Rozdział 11

10.7K 784 93
                                    

Dla Harry'ego ten dzień był zdecydowanie za długi. Hermiona z samego rana wyciągnęła ich do biblioteki, by się przygotować przed zajęciami. Była dziś w wyjątkowo złym humorze, bo za każdą złą odpowiedź (a było ich sporo) on i Ron dostawali po głowie grubą księgą do zaklęć. Na zielarstwie wyrwał nie ten korzeń, co trzeba i dostał za to z liścia od rośliny, a nauczycielka kazała mu zostać w sali i posprzątać po pozostałych, przez co spóźnił się na transmutacje, bo nie mógł doczyścić rąk z ziemi. Po zajęciach obiecał drużynie trening na boisku, a po wszystkim był tak zmęczony, że nie mógł chodzić, mimo to nie odmówił Nevill'owi, gdy spytał go, czy nie poduczy go z zajęć obrony.

-Stary dobrze się czujesz?-zapytał go Ron, gdy razem szli w stronę wieży.

-Jestem trochę zmęczony-przyznał.

-No nie gadaj-prychnął rudowłosy-Powinieś iść się położyć.

-Nie mogę, mam jeszcze do zrobienia referat na transmutację.

-Przemęczasz się stary. Wyglądasz okropnie. Przynajmniej nie tylko ty, Malfoy też wydaje się ostatnio zmęczony. Dobrze mu tak, nie tylko my musimy ciężko harować w tej szkole.

Harry nagle kompletnie się rozbudził, przypominając sobie o Malfoy. Przecież miał się z nim spotkać! Nie ustalili co prawda, kiedy i gdzie, ale w końcu obiecał.

-Sorka Ron muszę iść!-wykrzyknął, zanim pobiegł w przeciwną stronę.

-Co, ale gdzie ty...?

Nie usłyszał go, bo już skręcał w następny korytarz. Nie wiedział gdzie szukać Malfoy'a, więc zajrzał najpierw do wielkiej sali. Blondyna nigdzie nie było widać, więc wyszedł na błonia, ale tam też go nie było. Miał nadzieje, że nie ma go w pokoju wspólnym Slytherinu, bo wtedy nie mógłby go znaleźć. Na jednym z korytarzy na szczęście znalazł Parkinson w towarzystwie Greengrass.

-Parkinson wiesz gdzie jest Malfoy?-zapytał spokojnie.

Dziewczyna przerwała zirytowana rozmowę i spojrzała na niego nieprzychylnie.

-A po co ci to wiedzieć Potter?

-Mniejsza o to, wiesz czy nie?-zapytał szybko.

-Nic ci nie powiem. Możesz już stąd iść? Jak ci tak zależy, bo znaleźć to poszukaj go sam-powiedziała i chciała wrócić do rozmowy z przyjaciółką, ale Harry znów jej przerwał.

-Próbowałem, ale nigdzie go nie ma. Powiedz mi, a sobie pójdę.

Czarnowłosa wróciła do niego spojrzeniem zniecierpliwiona.

-Nic dziwnego, że go nie znalazłeś skoro od południa siedzi w pomieszczeniu, które Gryfoni rzadko odwiedzają.

Harry posłał jej nierozumiejące spojrzenie.

-Ughh biblioteka, mam na myśli bibliotekę.

No tak, tam jeszcze w końcu nie był!

-Dobra dzięki!-rzucił do niej i odbiegł w stronę biblioteki, słysząc za sobą zmęczone westchnienie Parkinson i dźwięczny chichot Greengrass.

Przebiegł przez korytarze, omal nie potrącając kilku uczniów i wpadł do pomieszczenia zdyszany, za co został zganiony przez bibliotekarkę.

Przeszedł na tyły regałów, gdy nigdzie nie wypatrzył Malfoya. Znalazł go przy oknie otoczonego książkami. Chłopak wyglądał za okno z niemal smutną ekspresją, wzdychając cicho.

-Przepraszam za spóźnienie-powiedział Harry, podchodząc bliżej, a Malfoy oderwał spojrzenie od okna.

-Nie pamiętam, żebyśmy się umawiali-odparł spokojnie.

-Mimo to czekałeś-odpowiedział i usiadł naprzeciwko blondyna, który spojrzał na niego złowrogo-Widzę, że zacząłeś szukać sam.

-A co ty myślisz? Że pozostawię swoje zdrowie i przyszłość w twoich rękach, dając ci samemu szukać lekarstwa? W przeciwieństwie do reszty czarodziejskiego świata ja nie pokładam w tobie większych nadziei.

-Dobrze wiedzieć-odparł brunet, przewracając oczami-Udało ci się coś znaleźć.

Malfoy w odpowiedzi wyciągnął przed siebie wielki stos ksiąg i upuścił go na stół, tworząc duży huk.

-Nie-powiedział kwaśno-W tej bezużytecznej bibliotece nie ma słowa wzmianki o tym eliksirze.

-Ciężko, żeby eliksir pożądania był jednym z naszych projektów. Dobra sam pójdę jakieś poszukać.

Harry wstał i poszedł do regałów odprowadzony podejrzliwym spojrzeniem Malfoya, który po chwili wrócił do przeglądania ksiąg. Spędzili całe popołudnie na czytaniu wielkich lektur, nie natrafiając ani razu na wzmiankę o eliksirze. W międzyczasie przerzucali się kąśliwymi uwagami i wyzwiskami, ale było ich mniej, niż Harry mógł się spodziewać. Malfoy wyglądał na zmęczonego, ale nie tak bardzo, jak w przeciągu kilku dni i z zaciętością wypominał Harry'emu wszystkie błędy. Wieczorem, kiedy większość ludzi zaczęła opuszczać bibliotekę, chłopcy wciąż siedzieli przy stole, będąc tak samo zagubieni, jak wtedy kiedy zaczynali.

-To jest bez sensu, nigdy nie znajdziemy tutaj nic przydatnego-wyjęczał Malfoy, pocierając zmęczony skronie.

-Może po prostu nie szukaliśmy dostatecznie dobrze?-rzucił Harry.

-Twoja wiara i naiwność jest zaskakująca.

-Ja przynajmniej nie zakładam od razu porażki.

-Ah, a więc to jest twoją tajemnicą tak? ,,Jeśli będę wierzył, to się na pewno uda''. W końcu jakoś z tak małym móżdżkiem musiałeś dać radę tyle razy uciec śmierci. Idioci się podobno niczego nie boją-powiedział rzucając Harry'emu pełne złości spojrzenie-Pozatym nie wiem, czy zauważyłeś Potter, ale ja zostałem otruty i to ja muszę się zmagać z tego skutkami, więc wybacz, że wolę sobie ponarzekać niż zakładać, że wszytko będzie dobrze, kiedy ewidentnie widać, że to całe poszukiwanie się nie uda.

-Dużo mówisz w stresie, co?-rzucił Harry, niezbyt przejęty słowami blondyna.

-Nienawidzę cię-wydyszał Malfoy, ukrywając twarz w dłoniach.

Harry przewrócił oczami na tak często słyszane zdanie i spojrzał na zegar wiszący nad stolikiem.

-Myślę, że powinniśmy się zbierać.

Malfoy wziął dłonie z twarzy i zerknął na zegarek.

-Racja i rzecz jasna nic nie znaleźliśmy.

-Przecież wiedzieliśmy, że będzie ciężko, poza tym nie siedzieliśmy razem tutaj tylko dla tego-powiedział, krzywiąc się na końcu.

Malfoy spojrzał na niego nienawistnie, ale nic nie powiedział. Spakował swoje rzeczy i miał zamiar wyjść, kiedy Harry złapał go za łokieć.

-Jutro tutaj o tej samej godzinie?-zapytał.

Blondyn drgnął wskutek dotyku, ale skinął głową i wyszedł w pośpiechu.

Harry westchnął i sam spakował swoje rzeczy.

-W co ja się wpakowałem?-wyszeptał w przestrzeń.

900 słów

Nie wiem co robię-DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz