Rozdział 14

358 24 5
                                    

Tego samego dnia, po kilkudziesięciu minutach, grupa Clem dotarła do bram Wellington. Pilnowała jak zwykle Edith, która rozpoznawszy samochód, wpuściła grupę za bramę.

Kenny zatrzymał się nieopodal, a na powitanie przyszedł im Marcus z córką, Mariettą. Mężczyzna widząc grupę całą i zdrową, uśmiechnął się.

Młoda Marietta widząc Clem uśmiechnęła się i przytuliła ją.

Marietta: Wróciliście!

Clementine: Tak i wiem, ciężko w to uwierzyć.

Marcus: Całe szczęście, że przeżyliście. Jak było w Medinie? Czy było tak źle, jak myślałem?

Kenny: Nie było łatwo, ale jak widzisz, przeżyliśmy. Zero ran, zero ugryzień. Cud.

Luke jęknął.

Luke: Mów za siebie... to nie na ciebie zawaliła się półka!

Marcus spojrzał na obolałego Luke'a.

Marcus: Co ci się stało?

Luke: Zawaliła się na mnie cholerna półka! Przez kilkanaście zjebanych minut miażdżyła mi nogi!

Marcus: Lottie ma akurat dyżur. Może znaleźć ci jakiegoś lekarza.

Clementine: Pomogę mu.

Kenny: Dobrze. Ja tu zostanę.

Clem podeszła do Luke'a.

Clementine: Jeśli potrzebujesz, oprzyj się na mnie.

Luke: Dzięki, Clem. Mam nadzieję, że to tylko stłuczenia i, że tym razem to nie ja będę w gipsie.

Luke oparł się na dziewczynce, a ona powoli prowadziła go w stronę szpitala. Kenny został przy Marcusie i Mariettcie. Mężczyzna spojrzał na córkę i objął ją.

Marcus: Kochanie, czy mogłabyś pójść do domu? Wrócę jak tylko porozmawiam z Kenny'm.

Marietta: Dobrze. Kiedy nas znów odwiedzicie?

Dziewczynka spojrzała na Kenny'ego.

Kenny: To zależy jakiego będziemy mieć pecha na zewnątrz.

Marietta: Niech tata pozwoli wam zostać tutaj. Wtedy nie będziecie mieć pecha, prawda?

Marcus spojrzał na córkę z niepokojem.

Marcus: To nie takie proste, Marietta. No leć już.

Dziewczynka pobiegła w stronę domów. Marcus został z Kenny'm.

Marcus: Czy poza wypadkiem Luke'a mieliście jakieś inne przypadki?

Kenny: Udało nam się znaleźć to, czego szukaliśmy. Dzięki temu uda nam się rozbić obóz niedaleko.

Marcus: Rozbijcie go na zachód od miasta. Tam są większe opady, może uda wam się unikać żerców jakiś czas.

Kenny: Dzięki, ale unikanie tych potworów graniczy z cudem. Będziemy musieli liczyć na swoją wiedzę.

Marcus: Skoro zdołaliście przetrwać już 2 lata, to wasza wiedza jest spora. Nie trzeba się o was martwić.

Kenny: O sobie bym tego nie powiedział. To Clementine i Luke zdobyli te rzeczy, ja tylko uruchomiłem auto.

Marcus: Ta dziewczyna to twarda sztuka. Ile ona ma lat? 10? A radzi sobie lepiej, niż większość osób, które tu kiedyś przyjęliśmy. Mogłaby nauczyć mojej córki wielu rzeczy.

Inna historia Clementine i Luke'a: The Walking Dead FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz