Miałam łzy w oczach.
-Michael...- spojrzałam na Michael'a.
-Rose...
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Michael podbiegł w moją stronę i objął mnie swoimi silnymi ramionami.
-Rose... wszystko będzie dobrze.
-Michael, czy ja jestem...-bałam się powiedzieć tego słowa, czemu? Nie wiem. Michael pokiwał głową. Wtulił się w moje włosy biorąc głębokie wdechy.
-Czekaliśmy na ciebie. - usłyszałam głos Patcha. Spojrzałam na niego, uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam jego uśmiech.
-Też się cieszę, że cię widzę. - powiedziałam z lekkim zmęczeniem.
-Jak się czujesz?- Michael obejrzał mnie od góry do dołu. Spojrzał mi w oczy.- Jest okej?
Pokiwałam na znak, że wszystko jest okej.
-Czuję się silna. - spojrzałam na Patcha, patrzył na mnie.
Michael odsunął się ode mnie o krok, spojrzał mi prosto w oczy, aż przeszyły mnie ciarki. W jego oczach widziałam tylko strach i zmęczenie.
-Rose...- zaczął.- Wybacz mi, ja nie byłem sobą.- pokręciłam głową.
-To nie twoja wina.- po policzku spłynęła mi łza.
Z powrotem objął mnie w swoje ramiona.
-Wszystko będzie dobrze.
*******
Weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Spływała po mnie krew zmieszana z wodą. Jednocześnie czuję ulgę i niepewność, że to wszystko się jeszcze nie skończyło. Czerwonego koloru było coraz mniej, ubywał wraz z wodą.
Po pół godzinnym prysznicu wyszłam z łazienki. Byłam sama w domu. Moja przebrana mama zostawiła na blacie w kuchni karteczkę z napisem: " Nie długo wracamy. Kocham Cię. Mama." Wspięłam się po schodach do swojego pokoju i otworzyłam szafkę z ubraniami. Było ich nie wiele. Wybrałam, jak co dzień czarne jeansy, a do tego błękitną koszulkę na ramiączka. Związawszy swoje włosy w koński ogon słuchałam muzyki, która dobiegała z mojego telefonu.
Siedziałam na łóżku, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam je otworzyć.
-Chwilka!- zawołałam.
Potruchtałam parę kroków i otworzyłam drzwi.
-Dzień dobry.
Miał włosy w kolorze ciemnego blondu. Jest wysoki, mniej więcej 190 centymetrów. Oczy jasne. Skądś go znałam.
-Siema.
-Ym... Siema. W czym mogę pomóc? -powiedziałam niepewnym głosem.
-Nie pamiętasz mnie?- na jego twarzy pojawił się lekki uśmieszek.- Nazywam się Lorenzo.
Od razu wiedziałam, kto to jest. Demon. Mój były, nie zbyt dobry kolega. Przyjęłam postawę obojętną.
-Czego chcesz?- mlasnęłam.
-Wiesz czego chcę. - zmarszczyłam brwi.
-Nie wiem.- przewrócił oczami, o mało ja tego nie zrobiłam.- Mogę się dowiedzieć?
-Stałaś się mieszańcem.- wiedział.
-No właśnie "stałam się mieszańcem", więc lepiej do mnie nie podchodź.- ostrzegłam go zamykając drzwi, ale nie zdążyłam, ponieważ wsadził rękę pomiędzy drzwi a futrynę. Głośno westchnęłam.
CZYTASZ
Ciało, a dusza
FantasiJest to historia Michael'a, podupadłego anioła i jego ukochanej Rose, wysłanniczki Lucyfera. Patch, najlepszy przyjaciel Michael'a prosi go o pomoc. Nagle pojawiła się nadzieja, na to by upadły anioł stał się człowiekiem. Ale staje im coś na drodze...