1. Zalążek oporu

186 15 0
                                    

Na podstawie ustawy 1066 o "Bratniej Pomocy" na ulicach brakuje już polskiej policji, jest ona zastępowana przez niemiecką która całkowicie nie dbała o ład lecz starała się aby w społeczeństwie nie zapanowała zgoda i jedność. Na szczęście nie przykładali się do tego zbyt mocno dzięki czemu powstawały liczne, nie do końca legalne organizacje.

W niewielkimi mieście, na pograniczu Mazowsza pojawiła się jedna z nich która miała odegrać największą rolę w przyszłości.
Była to grupa patriotów którzy dbali o polskość w czystej postaci.
Prości w swoim postępowaniu i z jasnymi zasadami, dbać o tożsamość narodową to był pierwotny cel lecz z biegiem czasu był coraz bardziej szerszy.
Początkowo było ich jedynie czterech młodych chłopców z zasadami: Krystian sprytny i wszechstronny, Bartek ochoczy i stanowczy, Norbert odważny i pomysłowy oraz Kacper który zrobił wszystko co byłoby trzeba.   

Listopad 2020 r.
Zimne wieczorne powietrze ogarnia pola na których wszyscy pracowaliśmy w lato a zbiory były marne, znów będziemy zaciskać pasa. Zaczął poważnie Krystian siadając przy ognisku z resztą towarzyszy.
- Czyli czeka nas powtórka z zeszłego roku, z resztą nic dziwnego skoro nic nie jest sprowadzane z zagranicy a to co sami produkujemy nie starcza na nic.
Zapanowała cisza którą przerwał spóźniony Norbert.
- Będzie akcja, jedziemy 11 do Wawy na protest przeciwko złemu rozporządzeniu racji żywnościowymi. Co ty na to Kryspin?
-Nie widzę problemu można jechać tylko czuje coś że to nie zakończy się dobrze.
Kacper jednak wyraził aprobatę do tego pomysłu i razem przekonali resztę do tego pomysłu.
Tak Święto Niepodległości i niemiecka policja ciekawe jak szybko zacznie się awantura. Te słowa pojawiły się w myślach każdego z osobna ale decyzja została podjęta.

Nastał 11 wiele ludzi zmierza do stolicy aby wyrazić swoje opinię.
O godzinie 16 zebrali się wszyscy na stacji oczekując na pociąg który ich zabierze do Warszawy, oczywiście spóźniony dobre 20 minut.
- Ciekawe czy będą tłumy na tym proteście, myślę że nie cieszy on się dużą popularnością. Stwierdził Bartek.
- Zobaczymy co wieczór przyniesie ale.... Słyszę pociąg.
Przyjechał pełen ludzi czego nikt się nie spodziewał a do Warszawy mieli jeszcze 70 km więc będzie jeszcze więcej osób.
W tłumie niestety nie znaleźli wolnych miejsc więc stanęli na czele składu gdzie było nieco luźnej i mogli prowadzić rozmowę. Pociąg dość szybko dotarł do celu i całe towarzystwo opuściło teren stacji udając się w okolice Stadionu Narodowego.
- Nie ma tłumów tu jest parę set ludzi jak nie dziesiątki. Zdziwił się Bartek.
- Cicho idziemy za resztą. Rzucił Krystian zauważając że tłum ruszył w stronę placu Zbawiciel.
Znaleźli się wśród ludzi którzy byli pogrążeni w wielkiej biedzie a władze pozbawiali ich wszystkiego bez najmniejszych skrupułów, nie zauważyli że nagle znaleźli się na czele tłumu który nagle się zatrzymał a Norbert znalazł się przed nim.
Widział jak z przeciwnej strony zbliżał się kordon policji, błyskawicznie zasłonił twarz chustą i ruszył naprzód żwawym krokiem.
- Nie boimy się idziemy naprzód dalej kupą. Wykrzykuje
Tłum jak pod wpływem hipnozy ruszył za nim.
Od grupy do pacyfikacji tłumu dzieliło ich już zaledwie 10 metrów stres, strach, odwaga. Wszystko trafiło do jednej beczki z prochem, czekali jedynie na iskrę która doprowadzi do wielkiej eksplozji.
I stało się, granaty z gazem poleciały w stronę protestujących,  podniósł się raban i krzyki, panika została jednak szybko opanowana a kilkoro śmiałków odrzuciło granaty w stronę policji.
Obie grupy starły się, tłum niszczył chodniki uderzając i niszcząc tarcze taktyczne zmniejszając zagrożenie oraz przeważając nad szalą zwycięstwa w tym nierównym starciu.
Protestujący rozbili formację w centrum co doprowadziło do paniki w szeregach pacyfikatorów, efektem tego była ich "odwrót" a w realiach ucieczka.
Entuzjazm zapanował wśród ludzi, nikt nie zwracał uwagi na własne rany każdy cieszył się ze zwycięstwa nad niemieckim uzurpatorem.

