Rozdział 18

9.3K 731 214
                                    

Gdy wreszcie dotarli pod drzwi pokoi profesora, Malfoy zdołał się opanować i w końcu odwrócił się w stronę Harry'ego.

-Załóż tę podomkę znikania i masz być cicho, żadnego dźwięku jasne? Jak będzie trzeba, to przestań oddychać.

Harry przewrócił oczami, ale założył na siebie pelerynę i stanął tuż za blondynem.

Malfoy zastukał w ścianę, a mur zmienił się w małego gargulca. Stwór spojrzał na Ślizgona, bezwyrazowym spojrzeniem.

-Powiedz profesorowi, że Draco Malfoy chciałby się z nim widzieć.

Gargulec skinął łbem i znów zmienił się w kamień.

Harry zaczął przestępować z nogi na nogę, czując lekkie zdenerwowanie. Malfoy odwrócił głowę w jego kierunku, marszcząc brwi z rumieńcem na twarzy.

-Stójże prosto i nie dysz mi na kark-warknął, ale głos mu się załamał pod koniec.

Gryfon cofnął się szybko o krok i wbił spojrzenie w podłogę.

Ściana się w końcu rozsunęła, ukazując wiecznie zirytowane oblicze profesora.

-Czego pan chciał panie Malfoy, jest już późno.

-Um zastanawiałem się, czy nie mógłby mi profesor wytłumaczyć pewnego tematu. Starałem się znaleźć wytłumaczenia w książkach, ale żadne nie było dostatecznie jasne.

Harry bał się, że profesor odmówi i cały ich plan przepadnie. Snape uniósł nieznacznie brew.

-Dobrze więc, mam teraz chwilę, ale masz wyjść przed ciszą nocną-zastrzegł.

Wszedł do środka, a Malfoy poszedł za nim, oglądając się przez ramię. Harry zdążył wślizgnąć się za nim, depcząc mu po butach, zanim ściana zatrzasnęła się za nim. Blondyn posłał w przestrzeń zirytowane spojrzenie.

-Dobrze więc, jaki temat chciał pan omówić panie Malfoy?-zapytał Snape, siadając na kanapie przed stolikiem.

-Um zastanawiałem się, w jaki sposób poćwiartować korzeń mantrygory i z czym ją zmieszać, by zlikwidować jej...

Harry przestał słuchać wywodu Malfoy'a i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Pokój nie był mały, ale te wszystkie ciemne kolory i ciężkie meble sprawiały, że człowiek miał klaustrofobiczne uczucia. Kominek był tuż koło kanap i stoliczka, przy których siedzieli Snape i Malfoy, więc Harry ostrożnie przeszedł koło nich, starając się nie wydać żadnego dźwięku. Kiedy podszedł pod kominek, chwilę poświęcając na ogrzanie się w jego cieple, zauważył, że nigdzie nie ma proszku Fiuu. Zwykle stoi na kominku lub w pobliżu, ale chłopak nie widział go nigdzie wokół, zaczął szukać dookoła, ale nigdzie go nie znalazł.

Popatrzył na pozostałą dwójkę, ale Snape wydawał się zaabsorbowany tłumaczeniem. A Malfoy, co jakiś czas rzucał przez pokój nerwowe spojrzenia, ale również skupiał się na słowach profesora.

-Już pan rozumie panie Mlafoy?-zapytał nauczyciel.

-Um.. myślę, że tak, ale-

-To dobrze, niedługo cisza nocna.

Harry zaczął panikować, a Malfoy przeczuwając, że brunet nie znalazł proszku, próbował wymyślić inne pytanie.

-Chciałem jeszcze zapytać, jeśli to nie problem, o...

-Panie Malfoy nie mam czasu na-

Obydwoje zamarli, gdy usłyszeli brzęk i trzask rozbijanego szkła. Odwrócili się szybko i zobaczyli, że drzwi jednej z szafek koło kominka były otwarte. Ze środka wypadło kilka słoiczków i butelek, które leżały rozwalone na ziemi. Ślizgon szybko wypatrzył w tym bałaganie szkatułkę z proszkiem Fiuu.

Nie wiem co robię-DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz