Rozdział 63

8.9K 403 651
                                    

Jak wszystkim dobrze wiadomo wraz z nadejściem wiosny, wybijają się pierwsze pąki kwiatów i liście zaczynają zielenić drzewa, ale nie każdy wie, że to również jedyny czas, gdy można sadzić Kropiki Kapeluszowe. Nie uczą tego również w szkole, na szczęście Neville spędził z profesor Sprout wystarczająco dużo czasu, pomagając jej po lekcjach, by się o tym dowiedzieć. Spędził większość dnia w szklarni, rozgrzebując specjalnie przygotowane grządki i wsadzając młode sadzonki. Wciąż jeszcze z ziemią za paznokciami i liśćmi zaplątanymi we włosy, siedział na parapecie, wyglądając za okno na połacie Błoni.

Najwidoczniej nie jedynie dla niego był to dzień pełen zajęć, zauważył, widząc Harry'ego idącego szybkim krokiem przez korytarze.

-Hej Harry, spieszysz się gdzieś?-zapytał wesoło.

Harry wzdrygnął się wytrącony z transu, w który wprowadził go tupot własnych butów.

-Hej, tak-Uśmiechnął się szeroko-Idę na spotkanie.

Neville szybko podłapał, o co chodzi. Zwykłe spotkania nie były powodem, by się tak uśmiechać.

-Randka?

Harry zaśmiał się nerwowo.

-Nie, ale... może się nią stanie.

-Powodzenia w takim razie. Daj znać, jak poszło.

-Dzięki, ale nie nakręcam się za bardzo.

Neville uniósł rozbawiony brew. Widać było jednak, że miał wielkie nadzieje. Neville, chociażby dla spokoju w pokoju wspólnym miał nadzieje, że mu się uda.

-Wydaję mi się, że nie musisz się o nic martwić.

Harry uśmiechnął się przyjaźnie i zaczął odchodzić. Wyglądał uroczo, martwiąc się w ten sposób, Neville nabrał ochoty się z nim podroczyć.

-Pozdrów ode mnie Malfoy'a jak się spotkacie-powiedział głośniej.

Harry poczerwieniał i próbował coś powiedzieć, ale w końcu zamknął usta i odmaszerował. Neville zaśmiał się rozbawiony i wrócił do podziwiania natury.

Po jakimś czasie ku jego zaskoczeniu zobaczył postać biegnącą przez korytarze. Zerknął jedynie kątem oka niezainteresowany, ale gdy platynowe włosy mignęły mu na chwilę, omal nie skręcił sobie karku, odwracając głowę.

-Malfoy?

Ślizgon nie wydawał się go zauważyć, ale na dobrą sprawę nie wydawał się zauważyć nawet gruntu pod nogami. Neville byłby zaniepokojony o uczucia Harry'ego, ale Malfoy wydawał się kierować w stronę, w którą szedł wcześniej jego przyjaciel.

Neville zmarszczył brwi.

Niedługo potem Harry znów przedeszł obok, nerwowo przebierając nogami.

-Harry?

-Nie teraz Neville spieszę się!-odkrzyknął z końca korytarza.

-Czekaj jeśli szukasz-

Ale Harry już zdążył uciec, zostawiając jeszcze bardziej zdezorientowanego Nevilla.

W końcu Gryfon postanowił wstać i udać się do wieży, zapytać Hermione, o co chodzi. Nie zaszedł daleko, a obok niego przebiegła znów osoba w ślizgońskim uniformie.

-Malfoy!-krzyknął za nim, ale ten nawet nie zwrócił na niego uwagi.

Westchnął głośno i wznowił krok.

Gdy w końcu wszedł do wieży, zastał Lunę oplatającą Ginny w jakieś dziwne naszyjniki. Ostatnio stały się jej obsesją, o czym każdy w szkole musiał zostać poinformowany. Neville sam nosił kilka, po tym jak Luna nalegała, że to dla jego bezpieczeństwa.

Nie wiem co robię-DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz