14. Rose

10 3 0
                                    

Miałam łzy w oczach. 

-Michael...- spojrzałam na Michael'a.

-Rose...

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Michael podbiegł w moją stronę i objął mnie swoimi silnymi ramionami. 

-Rose... wszystko będzie dobrze.

-Michael, czy ja jestem...-bałam się powiedzieć tego słowa, czemu? Nie wiem. Michael pokiwał głową. Wtulił się w moje włosy biorąc głębokie wdechy.

-Czekaliśmy na ciebie. - usłyszałam głos Patcha. Spojrzałam na niego, uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam jego uśmiech.

-Też się cieszę, że cię widzę. - powiedziałam z lekkim zmęczeniem.

-Jak się czujesz?- Michael obejrzał mnie od góry do dołu. Spojrzał mi w oczy.- Jest okej?

Pokiwałam na znak, że wszystko jest okej. 

-Czuję się silna. - spojrzałam na Patcha, patrzył na mnie. 

Michael odsunął się ode mnie o krok, spojrzał mi prosto w oczy, aż przeszyły mnie ciarki. W jego oczach widziałam tylko strach i zmęczenie.

-Rose...- zaczął.- Wybacz mi, ja nie byłem sobą.- pokręciłam głową.

-To nie twoja wina.- po policzku spłynęła mi łza.

Z powrotem objął mnie w swoje ramiona.

-Wszystko będzie dobrze.


                                                                                         *******

Weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Spływała po mnie krew zmieszana z wodą. Jednocześnie czuję ulgę i niepewność, że to wszystko się jeszcze nie skończyło. Czerwonego koloru było coraz mniej, ubywał wraz z wodą. 

Po pół godzinnym prysznicu wyszłam z łazienki. Byłam sama w domu. Moja przebrana mama zostawiła na blacie w kuchni karteczkę z napisem: " Nie długo wracamy. Kocham Cię. Mama." Wspięłam się po schodach do swojego pokoju i otworzyłam szafkę z ubraniami. Było ich nie wiele. Wybrałam, jak co dzień czarne jeansy, a do tego błękitną koszulkę na ramiączka. Związawszy swoje włosy w koński ogon słuchałam muzyki, która dobiegała z mojego telefonu. 

Siedziałam na łóżku, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam je otworzyć.

-Chwilka!- zawołałam.

Potruchtałam parę kroków i otworzyłam drzwi.

-Dzień dobry.

Miał włosy w kolorze ciemnego blondu. Jest wysoki, mniej więcej 190 centymetrów. Oczy jasne.  Skądś go znałam.

-Siema.

-Ym... Siema. W czym mogę pomóc? -powiedziałam niepewnym głosem.

-Nie pamiętasz mnie?- na jego twarzy pojawił się lekki uśmieszek.- Nazywam się  Lorenzo.

Od razu wiedziałam, kto to jest. Demon. Mój były, nie zbyt dobry kolega. Przyjęłam postawę obojętną.

-Czego chcesz?- mlasnęłam. 

-Wiesz czego chcę. - zmarszczyłam brwi. 

-Nie wiem.- przewrócił oczami, o mało ja tego nie zrobiłam.- Mogę się dowiedzieć?

-Stałaś się mieszańcem.- wiedział.

-No właśnie "stałam się mieszańcem", więc lepiej do mnie nie podchodź.- ostrzegłam go zamykając drzwi, ale nie zdążyłam, ponieważ wsadził rękę pomiędzy drzwi a futrynę. Głośno westchnęłam. 

Ciało, a duszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz