30. Wejście Smoka

10 1 0
                                    

Bożu oraz Rusiński szybko ewakuowali się z budynku i pobiegli w kierunku samochodu gdzie czekał Seba.
- Ty kurwa sokole oko jebane jeszcze dziś cała Polaka będzie o tym wiedziała.
- Wiesz to będzie hit ale zawijamy się już! - obaj panowie przyjęli postawę zasadniczą potwierdzając przyjęcie polecenia.
Samochód zaczoł klekotać by po chwili głośno zacząć warczeć, ruszyli do domu jednak auto zaczęło coraz mocniej przerywać a pod maską coś strzelało powodując zrywy auta.
- To chyba koniec jego żywota... Seba dostarcz nas w jednym kawałku! - Sebastian ewidentnie mocno zdenerwowany mocno dodał gazu aby przestał strzelać jednak tylko na kilka kilometrów gdyż gdy tylko dotarli wszystko powróciło z większą mocą. Gdy dotarli na podwórze Krystiana ostatni raz przegazował starego rupiecia jednak to był o jeden raz za dużo. Samochód głośno strzelił podnosząc maskę jednocześnie wyrzucając z siebie chmurę czarnego dymu. Bożu popatrzył na Sebastiana tylko, po czym wyszedł z pojazdu.
- Kurwa wiedziałem, wiedziałem że to jebnie!
- Bożu jak cos ma koła albo cycki to zawsze będzie z tym problem. - Weź ty się lepiej nie odzywaj kubico! - sprzeczce przyglądał się Rusiński nie wiedząc co ma w ogóle rabić dlatego zwyczajnie usiadł i czekał.

Jakieś głośne chodzenie po budynku wyrwało Norberta ze snu wstał na równe nogi gdyż to nie był dźwięk kroków gospodyni ani jego opiekunki. Zszedł na parter i usłyszał pytania skierowane do kobiety. Dotyczy właśnie partyzantów grozili jej śmiercią jednak kobieta z spokojnym tonem odpowiadała że nic nie wie na ten temat i pracowała na drutach. Norbert przez uchylone drzwi wszystko obserwował kiedy do domu weszła Jagoda. Niemcy wymienili kilka słów a następnie aresztowali dziewczynę. Wtedy dopiero kobieta wstała i zagroziła mężczyzną jeśli tylko jej włos z głowy spadnie to zginą! Wtedy Norbert odszedł od dzwi i skradając się podszedł do kuchni skąd zabrał nuż, następnie podszedł ponownie do drzwi aby patrzeć jak rozwija się sytuacja. W oczach Jagody pojawiły się łzy natomiast gospodyni ogień nienawiści, wtedy też germańce zauważyły że coś jedynie tak bo nikt nie odważył się tak odzywać do Niemców. Rzucili jagodę w kąt a następnie ruszyli w kierunku kobiety.
- Babciu!
- Cicho dziecko nic mi nie zrobią!
- A skąd ta pewność? - kobieta się uśmiechneła szyderczo patrząc w ich oczy.
- Bo nie jestem tu sama! - wtedy drzwi otworzył Norbert od razu rzucając nożem w pierwszego z nich trafiając idealnie w przerwę pomiędzy obojczykami wywołując strumień szkarłatnej krwi który padł na kobietę. Bez chwili namysłu podbiegł do celu wyciągając ostrze zwiększając upływ krwi a jednocześnie stając na przeciw drugiego przeciwnika.
- Ty stara kurwo zapłacisz za to!
- Polskiego się niby nauczyłeś? Nie wierze ty zdrajco pierdolony!
Norbert spojrzał na Jagodę która okropnie się bała a następnie na gospodynię.
- Dalej Panie pruczniku dokończ co zacząłeś - te słowa wywołały strach na twarzy napastnika chciał odruchowo sięgnąć po pistolet jednak Pele był już zbyt blisko i z całej siły kopnął go w twarzy przywracając na plecy, następnie upadł na kolano przy powalony przeciwniku zadając serię ciosów w brzuch oraz klatkę piersiową wszystko wokół chlapiąc krwią. Gdy wstał z kolan poczuł jak krw spływa z jego twarzy, spojrzał jedynie na przerażoną dziewczyne leżącą w rogu a następnie wrócił do pierwszego przeciwnika aby upewnić się czy wyzionoł ducha.
- Dwa trupy...

- Panienki ogarnięcie swój debilizm jebło to jebło ! - krzyknął znudzony Rusiński kłótnią.  Obaj awanturnicy zrozumieli, że kłótnią niczego się nie załatwi. Najważniejsze jest powodzenie w zadaniu które wykonali w idealny sposób, nic innego nie pozostało jak uczcić tę chwilę najbardziej mi temu nadaje się oczywiście litr samogonu Boża produkcji.  Złożyli broń A następnie udali się do pokoju aby rozpocząć świętowanie dzisiejszego sukcesu.

Odbicie promieni słonecznych od białego śniegu osłepiły młodego porucznika opuszczajacego próg przyjaznego mu domu, stare desanty oraz mundur ponownie zaczęły towarzyszyć mu w wędrówce. Biały dzień A on bez skrępowania ruszył przez centrum wioski sprowadzając na siebie wzrok mieszkańców. Uniósł dumnie głowę demonstrując gwiazdki na pagonie po czym opuścił drogę znikając wśród ośnieżonych pól, wielkie poruszenie zagościło wśród mieszkańców takie same jak w Garwolinie podczas strzelaniny w koszarach.
Po kilku godzinach drogi po dużym śniegu Pele dotarł do znajomych mu terenów gdzie niegdyś prowadził szkolenie swoich przyjaciół, wtedy zwykli cywile aktualnie doświadczeni żołnierze w służbie Polski. Gdy dotarł wreszcie do swojego domu otworzył drzwi wewnątrz panowała cisza, nie było nikogo poczuł wówczas duży niepokój ponieważ powinien być tu Seba. Szybko ruszył do domów Bartka oraz Kacpra które również były puste taki stan rzeczy przeraził chłopaka, ruszył biegiem w kierunku domu Boża liczące że chociaż jego uda mu się zobaczyć, pokonał schody niemal w podskokach otwierając gwałtownie drzwi zobaczył... Trzech najlepszych ludzi będących pod jego komendą kompletnie nawalonych do nieprzytomności. W jednym momencie poczuł radość i złość mocno tupnoł nogą o podłogę wywołując huk w całym pokoju przerywając sen przyjaciół.
- Wstawać lenie koniec wakacji!

Czarne Stada Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz