Rozdział 4

13.4K 879 941
                                    

-Draco ja wiem jak uwielbiasz eliksiry, ale przychodzenie dwadzieścia minut przed zajęciami, nie sprawi, że lekcja zacznie się szybciej-Dziewczyna zaczęła narzekać, gdy dotarli pod salę.

-Co ty nie powiesz?-Przewrócił oczami.

Pansy popatrzyła na niego zirytowana.

-Dobra, koniec, moja cierpliwość ma granice. Mów co jest nie tak.

-Pf nic, wszystko jest w jak najlepszym porządku, nie widzisz?

-Masz spodnie ubrane tył na przód-skomentowała.

Spojrzał na dół i rzeczywiście coś nie grało. Zrobił wielkie oczy i wrócił spojrzeniem do niej.

-Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś?!

-Chciałam zobaczyć, kiedy zauważysz, ale najwidoczniej próżny trud. Draco co z tobą, od kilku dni nie jesteś sobą. Cały czas się zamyślasz, chodzisz rozkojarzony, mało jesz i prawie z nikim nie rozmawiasz.

-Nie prawda.

-Wczoraj nie zareagowałeś, kiedy Wesley nazwał cię wypłowiałą fretką.

-Musiałem go nie usłyszeć. Czasami cichy głos biedoty nie jest w stanie do mnie dotrzeć.

-Porządnie oberwałeś na treningu-wymieniała dalej.

-To przez naszego ułomnego pałkarza.

-Nie szło ci na zajęciach, nawet na Eliksirach.

-Każdy ma gorszy dzień.

-Na boga wlazłeś w kolumne-podniosła głos.

-Chciałem w nią wejść, okej?

-Draco-powiedziała zirytowana.

Chłopak westchnął i przetarł twarz dłońmi.

-Ja... nic mi nie jest, muszę tylko... załatwić parę rzeczy-powiedział w końcu.

-Mogę pomóc-zaproponowała.

-Nie sądzę.

Zamilkła na chwilę.

-Czy... czy to ma związek z Czarnym Panem?-zapytała cicho.

-Nie, nic z tych rzeczy!-zaprzeczył.

Świetnie, teraz się będzie martwić. Poczekali w ciszy pod klasą, patrząc, jak uczniowie gromadzą się wokół, aż profesor Snape nie wszedł do środka.

I znów całe zajęcia był rozkojarzony, nie tylko przez te zarazę Pottera, ale i przez Pansy. Chociaż było mu trochę lepiej niż chwilę przedtem. Nie bolała go głowa ani nie piszczało mu w uszach, jednak to nie wystarczyło, by mógł się skupić wystarczająco na czymś tak wymagającym, jak warzenie eliksiru.

Jego eliksir, który miał wyjść niebieski, zrobił się fioletowy i dziwnie pachniał, ale profesor jedynie pokiwał na niego głową z rozczarowaniem. Pocieszające było, że eliksir Potter'a i Wesley'a był błotniście brązowy i bulgotał niekontrolowanie, za co zostali porządnie zganieni przez Snape'a i stracili kilka punktów.

Draco zachichotał pod nosem, ale kiedy Potter podniósł na niego wzrok, uśmiech zszedł z jego twarzy zastąpiony kwaśnym grymasem. Odwrócił się i wznowił pracę nad swoim kociołkiem, niestety eliksiru nie udało mu się uratować, ale to teraz było najmniejszym z jego zmartwień.

Po skończonej lekcji znów zobaczył, że Potter szykuje się do pościgu, więc umknął mu w tłumie wychodzącym z klasy. Wybiegł na korytarz i schował się za posągiem wiedźmy. Wciśnięty, pomiędzy ścianę i posąg, kątem oka zobaczył, jak Potter rozgląda się zdezorientowany na boki i odchodzi powoli. Uśmiechnął się złośliwie za odchodzącą osobą.

Nie wiem co robię-DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz