19 (Ruggero)

47 6 0
                                    

-Proszę, zaśpiewaj mi jakąś piosenkę- proponuję mojemu chłopakowi, który przygrywa obok mnie na gitarze

-Piosenkę?- śmieje się- Ja nie śpiewam- kręci przecząco głową

-Nie próbowałeś nigdy? Skoro grasz to na pewno też śpiewasz- mówię mu

-To trochę kiczowate, Ruggero.

-Wcale nie! Chcę usłyszeć jak śpiewasz.

-A, co będę za to miał?- zaczyna się ze mną drażnić, na co ja całuję go w usta

-Może być?- pytam oblizując się

-Chyba mnie przekonałeś- odpowiada z zadowoleniem i zaczyna myśleć, jaką piosenkę zaprezentować- Może być "No Hay Nadie Mas" Yatry?

-Oczywiście. Uwielbiam tę piosenkę.

-Cóż za zbieg okoliczności, kochanie...

Po chwili Jorge zaczyna śpiewać dobrze znany mi utwór, a ja nie mogę wyjść ze zdumienia jak piękny ma głos. Spodziewałem się, że może dobrze śpiewać, ale nie, że ma do tego aż takie predyspozycje. Mógłby zostać zawodowym piosenkarzem. Uniesiony chwilą, dołączam do ukochanego i sam zaczynam śpiewać. Zapominam o wszystkim, bo jest po prostu idealnie.

-To było niesamowite- komentuję, kiedy kończymy śpiewać

-Nie mówiłeś wcześniej, że masz taki talent- odkłada gitarę

-Nie mam talentu- peszę się- Czasem sobie podśpiewuję i tyle- wzruszam ramionami

-Poważnie mówię- patrzy na mnie intensywnie- Nieźle ci wychodzi. Mówisz, że rodzice naciskają, abyś, gdzieś się zapisał. Może właśnie kółko muzyczne?

-Bez przesady, Jorgito... Aż tak dobry nie jestem- parskam śmiechem

-Nie przesadzam. Myślę, że powinieneś spróbować.

-Sam nie wiem... Może i masz rację.

-Jasne, że mam, dlatego jutro pójdziemy zapytać, co i jak.


Następnego dnia jestem zestresowany. Co prawda jest środek roku, ale mam mieć przesłuchanie do szkolnego kółka muzycznego. Nadal nie jestem przekonany czy to najlepszy pomysł, ale chcę spróbować. Jorge mnie przekonał, a jeśli on twierdzi, że jestem dobry to mu wierzę. W sumie gdybym się dostał to może rodzice przestaliby w końcu na mnie utykać.


Po lekcjach spotykam się z moim chłopakiem i razem udajemy się do sali, gdzie odbywają się próby. Nie podoba mi się fakt, że będzie obserwować mnie tyle ludzi, którzy z pewnością świetnie śpiewają, ale skoro nie zjawiłem się tu we wrześniu to nie mogę narzekać. Powinienem się cieszyć, że w ogóle zgodzili się mnie wysłuchać.


Różowo włosa dziewczyna spogląda na mnie nieco lekceważąco. Pewnie nie spodziewa się po mnie niczego dobrego, ale chcę dać z siebie wszystko i pokazać, na co mnie stać.

Przedstawiam się krótko, a gdy słyszę melodię wybranej przeze mnie piosenki zaczynam śpiewać. Mój wybór rzecz jasna padł na  "No Hay Nadie Mas". Przypominam sobie jak śpiewałem z Blanco i próbuję przelać wszystkie uczucia i emocje, jakie towarzyszą mi przy tym wspomnieniu. Śpiewam całą duszą, całym sobą. Myślę o miłości, jaką darzą tego cudownego chłopca i wiem, że chcę być już zawsze obok niego.

Kiedy kończę śpiewać wszyscy są jakby w osłupieniu. Spoglądam w stronę Jorge, a ten posyła mi promienny uśmiech. Mam ochotę podbiec i go pocałować, ale nie możemy obnosić się tak ze swoimi uczuciami. To przykre, bo gdyby była to para heteroseksualna nikt nie miałby z tym problemu. Mogliby pożerać się przy wszystkim i byłoby w porządku, ale dwóch gejów to już problem. Nie mam pojęcia, czemu. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego inność jest tak linczowana. To nawet nie powinno być określane, jako inność. Dlaczego w ogóle jesteśmy zmuszani do określania naszej orientacji? Miłość to miłość i nikogo nie powinno obchodzić, kto nas pociąga.

W końcu nadchodzi chwila, w której mam poznać werdykt. Dziewczyna, która wcześniej patrzyła na mnie spod łba, podchodzi do mnie z uśmiechem i z otwartymi ramionami mówi „Witamy w rodzinie". Nie mogę uwierzyć, że w końcu znalazłem swoje miejsce. Wreszcie będę mógł pochwalić się czymś rodzicom.

Po omówieniu szczegółowego planu mogę w końcu iść do Jorge.

-Gratuluję- przytula mnie

-Gdyby nie ty to pewnie bym tu nie przyszedł. Dziękuję.

-Widzisz i niepotrzebne było usiłowanie gry w koszykówkę- oboje śmiejemy się na to wspomnienie

-Gdyby nie ten kosz to nie zbliżylibyśmy się do siebie- przypominam mu

-Niesamowite jak wiele zależy od przypadku- wzdycha- Gdyby nie pojawienie się w odpowiednim miejscu i czasie... Nasze życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej.

-Ja tam wierzę w przeznaczenie- przyznaję się

-Naprawdę? Czyli twoim zdaniem od początku byliśmy na siebie skazani?- uśmiecha się

-Tak, tak właśnie myślę. Nic nie dzieje się przypadkiem. Każdy krok, każda decyzja, każe ryzyko, cierpienie, szczęście do czegoś prowadzi.

-Intrygująca teoria.



Wieczorem wracam do domu i tym razem zamiast na górę do swojego pokoju, kieruję się do salonu, aby ogłosić rodzicom wiadomość.

-Przyjęli mnie do kółka muzycznego- oznajmiam entuzjastycznie

-Ty w ogóle umiesz śpiewać?- prycha z rozbawieniem mój młodszy brat

-Na to wygląda...

-Wspaniale synu!- ojciec podchodzi, aby mnie uściskać- W końcu będziesz miał jakieś zajęcie.

-Ogromnie się cieszę- gratuluje mi mama

Pierwszy raz to ja jestem w centrum uwagi. Dawno nie dostałem żadnych pochwał od rodziców. Cały czas skupiali się na Leonardo. Zabawnie jest obserwować wściekłą minę dzieciaka, który chętnie wyjawiłby mój sekret, ale wtedy sam byłby skończony. 

Fíjate me | Jorggero Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz