2. Szabel

127 14 0
                                    

Po wydarzeniach z 11 listopada zostały powiększone środki bezpieczeństwa co do zabezpieczenia bezpieczeństwa miast. Został wyznaczony Komisarz Generalny do spraw porządku publicznego, oczywiście narodowości niemieckiej - Otto Herman, który postawił sobie na cel całkowitą pacyfikacje społeczeństwa i zniczenie ducha narodu polskiego. To jednak nie przyniosło zaplanowanych efektów lecz zupełnie odwrotne, pewne grupy młodych ludzi zaczęli sabotować działania służb komisarz.

Była już połowa grudnia gdy ponownie doszło do spotkania pełnej czwórki przyjaciół w jednym miejscu i czasie. Wcześniej nie było to możliwe gdyż obawiano się rozpoznania ich po wydarzeniach w Warszawie.
- Zima daje się we znaki, krucho ze wszystkim.
Zaniepokoił się Kacper,widać po nim było że nie dojada gdyż w oczach stracił na masie ciała.
- Co się dziwisz jak nie ma kto dostarczyć towarów z Dęblina? Tam siedzą i jest im dobrze a u nas trzeba zaciskać pasa.
- Dobra Kryspin bez bulwersu jakoś to załatwimy Dęblin nie jest daleko załatwi się to i owo.
- Po tym śniegu jak się tam dostaniesz masz kolejny "genialny" pomysł?
Na twarzy Norberta pojawił się szyderczy uśmiech.
- Z Warszawy będzie jechać transport węgla więc wystarczy się załapać i jedziemy prosto na miejsce.
Zapanowała cisza nikt nie odważył się powiedzieć czegokolwiek gdyż szaleńczy pomysł był absurdalny.
- Mało Ci adrenaliny z Wawy? Całkiem Ci na mózg siadło?
- Choćby i nawet to zrobię to
- Jesteś całkowitym imbecylem... Jadę z tobą.
Stwierdzenie Krystiana spotkało się z wielkim zaskoczeniem, ale jednak aprobatą.
- Wiedziałem że moi znajomi są inni ale nie że są stuknięci. Powodzenia nic innego nie mogę dla was zrobić.
Niby posępne słowa lecz jednak pełne życzliwości od strony Bartka sprowiły że poczuli większą pewność siebie.
Ustalenie szczegóły zajęło nie dużo czasu, plan zakładał wskoczenie na wagony pociągu towarowego i dostanie się do Dęblina.

Rankiem obaj szybko pojawili się na zakręcie niedaleko stacji skąd dostali do Warszawy. Tam pociąg musiał zwolnić i była możliwość wskoczyć na wagon, tak też się stało, kiedy tylko pojawił się pociąg szybkim krokiem podbiegli do środkowych wagonów.
- Skacz!!!
- Kurwa zabiję się!
- Dobra Kryspin ja pierwszy.
- Ta zabijesz się!
- Ryzyk fizyk.
Norbert skoczył łapiąc się za drabiny z tyłu jednego z wagonów, Krystian zrobił to samo 4 wagony dalej po czym podszedł do przyjaciela .
- Co dalej geniuszu jakie założenia ma dalej plan? Jak wrócimy co?
- Jeszcze nie myślałem o tym ale zawrócić już nie możemy.
- Bosko...
Krystian się strasznie zaniepokoił tym że powrót nie jest jasny, tym bardziej że pociągi pasażerskie nie funkcjonowały od 1 grudnia do 1 lutego. Jednak jego towarzysz zachował optymizm gdyż z doświadczenia w Warszawie wiedział że zawsze jest możliwość wyjścia z opresji a poza tym miał w Dęblinie kontakt .

Pociąg zaczął zwalniać, czyli zaczynał zbliżać się do miasta co znaczyło dla młodzieńców że zaraz trzeba opuścić transport kolejowy i zaskoczyć z wagonów. - Powtórka z rozrywki tylko teraz będzie łatwiej, tylko geniuszu nic sobie nie zrób skacząc na ziemię. - Co Cię szczypie? Umiem to i owo dam radę martw się o siebie.
Kończąc te słowa skoczył z drabiny na ziemię po czym szybko wstał bez żadnych obrażeń
- Cwaniak znów był pierwszy. Jebudu...
Norbert podbiegł do niego gdyż po upadku na ziemię jeszcze się nie podniósł.
- Żyjesz?
- Taaak ale dupa mnie nawala.
Ciesz się że tylko dupa a nie kręgosłup.
- Ha ha ha wal się.
Krystian po chwili wstał lecz pierwsze kilka kroków zrobił z kwaśną miną, wyskoczyli w odpowiedniej chwili tuż przed miastem.
- Dobra idziemy a co dalej? Jak ogarniemy żarcie i jak je zabierzemy?
- Ty ciągle widzisz wszystko w czarnych barwach.
- Bo ty nic nie pomyślałeś.
- Ja??? Ja mam wszystko dokładnie przemyślane tylko aby to wyszło musimy znaleźć kontakt .
- Jaki kurwa Kontakt ?
- Gościa którego nazywają "Jarema" to on organizuje całą akcję i skok na Twierdzę.
Krystian zatrzymał się i stał chwilę w bezruchu.
- Jaki kurwa skok? Na Twierdzę Dęblin? Czym kurwa? Kamieniami?
- Nie bulwersuj się spokojnie my mamy tylko wynosić żarcie za czarną robotę odpowiadają jego ludzie.
Na drodze przy skraju lasu z którego wyszli chłopcy stała dziewczyna, wysłana przez Jaremę.
- Jestem "Niki" przysłał mnie Jarema aby wam pokazać wejście do tunelu i pomóc w przeniesieniu pakietów jedzenia.
- Ja jestem Krystian.
- Nigdy nie używajcie własnych imion i nazwisk to wie każdy jak nie macie żadnych pseudonimów to się nie przedstawiać czy to jasne?
Norbert trochę poczuł się zniesmaczony reprymęndą od niej ale po chwili przeszedł do sedna i otrzymał instalację dotyczące ich udziału w tej kradzieży, "Szabel" jak to nazywała dziewczyna .

Dotarli w jakieś dziwne miejsce gdzie wszędzie była rozrzucona ziemia, ten widok był dość nietypowy gdyż strasznie rzucał się w oczy lecz był jednak w środku lasu więc wszystko było doskonale zamaskowane.
- Gdzie my jesteśmy? Niki daleko do twierdzy?
- Jakieś pół kilometra nie wiem nie ja kopię tunel, spokojnie jest szeroki.
- Bardziej jestem ciekaw jak zabierzemy fanty ze sobą?
- Nie nerwicuj się tak jak wszystko pójdzie dobrze to będzie dobrze...
- A żeś powiedziała.
Ona jest nie ten tego, po prostu nie doklepana. Takie myśli krążyły po głowie Norberta gdy przyglądał się okolicy, Krystian natomiast zaczął się martwić co się stanie gdy ich nakryją na podporowadzaniu zapasów.
- Niki a jak my to zrobiły że nikt nas nie zauważy?  To chyba nie jest zbyt proste?
- Wiem dlatego Jarema z dwójką innych ludzi zrobi małą dywersyje, wtedy też rozwalimy podłogę spichlerza.
- Pozostaje pytanie kiedy zaczynamy?
-W południe czyli za niespełna godzinę.
Krystian już nie był pozbawiony złudzeń że to będzie większe ryzyko niż awantura w Warszawie.

Godzina 11:50
Adrenalina uderzyła wszystko dopięte na ostatni guzik i nastąpiło czekanie na ruch Jaremy, gdy wybiło południe usłyszeli serię pistoletu maszynowego po czym liczne salwy odpowiedzi.
- Teraz!!!
Krzyknął Krystian i rozwalili podłogę spichlerza a ich oczom ukazał się ich cel.
Wszyscy wyskoczyli z dziury w podłodze łapiąc z półek po kolei puszki konserw, kaszę gryczaną oraz makaron, wszystko szło w torby i było transportowane do wyjścia z tunelu.
"Szabel" biegł błyskawicznie zanim się obejrzeli wynieśli pół zawartości budynku, gdy nagle usłyszeli kolejne strzały które świadczą że ponownie został nawiązany ogień ale daleko co oznaczało że Jarema nie zdołał się wycofać.
Norbert zaczepił Niki na moment.
- Niki ile tego jeszcze bierzemy toż to pół miasta by jadło ze dwa tygodnie i to w wersji na bogato?
- Jeszcze to co teraz zabierzemy i ewakuacja lepiej nie ryzykować.
Szybko skończyli pakować torby i zniknęli w ciemnościach tunelu, po wyjściu zauważyli samochód dostawczy na którym mają ukryć wszystkie fanty z dala od wlotu tunelu, nie bawiąc się długo wszystko zapakowali do środka i ruszyli w kierunku lasu.
- Po co my jedziemy środkiem lasu? Przecież zostawiamy za sobą jawny ślad zaraz rozpoczną pościg.
Krzyknął zdenerwowany Krystian gdyż obawiał się ucieczki przed partrolami niemieckiej policji która nie obawia się użyć broni.
- Chyba musicie się dosyć z powrotem?  W lesie jest stara bocznica na której stoi drezyna. Nie pytaj skąd ją mamy, na niej dostaniecie się w swoje okolice z kontrabandą.
Nie długo po tej rozmowie znaleźli się przy starej bocznicy, Norbert zabrał z łupu dwie torby puszek i dwie kaszy a Krystian torbę puszek i trzy makaronu, po czym ułożyli je na ich środku transportu.
- Do zobaczenia chłopcy jak dojedziecie musicie ukryć ten wynalazek bo zapewne jeszcze nie jeden raz się wam przyda ruszajcie z Bogiem.
- Niech Ci szczęście sprzyja Niki.
Drezyna ruszyła z skrzypotem kół, to była istna tortura dla biednych uszu.
- Japierdole Krystian ja tu oszaleje!  Nie dość że zimno trzeba się narobić aby ten szmelc jechał to jeszcze tak skrzypi.
- W domu mam sporo smaru to się jakoś to załatwi a teraz zapieprzaj a nie gadasz szmat drogi przed nami.
W rzeczy samej chłopcy nie poruszali się zbyt szybko, dlatego zanim dotarli ponownie na zakręt z którego wyruszyli była już godzina 17, było już wszędzie ciemno chłopaki ostatkiem sił pozbawiali wynalazek Niki kół i postawili go obok torów i przykryli gałęziami aby nie był widoczny.
- No teraz trzeba już tylko dostać się z tym do domu na rowerze.
- Gadałem z Bartkiem aby nam ogarnął jakąś pomoc to powiedział że przyjedzie z Kacprem pomóc to taskać.
- To gdzie ten ćwok jest teraz?
- Jak znam życie to we wsi.
Jednak tym razem Norbert się pomylił gdyż Bartek z Kacprem stali już tylko 10 metrów dalej, przywitali się serdecznie po czym rozdzielili bagaż po równo i ruszyli do domu Krystiana.

Chłopak wszystko ukrył w starej szopie która nie była użytkowana przez kilka lat ale posiadała wejście w podłodze do małej piwniczki gdzie było idealne miejsce na fanty.
- To teraz zima już nie taka straszna.
- Kacper japa bo nie ty żeś dla tego dupy nadstawiał!
Krystian rzucił nie miłym tonem,  lecz dobry humor Norberta wymusił na nim śmiech gdyż odpowiedział mu z dużym komizmem.
- No tak się składa że tylko ciebie dupa boli.
W ten sposób minęła reszta wieczoru po czym każdy ruszył do swojego domu.

Czarne Stada Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz