Rozdział 29

366 26 22
                                    

Luke: Russell?!

Clementine: Russell? Kim jest Russell?

Luke: Przypatrz mu się dokładnie. Musiałaś choć raz na niego trafić w Howe's.

Clementine: Howe's?

Dziewczynka przyjrzała się chłopakowi, próbując przypomnieć sobie dokładniej swój krótki pobyt w Howe's Hardware.

Clementine: Pamiętam cie... trafiłam na ciebie niedaleko półek, tuż po tym, gdy wybiegłam ze zbrojowni. Stałeś przy jednym z wyjść, trzymałeś w ręku broń. Powiedziałeś mi, bym zajęła się pracą.

Russell: Ciężko było cię tam nie zauważyć. Biegłaś jak na złamanie karku, dzieciaku. Jeszcze w tej koszmarnej kurtce, której jak widzę... nie masz. Minął rok, a ty się niewiele zmieniłaś... jak ci było?

Clementine: Clementine.

Russell: No proszę, Luke, czas także się ciebie nie trzyma. Dalej chodzisz z tą swoją maczetą.

Luke: Do rzeczy, Rus. Co tu robisz?

Russell: Widzę, że masz na sobie moją kurtkę.

Luke i Clem spojrzeli na siebie, a następnie na Russella nie wiedząc o co mu chodzi.

Luke: Twoją kurtkę? Jak to twoją? Należy do mnie.

Clementine: Sama mu ją dałam.

Russell: A kto  dał ją tobie?

Clementine wróciła pamięcią do dnia, gdy poszła wraz z Kennym na polowanie. Tego samego dnia, próbując łowić wpadła pod lód, prosto do lodowatej wody jeziora. Myśląc, że nie przeżyje, ktoś ją wyłowił i dał jej swoją kurtkę, by ją ogrzać.

Kto? Nie wiedziała, nie poznawała po głosie. Próbowała sobie przypomnieć męski głos, który ją uratował, jednak nie potrafiła. Słuchając głosu Russella, wiedziała, że jest znajomy. Jednak czy z Howe's czy z okolic jeziora, nie wiedziała sama.

Russell: Pamiętam cię. Widziałem cię tamtego dnia, w stanie Ohio, niedaleko Wellington. Gdy wpadłaś do wody, wiedziałem, że pod nim były szwendacze. Gdy się nie wynurzałaś, wiedziałem, że jeśli nie ja, nikt cię nie uratuję. Byłaś przemarznięta, potrzebowałaś tej kurtki bardziej niż ja.

Clementine: To... to byłeś ty? Ty mnie uratowałeś?

Russell: Musiałem. Nikogo innego tam nie było. Nawet ten facet, którego załatwił Bill nie mógłby zdążyć, by ci pomóc.

Clementine: Pamiętam... to była okropna zima. Gdy doszłam do siebie, musiałam oddać Lukowi kurtkę.

Russell: Dałem ją tobie, bo jej potrzebowałaś. Ty dałaś ją Lukowi, bo on jej potrzebował. Najwidoczniej każdy postąpił tak, jak najlepiej umiał.

Clementine: Nie wiem, co powiedzieć... d – d – dziękuje za ratunek.

Russell uśmiechnął się i skinął głową.

Luke: Co mogę powiedzieć? Dzięki, że jej wtedy pomogłeś. Chociaż minął ponad rok czasu, jak to możliwe, że znów jesteś tam gdzie my?

Russell: Możecie opuścić chociaż broń, byśmy mogli normalnie porozmawiać? Pamiętasz mnie, odkąd po raz pierwszy Tavia zabrała mnie do Howe's, Luke. Byłeś jedną z pierwszych osób które tam poznałem.

Luke: Potem łatwo o tym zapomniałeś. Gdy tylko Carverowi zaczęło odwalać, odwróciliście się ode mnie. Ty, Wyatt, Vince, Shel, Becca, nawet Tavia. Rozumiałem, że Troy to tchórz, ale po was spodziewałem się więcej. Zwłaszcza po tobie, po tym co przeżyłeś.

Inna historia Clementine i Luke'a: The Walking Dead FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz