- nadal nie bardzo rozumiałem przyczynę mojej obecności w tym domu

-Chciałem cię odstawić do rodziców, ale protestowałeś, więc nie pozostało nic innego jak przywieźć cię tutaj- wzruszył ramionami

-Dzięki... To miłe- odparłem

-Przynajmniej mogłem jakoś się zrekompensować za wczoraj... Nie potraktowałem cię zbyt dobrze. Przepraszam za to- na twarzy chłopaka zobaczyłem autentyczną skruchę

-W porządku, nic się przecież nie stało. Od początku powinienem był wiedzieć, że jestem beznadziejny.

-Nie, nie, nie- zaprotestował od razu- To nie tak. Znaczy na boisku za dobry nie jesteś, ale moje słowa były nie na miejscu. W każdym razie nie odnosi się to do ogółu.

-Spokojnie Blanco- roześmiałem się- Nie jestem dzieciakiem o zaniżonej samoocenie, nie musisz się martwić, że popadnę w depresję czy inne gówno.

-Ulga- położył dłoń na sercu

-W sumie zabawne, że tak się przejąłeś. Jednak masz uczucia, szok- udałem zaskoczenie

-Nie wkurwiaj mnie, bo zaraz nie będę miał żadnych oporów, aby wyrzucić cię za drzwi.

-Najpierw śniadanie.

-Słucham?- zdziwił się

-Nie zaproponujesz mi nic do jedzenia? Wypadałoby, Blanco.

-Jesteś bezczelny...

-Wiem- uśmiechnąłem się się- To jak? Idziemy do kuchni?

-Jeśli w ogóle jesteś w stanie wstać- prychnął

-Nie mam słabej głowy. Czasem bardziej się balowało.

-Widziałem na własne oczy.


Powoli powlokłem się do kuchni za Jorge. Umierałem z głodu i liczyłem na porządne śniadanie. Zdawałem sobie sprawę, że w domu czeka mnie piekło, więc będę musiał znaleźć porządne usprawiedliwienie na to, że całą noc nie było mnie w domu, ale nie chciałem teraz o tym myśleć.


-Na szczęście rodzice pojechali już do pracy. Chyba nie zauważyli, że mamy gościa. Co chcesz zjeść?- zapytał Jorge otwierając lodówkę

-Nie wiem- odpowiedziałem sięgając po szklankę wody- Zaskocz mnie.

-Zrobię ci jajecznicę i mam gdzieś czy będzie ci to smakować- wyciągnął kilka jajek

-Przez chwilę byłeś nawet miły.

-Dzień dobroci dobiegł końca.


Chwilę później dostałem na talerzu, coż żółtego... Coś, co podobno było jajecznicą.

-Jesteś pewny, że to nadaje się do jedzenia?- nieprzekonany grzebałem widelcem w talerzu

-Jak ci nie pasuje to rób sobie sam- odparł Blanco i sam zabrał się za jedzenie

-Na pewno wyszłoby mi lepiej.

-Skoro tak genialnie gotujesz to, czemu nie zapiszesz się na jakieś kółko kulinarne tylko pchasz się na boisko?

-Naprawdę myślisz, że moich rodziców by to zadowoliło?- zaśmiałem się cicho

-Są aż tak wymagający?- przerwał jedzenie i spojrzał na mnie

-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo- westchnąłem

-Nie musisz spełniać ich oczekiwań. To twoje życie i to ty dokonujesz wyborów.

-Ciężko być obojętnym, kiedy na każdym kroku jesteś krytykowany, ale nieważne.

-Jeśli chcesz możemy o tym porozmawiać.

-Jajecznica była dobra, jednak dało się zjeść- zmieniłem temat i wstałem, aby odłożyć pusty talerz do zlewu

-Słuchaj, Ruggero. Nie chciałbyś może wpaść do mnie na domówkę w przyszły weekend?

-Zapraszasz mnie na swoją domówkę?- zdziwiłem się

-Przynajmniej Daniel będzie miał jakieś towarzystwo- wzruszył ramionami

-Może wpadnę.

-Fajnie.

Po tych słowach zapanowała grobowa cisza, którą na szczęście przerwał Daniel, wchodząc do kuchni.

-Cześć- przywitał się

-Hej. W sumie muszę już lecieć. Wezmę swoje rzeczy i wrócę do domu. Dzięki, Jorge. Cześć, Daniel.


Wybiegłem szybko z domu Blanco. W zasadzie nie docierało do mnie to, co się wydarzyło. Rozmawiałem z Jorge w normalny sposób chyba po raz pierwszy. Chwilami miałem nawet wrażenie, że okazał mi jakby troskę? Miło z jego strony, że zainteresował się moją sytuacją w domu, ale nie czułem potrzeby, aby mu o tym powiadać. Mógłby się niepotrzebnie zrazić. Cieszyłem się, że zaprosił mnie na swoją imprezę. Czyżby zmienił zdanie, co do mojej osoby? Chciałbym się jeszcze bardziej do niego zbliżyć. Jedyne, co mnie martwiło to fakt, że Daniel może nie być zadowolony, że cały czas kręcę się koło jego brata. Nie chciałem, aby czuł się przeze mnie olewany, ale równocześnie nie potrafiłem trzymać się z dala od Jorge. Intrygował mnie. Intrygował aż za bardzo. 

Fíjate me | Jorggero Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz