Rozdział 35

8.9K 667 216
                                    

Draco myślał, że Pansy nigdy nie skończy gadać i wydawało mu się, że minęły wieki, dopóki w końcu nie ochłonęła. Wzięła kilka głębokich oddechów i usiadła na fotelu, nawet nie patrząc na Draco.

-Mam nadzieje, że nacieszyłeś się nim wystarczająco dużo-odezwała się po chwili szorstko-Bo przez długi czas się nie zobaczycie. Idziesz dziś na zajęcia i wracasz do dormitorium, nie możesz tu dłużej zostać. Ślizgoni robią się podejrzliwi.

-Daj spokój. Nie oszaleje, jeśli przez jakiś czas sobie od niego odpocznę.

Taką przynajmniej Draco miał nadzieje.

-Zobaczymy.

Pansy wstała i podeszła do drzwi.

-Pójdę po twoje szaty i torbę, ty się ogarnij w tym czasie. Zaraz pójdziemy na śniadanie, postaraj się nie wyglądać, jak ktoś, kto walczy o swoje życie.

Dziewczyna wyszła, zamykając za sobą drzwi, a Draco oparł się zmęczony o poduszki. Nie sądził, że kiedyś to powie, ale nie miał ochoty wracać na zajęcia, szczególnie na eliksiry. Ten przedmiot wymagał całkowitego skupienia, a z Potter'em w klasie, nie sądził, że uda mu się je osiągnąć.

Pansy ma rację, wiedział to jeszcze przed jej długim wykładem, ale nie mógł tak po prostu-

Draco nie jest zdesperowanym zwierzęciem. Jeśli chce kogoś przelecieć, potrzebuje jedynie swojego uroku osobistego, a nie kilku szklanek ognistej whiskey. Fajnie by jeszcze było, gdyby ta osoba była przytomna.

Poza tym Potter mu pomógł. Czy tego Draco chciał, czy nie, ale pomógł mu i Draco nie mógłby go wykorzystać w taki sposób. Mimo że wciąż go nie lubił.

Ale tak jak mówiła Pansy, teraz będzie się musiał zmierzyć z konsekwencjami swoich decyzji. Ugh, a jeśli ktoś się dowie...

Draco jęknął sfrustrowany i wstał wreszcie z łóżka. Poszedł do łazienki i energicznie umył zęby i twarz. Skrzywił się do lustra na widok swoich włosów, ale taki ich stan był do przewidzenia. Nie miał przy sobie swojego ulubionego żelu, więc improwizował z rzeczami, które znalazł w łazience. Jego włosy nie było jak zwykle idealne, ale nie wyglądały też jakoś bardzo źle, więc to musiało wystarczyć. Pachniały też zbyt kwiatowo jak na jego gust, ale będzie musiał to przeboleć.

Pansy weszła bez pytania do łazienki i rzuciła mu ubrania, które Draco ledwo złapał.

-Mogłem być nagi-wytknął sucho, starając się utrzymać szaty w rękach.

-I myślisz, że ktoś by się przejął?

Wyszła, zostawiając Draco z jego rzeczami, więc przebrał się szybko i poświęcił chwilę, by z aprobatą poprzyglądać się sobie. Poświęciłby na to więcej czasu, ale wiedział, że jeśli szybko nie wyjdzie Pansy, wejdzie go łazienki i albo go z niej wywlecze za włosy, albo rzuci w niego krzesłem i zostawi.

W pokoju było czysto, łóżko było zaścielone, a torba Draco leżała na biurku z wszystkimi potrzebnymi rzeczami.

-Dziękuję-powiedział do Pansy, czekającej przy drzwiach.

Ślizgonka westchnęła, ale uśmiechnęła się do niego słabo.

-Chodźmy już.

Po drodze na śniadanie natknęli się na kilku Ślizgonów. Patrzyli na Draco z zainteresowaniem, ale nikt się do niego nie odezwał. Draco też nie kwapił się, by zaczynać rozmowę.

Wielka Sala była pełna ludzi, gdy weszli. Draco pomyślał, że powinien jednak spędzić mniej czasu w łazience i przyjść wcześniej. Teraz cała sala się na niego patrzyła albo przynajmniej tak mu się wydawało. Gdy dosiedli się do reszty Ślizgonów, na niego spadła większość atencji.

-No patrzcie, kto raczył się wreszcie pojawić-odezwał się pierwszy Blaise, przysuwając się do nich-Naprawdę byłeś chory, czy znów Potter dokopał cię tak mocno, że musiałeś lizać rany u pielęgniarki?

Nott uśmiechnął się złośliwie po drugiej stronie stołu.

-Ciebie też miło widzieć Blaise-odpowiedział przez zaciśnięte zęby.

Pansy ścisnęła jego nogę pod stołem. Draco starał się zmazać grymas z twarzy.

-Zamierzasz wrócić do dormitorium, czy potrzebujesz więcej czasu, by dojść do siebie?

-No już Blaise wiemy, że tęskniłeś za Draco, ale odsuń się, zanim usiądziesz mu na kolanach.

Mina Pansy była życzliwa, ale jej oczy rzucały w Blaise'a niewidzialne noże. Blaise skrzywił się i odsunął kawałek. Pansy zwykle daje im się drażnić, nawet gdy widocznie przekraczają pewne granice. Tak właśnie wyglądają konwersację między Ślizgonami. Fałszywe uśmiechy, udawane zainteresowanie, ciągła chęć wbicia komuś szpilki. A gdy zauważą, że cię to rusza, to po tobie.

Dlatego Pansy tak nalegała, żeby wrócił. I rozumie czemu nie chce nikomu mówić. Jeśli inni wiedzą o twojej słabości, rzucą się na ciebie jak psy na świeże mięso.

Przez większość posiłku, Draco grzebie w jedzeniu i odpowiada jedynie, jeśli ktoś go o coś zapyta. Ślizgoni szybko tracą zainteresowanie, gdy nie mówi niczego, do czego mogliby się przyczepić. Bulstrode i Nott są jednak wyjątkowo upierdliwi. Są okropni razem, ale jako para są siebie warci.

-Przegapiłeś trening w piątek-przypomina Nott.

-Choć po tym, co widzieliśmy ostatnio, może to i lepiej-dodaje Bulstrode.

Draco zacisnął mocno ręce pod stołem.

-Nie rób sobie nadziei Nott, nawet gdyby zwolniło się miejsce to i tak cię nie przyjmą do drużyny-Blaise mruknęło, sięgając po dzbanek.

To zamknęło usta Nott'owi. Draco spojrzał wdzięcznie na Blaise'a. Przyjaźń z nim już taka była. Nie przegapi okazji, by ci dopiec, ale gdy przyjdzie co do czego, to ci pomoże.

Draco nienawidził być na celowniku, ale musiał przyznać, że inni Ślizgoni odwracali jego uwagę, od rzeczy, na której nie mógł jej skupić. Ale nawet docinki Nott'a nie były na tyle wkurzające, by kompletnie odwrócić jego wzrok od postaci po przeciwległej stronie pomieszczenia. Siedział tam sobie, jak gdyby nigdy nic, śmiejąc się na coś, co powiedział Weasley. I to wystarczyło, by jego mózg przestał pracować. Był świadomy, że Blaise mówi coś do niego, ale dźwięki docierały do niego, jakby był pod wodą. Dał sobie jeszcze kilka sekund, zanim Pansy zdążyła mu przywalić pod stołem, zanim znów skupił się na otoczeniu.

-Co mówiłeś?

-Pytałem, czy chcesz powtórzyć z nami starożytne runy po zajęciach. Większość nie łapie ostatniego tematu, więc Dafne powiedziała, że nam wytłumaczy.

-Oczywiście, że dołączymy-wtrąciła Pansy.

Uniósł na nią brew. Pansy odchrząknęła.

-Myślałem, że nie masz problemu z runami-szepnąłem.

-Zamknij się, miałam ostatnio inne problemy na głowie, nie zaszkodzi powtórzyć.

Draco uśmiechnął się złośliwie, ale zostawił ją w spokoju. Będzie miał mnóstwo czasu, by się z nią droczyć. Mimo wszystko miło jest być w Slytherinie.

1005 słów

Nie wiem co robię-DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz