Rozdział 13

350 26 0
                                    

Clementine strzelała celnie w głowy najbliższych szwendaczy. Gdy te padały, zaczęła wybijać te, które blokowały drogę do sklepu. Dziewczynka mogła już wbiec do środka, a gdy to zrobiła, na samym środku sklepu stał Luke, dźgający maczetą szwendacze, które starały się go dopaść.

Luke z całej siły machał maczetą, by ostrzem przebić ich czaszki, bądź uciąć głowy. Mężczyzna dawał z siebie wszystko, ale widać było, że już był wykończony. Clem zaczęła strzelać w szwendacze, które się zbliżały, by móc ułatwić Luke'owi wyjście z kłopotów.

Po paru strzałach, Luke zauważył Clem, przebijającą się przez chmarę truposzy.

Luke: Clem!

Clementine: Luke! Nic ci nie jest?

Luke: Jak na razie nic mi nie jest, dzieciaku!

Clem wspólnie z Luke'iem wybili szwendacze znajdujące się w środku sklepu, a póki co, na zewnątrz nie było żadnych kolejnych truposzy. Ani truposzy, ani Kenny'ego. Luke zdołał jeszcze przytulić roztrzęsioną po walce z trupami Clem, jednak ona nadal myślami była gdzie indziej.

Dziewczyna jeszcze przez chwilę stała odwrócona do drzwi do sklepu, wyczekując. Nikt i nic jednak nie podchodziło. Dziewczynka posmutniała, czując nie tylko zmartwienie, ale i rozgoryczenie postawą Kenny'ego.

Luke widząc jej minę, podszedł bliżej, łapiąc dziewczynkę za ramię.

Luke: Clem? Clem, co jest? Coś ci się stało?

Clementine: N – nie... nic mi nie jest.

Luke: Gdzie jest Kenny?

Clementine: Nie wiem. Pewnie jest... pewnie jest jeszcze na swojej ulicy.

Luke: Mhm... nie martw się. Poradzi sobie.

Clementine: Może... gdziekolwiek jest.

Luke wiedział, że Clem nie mówi mu całej prawdy. Mógł to rozpoznać po wahaniu w głosie dziewczynki i jej złości.

Luke: Odpowiedz mi proszę, ale szczerze... Kenny nie chciał mi pomóc, zgadza się?

Clementine spojrzała na Luke'a w milczeniu. Nic nie powiedziała. Luke położył dłonie na biodrach i pokręcił głową.

Luke: Wiedziałem, że Kenny za mną nie przepada, ale żeby aż tak? Cóż, pozostaje mi tylko się z tym pogodzić. Ej, Clem. To, że nie chciał mi pomóc, nie znaczy, że cię zostawił. Nie mógłby odejść bez ciebie. Akceptuję go tylko ze wzgląd na ciebie, ale nadal starałem się dawać mu szansę.

Clementine: Wiem. Ale to już chyba nie ma znaczenia.

Luke: Nie mógłby cię zostawić. Wiem, że nie chciałby mi pomagać widząc tyle szwendaczy, ale... nie zostawiłby cię na pastwę tego miasteczka.

Clementine: Podjęłam decyzją... by ci pomóc. Może dlatego... nie mógł jej znieść.

Luke: Hej, nie mów tak... nie znam go dobrze, ale ty tak i wiesz, że—

Clementine: W tym świecie nic o nikim nie można wiedzieć. Nie na pewno.

Luke westchnął, obejmując dziewczynkę.

Luke: Zdaję się, że masz rację. Ale spójrz co znalazłem.

Mężczyzna poprowadził Clem na drugi koniec sklepu, gdzie były półki z namiotami. Luke wziął w ramiona dwa identyczne zestawy i rozpromienił się przez swoje znalezisko. Clem również zdołała się ucieszyć.

Inna historia Clementine i Luke'a: The Walking Dead FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz