14 (Jorge)

50 7 11
                                    

Nie zmrużyłem w ogóle oka. Cały czas myślałem o tym, co się wydarzyło. Dlaczego na to pozwoliłem? A przede wszystkim, dlaczego mi się podobało?
Myślałem, że znam siebie, a teraz mam wrażenie, że nie wiem zupełnie nic.

Kim jesteś Jorge?

Najgorsze, że dopuściłem się zdrady. Byłem nieuczciwy w stosunku do Stephie, która z całą pewnością na to nie zasłużyła.
Czułem, że muszę jak najszybciej powiedzieć jej prawdę. Tak będzie najlepiej. Nie mogę tego dłużej ciągnąć.

Z samego ranka wsiadłem w samochód i ruszyłem do domu dziewczyny.
-Jorge?- Stephie była wyraźnie zdziwiona, gdy otwarła mi drzwi-Co ty tutaj robisz? Widzieliśmy się kilka godzin temu i już się stęskniłeś?- zachichotała
-Musimy porozmawiać.
-Coś się stało?- w jej oczach pojawił się niepokój
-Tak jakby- westchnąłem
-A nie możemy przełożyć tej rozmowy na później?
-Nie chcę przeciągać tego zbyt długo. Powinnaś znać prawdę.
-Dobrze... Więc mów.
-Nie wpuścisz mnie do środka?- zdziwiłem się
-No wiesz...- była wyraźnie zakłopotana i wtedy obok niej pojawił się jakiś chłopak.
-Co tak długo, skarbie?- objął ją w pasie
-Kto to jest?- nie dowierzałem własnym oczom
-Chciałam ci powiedzieć, Jorgito- jęknęła
-Zaraz po tym jak się pieprzyliśmy, tak?- byłem wściekły- W sumie to mam w dupie, co wyprawiasz. I tak nigdy cię nie kochałem i przyszedłem tu żeby zerwać- powiedziałem i odszedłem

Wsiadłem zityrowany do auta i zacząłem szybko jechać przed siebie.
Okłamywała mnie cały czas. Może ja też nie byłem w porządku, ale zamierzałem powiedzieć jej o wszystkim, co się stało. Teraz cieszę się, że tego nie zrobiłem, bo zniszczyłaby mnie w oczach innych. Czułem się upokorzony. Nigdy nikt mnie nie zdradził.

Jedyne, co przyszło mi na myśl to wrócić teraz do domu i sprawdzić czy jest tam Ruggero.

Nie musiałem długo szukać, bo gdy już zajechałem na podjazd, ujrzałem chłopaka, który zbierał się do wyjścia.
-Odwiozę cię- zaproponowałem
-Jorge?- zdziwił się- Nie śpisz?
-Długa historia. Wsiadasz czy nie?
Pasquarelli bez słowa zajął miejsce obok mnie.
-Gdzie mieszkasz?- zapytałem
-Via la Mentorella- podał nazwę ulicy

Jechaliśmy dłuższą chwilę w milczeniu.
-Co się stało?- zapytał w końcu Rugge widząc, że nie jestem sobą
-Pochrzaniło się wszystko.
-To znaczy?
-Sam nie wiem- westchnąłem- Dziewczyna mnie zdradziła, a ja ją...
-Stephie cię zdradziła?
-Zastałem ją z innym facetem, więc tak.
-Przykro mi...
-Mnie w sumie nie- wzruszyłem ramionami- Jestem jedynie wkurwiony, że nie okazałem się najlepszy.
-Dla mnie jesteś najlepszy...
-Co tak właściwie znaczą te twoje wszystkie zaloty?
-Nie opierasz się- odparł z uśmiechem
-Bo nawet mi się to podoba- roześmiałem się- Chyba jestem pojebany, ale cóż.
-Nigdy wcześniej nie pociągała cię ta sama płeć?
-Nie- odpowiedziałem po dłuższym zastanowieniu- Nie wiem, co o tym myśleć.
-Po prostu jesteś biseksualny- odparł jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie
-To chore nie umieć się określić.
-Wcale nie. Nie wiem, dlaczego tak do tego podchodzisz. Ludzie traktują to jak jakąś odmnienność, coś innego, zakazanego, a to najnormalniejsza ludzka rzecz. Powiedz mi, co ludziom do tego z kim lubisz się pieprzyć?
-Chyba nic- odpowiedziałem zdezorientowany
-Właśnie, więc nie musisz się wstydzić, jeśli czujesz, że podobają ci się chłopcy. To nic złego.
-Dobra, masz rację. Chcę cię przelecieć w tym aucie.
-Słucham?- Ruggero wyraźnie był w szoku
-Przepraszam. Nie powinienem był tego proponować- speszyłem się
-Nie o to chodzi. Raczej zastanawiam się jak chcesz zrobić to w aucie w środku dnia.
-Pojedziemy za miasto- zaproponowałem
-Skąd mam wiedzieć, że nie chcesz mnie uprowadzić, a potem zgwałcić?
-Proszę cię... Nie mógłbym cię zgwałcić, bo sam chcesz, abym w ciebie wszedł.
-Odważny krok jak na początek- położył dłoń na moim udzie
-Kurwa... Już jestem podniecony.

Nasza podróż trwała kilka godzin. Wyjechanie z Rzymu jest sporym wyzwaniem, ale w końcu dotarliśmy nad małe jezioro otoczone iglastym lasem. Dochodziło już południe, a ciepłe słońce przygrzewało.

-Zabierałeś tu wcześniej swoje laski?- zapytał mnie Ruggero ze śmiechem
-Tylko raz- odparłem skromnie
-Więc sprawdzone miejsce- powiedział i wyszedł z auta. Przestraszyłem się, że być może chłopak poczuł się urażony, więc ruszyłem za nim, ale on jedynie stał na małym molo.

-Co robisz?- zapytałem nieśmiało
-Myślę- wzruszył ramionami
-O czym?
-Sam nie wiem... Po prostu uświadamiam sobie, że żyję z dnia na dzień. Nie zastanawiam się w ogóle nad przyszłością, a to chyba nie jest zbyt rozsądne.
-A czy nie o to właśnie chodzi? Aby czerpać z życia pełnymi garściami?
-To chyba nie działa na dłuższą metę. Kiedyś będę musiał się ustatkować.
-Czemu w ogóle o tym rozmawiamy? Jesteśmy młodzi i mamy próbować nowych rzeczy.
-Rodzice wciąż na mnie naciskają.
-Pomogę zapomnieć ci o tym wszystkim- zbliżyłem się do niego na tyle blisko, że mógł czuć mój oddech na swojej skórze- Chodź- szepnąłem i wziąłem go za rękę

Po chwili byliśmy już na tylnych siedzeniach mojego samochodu bez ubrań. Nigdy nie pomyślałbym, że zrobię to z chłopakiem.
-W sumie nie do końca wiem, co robić- przyznałem się
Ruggero nie odpowiedział nic, tylko po prostu się mną zajął. Najpierw składał delikatne pocałunki na moim ciele, aby potem zejść niżej.
-Podoba ci się?- zapytał w pewnym momencie
-Bardzo- jęknąłem

Później wszedł we mnie i zaczął się poruszać. Było mi lepiej niż kiedykolwiek. Może to za sprawą tego, że facet wie najlepiej jak zrobić drugiemu facetowi dobrze? W sumie mało istotne, ale to nowe doznanie... Pragnąłem tylko więcej i więcej. Wiedziałem, że na jednym razie się nie skończy. Nasza relacja wyglądała w tym momencie conajmniej dziwnie, ale nie chciałem się tym przejmować. Potrzebowałem kogoś takiego jak Ruggero.

Cringe ciąg dalszy XDDD

Fíjate me | Jorggero Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz