Draco od paru godzin nie mógł zasnąć. Przewracał się zirytowany na łóżku, klnąc na wszystko i wszystkich, a w szczególności na tego gryfonogłupka. Jak tak dalej pójdzie, będzie miał wory pod oczami.
To nie tak, że nie mógł zasnąć przez cały wieczór, nie. Położył się koło jedenastej i spał bardzo dobrze, dopóki nie obudził go koszmar. No ściślej mówiąc sen erotyczny, ale on wolał określać go mianem koszmaru. A o czym śnił? Oczywiście o Potterze. O jego włosach muskających mu szyje, jego gładkiej skórze przyciśniętej do jego skóry i o jego zielonych oczach wpatrzonych tylko w niego. Miał ochotę wymiotować, ale jego ciało uznało te obrazy za bardzo stymulujące, dlatego musiał rzucać zaklęcie czyszczące na pościel.
Myślał o Potterze cały dzień i nie mógł przestać, nawet gdyby chciał, a teraz nawiedzał go w snach. Ten, kto wynalazł ten eliksir, był popieprzonym sadystą. Nie dość, że uderzyło to w jego godność, sprawiając, że Draco uznawał Pottera za atrakcyjnego, to jeszcze nawet na chwilę nie mógł wyrzucić go z głowy. Cały czas tylko PotterPotterPotterPotter. Nie, żeby na ogół nie było podobnie, ale wtedy wyklinał go i wymyślał coraz to nowe sposoby tortur. A teraz co chwila myślał, jakby to było go całować, pieścić i pieprzyć, a Draco robił się od tego coraz to bardziej chory.
Oczywiście to jak zwykle wina Pottera. No prawie. W większości. W każdym bądź razie, gdyby nie on nie przechodziłby teraz przez to piekło. Poszedł wtedy do sali eliksirów po Wywar z Towarty. Ten, kto go wypił, odczuwał nieprzyjemne pieczenie i swędzenie genitaliów przez cały miesiąc. Draco miał zamiar dolać go Nottowi do napoju za to, że ten wlał mu do szamponu RUDĄ FARBĘ. Draco próbował zmyć to cholerstwo przez parę godzin, przy okazji nakładając na nie najsilniejszy czar maskujący, jaki znał, by nikt nic nie zauważył. Dobrze, że farba nie była permanentna i zeszła po mniej niż 15 godzinach. Na szczęście Notta, bo zamiast swędzących jaj, zgotowałby mu pogrzeb.
Eliksiru nie zdobył, co nie znaczy, że Nottowi uszło na sucho, o nie. Draco wyczarował mu ośle uszy oraz ogon i nie chciał go odczarować, dopóki nie wykonał kilku żenujących zadań. Za głupotę się płaci, a nie ma większej głupoty niż próba oszpecenia malfoyowskich włosów.
Teraz to nie miało znaczenia, bo miał na głowie ogromny problem. I w spodniach też, za każdym razem, gdy zbyt długo wyobrażał sobie nagiego Pottera. O ludzie to brzmi tak źle. Ale wcale źle nie wygląda. Nie pomyślał tego.
Cały czas odczuwał palącą potrzebę dotknięcia go, przed czym powstrzymywała go jedynie silna wola. I zwykle cała sala pełna ludzi, choć to w takich chwilach nie wydawało się tak wielką przeszkodą.
Doskonale wiedział, do czego służy Cupiditatem z opowieści starszych domowników i rozpoznał go w pierwszej chwili, gdy zetknął się z jego skórą. Mocny zapach żelu intymnego, lubrykantu i taniej wody kolońskiej. Uświadomienie walnęło go z całej siły o sekundę za późno, bo patrzył wtedy z przerażeniem w zielone tęczówki Pottera. Chciał wtedy rozpaczać, ale ogromne podniecenie zwaliło go z nóg. Jeszcze chwila a pieprzyłby go w tym składziku. Ostatkiem sił wyszedł z sali i pobiegł do łazienki. Doszedł z obrazem Pottera w głowie w obskurnej łazience i miał ochotę tylko płakać.
Szybko się uspokoił i na następny dzień starał się udawać, że wszystko jest w porządku i nawet mu się to udawało. Do chwili kiedy zobaczył Pottera. I już nie mógł udawać, że wszystko w porządku, bo najbardziej na świecie chciał w tamtej chwili go złapać, przyprzeć do muru i całować do utraty tchu.
To zdecydowanie poniżej jego godności. Tyle dobrze, że to nie była Amortencja lub inny eliksir miłosny. Chcieć pieprzyć Pottera to jedno, ale kochać go to inna sprawa i z dwojga złego wolał to pierwsze. Heh no tak ,,chcieć" bo do tego nigdy nie dojdzie, ponieważ Potter na to nie pozwoli i Draco też. To znaczy, on nie ma wiele do gadania, ale będzie walczył z całych sił.
CZYTASZ
Nie wiem co robię-Drarry
Fiksi PenggemarHarry nie może spać przez dręczące go koszmary, więc udaje się do sali eliksirów, wykraść eliksir nasenny. Niespodziewanie spotyka tam Malfoy'a i jak to zwykle bywa, kończą rzucając się sobie do gardeł, lecz tym razem ich bójka ma większe konsekwenc...