Bartek z Kacprem nie wiedzieli co robić widzieli jak tłum podrzucał Norberta i Krystiana, nie trwało to długo gdyż ktoś krzyknął " Na Wiejską ".
Marsz był nadal kontynuowany.
- Ktoś się spodziewał że tak sprawy się obrócą?  Zapewne nikt jak myślę. Krzyczał Krystian do reszty. Na co drugi zareagował z powagą
- Pierdziele dalej nie idę będzie gorzej wszystkich połamią a na deser wsadzą do pierdla.
Wybuchł śmiech.
- Co ty gadasz jak zatrzymają tę fale, nie dadzą rady jest nas za dużo. Rzucił sarkastycznie Kacper nie rozumiejąc tych pobudek.
- Zaczną strzelać to wtedy zobaczycie chodźcie lepiej zobaczyć to z daleka zaraz będzie gorąco.
- Dobra na twoją odpowiedzialności chodźcie na dach tamtego bloku będzie wszystko pięknie widać zobaczymy czy "strzelają".
Po tych słowach zmierzyli na niewielki blok z którego było widać całe wydarzenie.
Widzieli jak wokół tłumu zamykał się krąg policyjny, wrzawa byłat ogromna gdy wszystkie drogi ucieczki zostały zablokowane.
Żarty się skończyły, ponownie poleciały granaty gazowe lecz natychmiastowo zostały miotane w stronę najmniejszej grupy agresorów gdzie następnie uderzył rozjuszony tabun ludzi przerywając policyjną ścianę.
Pech trafił że ruszył prosto w stronę bloku na którym byli obserwatorzy.
- Coś jest nie tak czemu tam jest taki popłoch co się dzieje no powiedz któryś co?
- Spokój debilu trzeba spadać zanim zrobi się gorąco ruszać się.
Biegiem udali się po schodach na parter prosto uciekający tłum, nie rozumieli co się stało lecz jeden wszystko wyjaśnił i spełnił się czarny scenariusz... Padły strzały a teraz wszędzie są gliny.
Nagle Ci co zmierzali wzdłuż drogi wrócili.
- Odcieli nas znów jesteśmy okrążeni. Czyjś głos przyprawił Norberta o ciarki na plecach.
- Ja to pierdole nie dam się złapać.
- A co zrobisz?  Rzucisz się na gliny? Gówna zrobisz!!!
Słowa Bartka sprowadziło lęk ale tylko chwilowy gdyż młodzieniec wpadł na dość kontrowersjny pomysł.
- W boczną uliczkę. Tam jest wejście do kanału ściekowego to jedyna szansa.
Oczy całej grupki powędrowały na niego, wszyscy wiedzieli że nie ma innego wyjścia dlatego też przyjęli ten plan i od razu weszli do kanału.
- Ty sobie jaja robisz?  Czujesz ten zapach? Kacper po wypowiedzeniu tych słów zwrócił zawartość żołądka.
- A czegoś się spodziewał?  To Warszawa tu zawsze śmierdzi.
Dawajcie latarkę i idziemy nie będziemy stać tuż przy wejściu przejdziemy kawałek i poczekamy aż się uspokoi na powierzchni.
- Jak znam nasze szczęście to zaraz wylądujemy w Wiśle. Stwierdził Bartek podając Krystianowi latarkę.
- Ty się nie śmiej bo to byłby najlepszy scenariusz, idziemy.
Ruszyli przed siebie gęsiego,na czele Krystian z latarką a z tyłu Bartek zamykając pochód.
Z powierzchni dochodziły odgłosy strzałów i krzyku ludzi, przerażajace dźwięki dla duszy która była rozdzielana w żalu za rodakami w potrzebie jednak nic nie mogli teraz zrobić.
Tunel stawał się coraz bardziej ciasny i trzeba było iść już na kolanach co nie specjalnie spodobało się Kacprowi.
- Japierdole gdzie jest to wyjście, mnie to już irytuje Kryspin?
- Co?
- Daleko jeszcze? 
- Skąd mam wiedzieć?  Jeśli robi się ciasno to serio chyba dochodzimy do Wisły.
- No nie pieprz że jeszcze czeka nas zimna kąpiel?
- Nie spokojnie to będzie bankiet u Królowej Elżbiety .
Rozmówcy zamilkli gdy doszedł do nich dźwięk pieniącej wody, po chwili im oczom ukazał się kraniec tunelu i rzekę.
Nikt nie wierzył że coś takiego dokonali ale jednak, uciekli z pomiędzy młota a kowadła i byli już niemal bezpieczni.
Pozostało przejść na prawą stronę rzeki co okazało się dosyć proszę dzięki płytkiemu poziowi wody, owocem wędrówki stał się lepszy zapach i wejście na Pracę Południe co już stawiało ich w doskonałej pozycji do powrotu do domu.
Dotarli na Zakręt skąd udało im się zatrzymać autobus jadący do Łukowa który zabrał ich bezpiecznie do domów gdzie wszyscy oczekiwali ich z niecierpliwością.

Czarne Stada Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz